14 lutego 2023

„Bądź sam sobie walentynką”. Promowali „święto seksu” teraz czas na „masturdating”?

(pixabay.com)

To, że św. Walenty jest patronem zakochanych niby wiemy. Trudno jednak wiązać postać tego chrześcijańskiego męczennika ze „świętem zakochanych”, które we współczesnym świecie sprowadzono de facto do przeżywania zmysłowych doznań miedzy kobietą a mężczyzną. Wypaczeniom nie ma jednak końca i okazuje się, że „celebrować miłość” możemy na różne sposoby, czyli – na przykład – nieskrępowanie dogadzając sobie samemu. Kierowane do singli przesłanie speców od handlu pt. „Bądź swoją własną walentynką” może finalnie otworzyć żyjących w pojedynkę na absurd lansowanego w mediach trendu o nazwie „masturdating”, który zachęca do… „zabierania siebie na najlepsze randki”.

Kim był św. Walenty? Szukając odpowiedzi na to pytanie w sieci, zainteresowani natkną się na wiele stron opisujących dzieje żyjącego w III w. chrześcijańskiego biskupa i męczennika. Ślad jego historii odnajdziemy również w dostępnych w internecie niezliczonych artykułach gazetek szkolnych. Trudno orzec ile w nich prawdy, a ile dopisanych gdzieś po drodze nadinterpretacji. Nawet badacze zajmujący się tą postacią podają rozbieżne informacje. Trudno zatem oczekiwać rzetelnych treści wyłaniających się z internetowych źródeł.

W powszechnej świadomości św. Walenty to jedynie patron zakochanych, walentynki zaś, to przypadające na 14 lutego corocznie „święto zakochanych”. Niby nic odkrywczego, ale gdy znowu zajrzy się w internet, oblicze tego uczucia ma wyraźnie erotyczny kontekst, o czym mówią nam nagłówki typu: „Jak walentynki, to seks”. Pomijając dosadnie wyartykułowane gdzieniegdzie rady dotyczące możliwości uprzyjemnienia sobie walentynkowego wieczoru, erotyką podszyte są też dedykowane parom oferty spędzenia tego „święta” poza domem.

Wesprzyj nas już teraz!

I tak, z propozycją niezapomnianych chwil wychodzi do „trafionych strzałem Amora” branża hotelarska, a także gastronomia, w reklamach której znajdziemy miejsca zapewniające romantyczny nastrój do zjedzenia wspólnego posiłku. Z kulinarnych atrakcji skosztować można potrawy zwiększające libido. Dla chcących materialnie wyrazić swoje uczucie sklepy oferują specjalnie przygotowane na ten moment różnego rodzaju afrodyzjaki, w tym walentynkowe gry planszowe tyko dla dorosłych (18+). Korzystającym z szeroko pojętej kultury proponuje się natomiast walentynkowe seanse, na których zobaczyć możemy filmy o „nielekkim zabarwieniu erotycznym”. Dostępne są też bardziej wyrafinowane inicjatywy. Na przykład, w czasie tegorocznych „Walentynek Chełmińskich” odbędzie się maraton imprez przybliżających wiedzę o mózgu w staniu zakochania, symbolice seksualnej w ludowych pieśniach oraz o faktach i mitach związanej z seksem kwestii, która stanowi raczej społeczne tabu. Jednym zdaniem, każdy znajdzie coś dla siebie.

Specjalistom od marketingu trzeba oddać zaskakującą nieraz w tym temacie pomysłowość. Zresztą, nie powinno nas to nawet dziwić, „święto zakochanych” jest okazją do zwiększenia zysku dla wielu firm. Jak donosi w niedawnym tekście regionalny portal „Strefa Biznesu”, przeprowadzone przez PayPo badanie pokazuje, że aż dwie trzecie Polaków świętuje ten dzień z „drugą połówką”. Według tych samych badań, cena kupowanych z tej okazji upominków mieści się w przedziale od 50 do 200 zł. Okazuje się więc, że obok Bożego Narodzenia i Wielkanocy walentynki to dla przedsiębiorców trzecie „święto handlu”.

Jako, że nie wszyscy mogą nacieszyć się w tym dniu obecnością towarzysza bądź towarzyszki, handlowcy nie zapomnieli o… singlach, bo – jak podaje „Puls Biznesu” – walentynki to „czas nie tylko dla zakochanych”. Jak się dowiadujemy, celebrować miłość możemy bowiem na różne sposoby, troszcząc się też o osobiste potrzeby i przyjemności. Istnieją nawet przewodniki dla samotnych. Wyłaniające się z nich przesłanie ująć można w haśle: „Bądź swoją własną walentynką”. O ile usługodawcy dość wyraźnie określają swój przekaz do osób żyjących solo, który polegać ma na „samoopiece dla miłości własnej”, czyli nieskrępowanym dogadzaniu sobie, to lansowany w mediach trend o nazwie „masturdating” zachęca do… „zabierania siebie na najlepsze randki”.

W zjawisku tym chodzi o tworzenie relacji z samym sobą, o rozpoznanie i spełnienie własnych szeroko rozumianych potrzeb. Nic temu tak nie sprzyja, jak spotkanie „sam na sam” w miejscu, które pozwoli zapomnieć o odciągających od siebie sprawach. Najbardziej korzystną stroną takiego „randkowania” jest wolność w sposobie i wyborze spędzania wolnego czasu, w wyrażaniu siebie bez konieczności oglądania się na partnera. W takim układzie nie musimy do nikogo się dostosowywać, godzić się na niechciane kompromisy czy rezygnować z własnych planów. Dzięki tym praktykom zarówno singiel, jak i – co ciekawe – osoba w związku, ma szansę zyskać większą pewność, lepsze rozumienie siebie, a to z kolei umożliwia zbudowanie wewnętrznego pokoju, który daje właściwe odniesienie się do innych, w tym płci przeciwnej. Celem masturdatingu jest więc odkrycie własnej tożsamości i potrzeb, jest rodzajem praktykowania rzekomo właściwie rozumianej miłości do siebie.

Ten kuriozalny pomysł na wyjście z impasu życia na co dzień w pojedynkę odwołuje się wprawdzie do chęci zaspokojenia naturalnej dla każdego potrzeby bycia w zgodzie z samym sobą, to egocentryczny akcent tego trendu należy jednak wiedzieć jako wpisujący się w charakterystyczny dla współczesności kontekst. Samotność jest jednym z ważnych znaków dzisiejszych czasów. Poza niezawinionym stanem czy świadomym wyborem dla ważnych pobudek, samotność trapi w większości ludzi, którzy nie potrafią się ułożyć z bliskiej relacji z drugą osobą. Tak o tym pisał ks. Twardowski w swoim „Elementarzu”: „Dziwić może fakt, że na świecie, gdzie żyje około 7 miliardów ludzi, wielu skarży się na samotność. Nam się wydaje, że jesteśmy samotni, kiedy odchodzą od nas ludzie. Ale prawda jest inna. Jesteśmy samotni wtedy, kiedy sami odchodzimy od ludzi. Samotność bywa często zawinioną chorobą – myśleniem tylko o sobie. Najgorzej dzieje się wtedy, gdy narzekamy na brak wzajemności”.

Prawda jest taka, że nie do samotności stworzył nas Bóg. Czyż nie napisano: „Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam” (Rdz 2, 18-24). Jak zauważa o. Włodzimierz Zatorski OSB w książce pt. „Dar wolności a tajemnica nieprawości”, Bóg powołując do istnienia człowieka (mężczyznę), nie stworzył go gotowym, co wynika z opisu stworzenia. Z tego powodu szuka dla niego dopełnienia, którym okazuje się być kobieta. Adam mówi o niej: „Ta dopiero jest kością z mojej kości i ciałem z mojego ciała” (por. Rdz 2,23). W historii spotkania kobiety i mężczyzny widzimy, że ich wzajemna relacja polega na poznaniu siebie samego we wspólnocie z drugą osobą. Dzięki tej bliskości oboje mają okazje stać się sobą w pełni, ponieważ Stwórca w jedności tej ukazuje swój zamysł względem człowieka, o czym mówi na Słowo Boże: „Dlatego opuści mężczyzna ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało” (Mt 19,5). Św. Paweł dopowie: „Kto miłuje swoją żonę, samego siebie miłuje” (Ef 5,28).

Jakże w tym kontekście niezwykle jawi się stan zakochania, który rodzi się ze spotkania niewiasty i mężczyzny. Ileż piękna w obrazie zakochanych, których Bóg powołuje do miłości wymagającej nieraz przekroczenia siebie. Projektowi temu obca jest relacja ludzi sprowadzająca się jedynie do zbliżenia intymnego. Tym bardziej daleka od Bożego planu jest samotność wynikająca z ludzkiego egoizmu.

Jakże dzisiejszy świat zaprzecza zamysłom Stwórcy… 

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

Walentynki to nie tylko laicki zwyczaj. Chrześcijańskie obyczaje związane ze świętem zakochanych

Prawdziwych komedii romantycznych już nie ma [NASZA REKOMENDACJA NA WALENTYNKI]

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(26)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie