Przewodniczący Komisji Europejskiej, José Manuel Barroso tuż przed spotkaniem przywódców UE w Brukseli, przestrzegł Europejczyków przed narastającym nacjonalizmem, ksenofobią i rasizmem, które mogą być niebezpieczne w obliczu przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Barroso wezwał główne partii proeuropejskie do przedsięwzięcia zdecydowanych kroków przeciwko szerzeniu się poglądów „ekstremistów”.
Barroso obawia się, że w przyszłym roku niezadowoleni wyborcy udzielą poparcia partiom skrajnym, zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Przewodniczący Komisji Europejskiej, sam określający się mianem „centrysty” mówił reporterowi Reutersa: – Musimy być uczciwi i powiedzieć wprost, że kryzys, a także wzrost bezrobocia jest okazją do zdobycia władzy przez populistyczne siły, które będą agresywnie zabiegać o głosy wyborców.
Portugalski polityk dodał: – Co nam się nie podoba to dyskurs, który czasami zawiera anty-europejskie slogany. Dyskurs, który promuje to, co określam mianem negatywnych wartości tj. wąski nacjonalizm, protekcjonizm i ksenofobię. To jest problem.
Barroso dodał, że „nie tak wiele lat temu w Europie miały miejsce bardzo niepokojące zjawiska ksenofobii, rasizmu i nietolerancji”, dlatego jego zdaniem wszyscy Europejczycy powinni być zaniepokojeni działalnością niektórych partii i ruchów.
Barroso nie wymienia ich z nazwy, ale sondaże pokazują, że dużym poparciem cieszą się partie anty-imigranckie w Wielkiej Brytanii, Francji i Finlandii.
W Wielkiej Brytanii przewiduje się, że Partia Niepodległości może wygrać w wyborach do Parlamentu Europejskiego albo zająć drugie miejsce. We Francji duże szanse na sukces ma Front Narodowy Marine Le Pen.
Oprócz sił prawicowych w Grecji i we Włoszech zyskują skrajne ugrupowania lewicowe. W Niemczech w siłę rośnie AFD, partia przeciwna wspólnej walucie. W sumie wg szacunków niektórych ekspertów od 20 do 30 proc. z 760 miejsc w Parlamencie Europejskim mogliby przejąć – jak to określił Barroso – nacjonaliści, ksenofobi i rasiści.
Podczas gdy jest mało prawdopodobne, aby działali oni jako blok w parlamencie, jakaś forma współpracy między niektórymi z tych ugrupowań mogłaby zaistnieć. I właśnie tego obawiają się unijni decydenci niepochodzący z wyborów powszechnych.
Barroso wyraził przekonanie, że główne partie polityczne po wyborach wciąż będą dominować w parlamencie. Wezwał ich przedstawicieli do zdecydowanego wypowiadania się w obronie „wartościeuropejskich”, by „zachować ekstremistów w ryzach”. – Proeuropejskie siły… muszą przejąć inicjatywę, nie mogą dać się zdominować siłom ekstremistycznym. Muszą tłumaczyć w racjonalny i rozsądny sposób, co Europa oferuje obywatelom – mówił.
Źródło: Yahoo.com, AS.