Wiele pięknych słów, ale konkretów żadnych – tak część ekspertów ocenia wizytę prezydenta USA w Polsce. Rosja na poważnie grozi eskalacją nuklearną; w tej sytuacji Polska nie może polegać na papierowych gwarancjach, uważają.
Media w Polsce hurraoptymistycznie zareagowały na wizytę i przemówienie prezydenta USA, Josepha Bidena. Podobnie uczyniła większość przedstawicieli partii rządzącej oraz opozycji. Dominuje przekonanie, że Biden wypowiedział Rosji nową zimną wojnę i zapewnił nas o amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa, co miałoby poprawić naszą sytuację. Nie wszyscy eksperci oceniają jednak wizytę Bidena w Polsce tak optymistycznie. Nie brakuje głosów o wiele bardziej krytycznych.
Takie spojrzenie zaprezentował na przykład Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii. W rozmowie z Piotrem Zychowiczem na kanale „Historia realna” uznał, że wizyta Bidena miała cztery punkty.
Wesprzyj nas już teraz!
– Komunikat numer jeden to jest sygnał dla Rosji. Jak wy się wybieracie strzelać tymi atomowymi rakietami, to pamiętajcie, że to jest część naszego świata. Drugi komunikat: światowe supermocarstwo nie zapomina o Ukrainie, o wzmacnianiu pogranicza Ukrainy ze światem zachodnim. Komunikat numer trzy jest skierowany do Polski, że my jesteśmy gotowi do wsparcia i współpracy – powiedział ambasador.
Czwarty punkt, to żeby przekazać amerykańskiemu wyborcy, że Polacy to „good guys”. – Mieliśmy fatalną prasę w USA, to że tu przyjeżdżają i się poklepują, to przekaz mający wzmocnić wsparcie dla ich polskiej polityki wśród wyborców – podkreślił.
Niestety, według Nowakowskiego przyjazdy amerykańskich oficjeli do Polski są też trochę propagandową „podpuchą”. – Jest to niewątpliwie gest, który ma nas utwierdzić w naszej twardej polityce w sprawie ukraińskiej – uznał. Według Nowakowskiego potrzebna jednak konkretów:
– Tu powinny być przynajmniej cztery ciężkie brygady, tu powinny być Patrioty, tu powinna być atomowa broń ofensywna – powiedział.
Według Nowakowskiego trzeba na poważnie potraktować rosyjskie groźby nuklearne. – Rosjanie są w sytuacji bardzo dla nich niewygodnej, przegrywają wojnę z Ukrainą, co im się w głowie nie mieściło; przegrywają też konflikt z NATO. W związku z tym Rosjanie rozważają, zupełnie na serio, użycie broni atomowej. Przypominam, że w rosyjskiej doktrynie użycie broni masowego rażenia jest przewidziane w formule eskalacja dla deeskalacji, czyli krótko mówiąc prowadzi się konflikt z użyciem broni masowego rażenia, żeby zastraszyć przeciwnika i żeby on się wycofał. […] Taka opcja jest realna – ocenił.
– W ostatnich wypowiedziach Joe Bidena padło coś, co w ustach zachodnich polityków nie pojawiało się od lat 50 albo dłużej. Joe Biden powiedział, że USA są gotowe na odpowiedź na atak przy użyciu broni masowego rażenia. Krótko mówiąc, powiedział, że jeżeli nastąpi atak atomowy, to Amerykanie odpowiedzą bronią atomową. Myślę, że powinniśmy brać taki scenariusz poważnie pod uwagę – dodał Nowakowski.
– Okłamywanie się, że Rosjanie nie użyją broni atomowej, jest właśnie okłamywaniem się. Oni wielokrotnie powtarzali, że jeżeli będą przegrywać, to jej użyją. A przegrywają – dodał.
Rozczarowania wizytą Bidena w Polsce nie krył też dr Jacek Bartosiak. W rozmowie z Radiem Wnet stwierdził, że zabrakło konkretnych decyzji. – Biden nie przedstawił nic konkretnego, gdy idzie o wzmocnienie odstraszania na wschodniej flance NATO – powiedział Bartosiak. – Biden groził Rosji, że jak wejdzie na Ukrainę, to ją spotka A, B, C i D. Nie groził po to, żeby ją spotkało, tylko żeby Rosja nie weszła. A Rosjanie weszli, rozpoczęła się wojna. Jest to więc fiasko odstraszania – dodał.
– Biden powinien powiedzieć o rozszerzonym odstraszaniu nuklearnym. Mówienie o artykule 5 to za mało. Powinny zostać pokazane demonstracje gotowości do użycia niestrategicznej broni nuklearnej, poprzez przeloty samolotów z określonymi zdolnościami. To nie są żarty. Biden miał rację mówiąc, że Rosjanie popełnili strategiczny błąd, ale Rosjanie będą chcieli zachować status wielkiego mocarstwa – powiedział, wskazując na zagrożenie nuklearne.
– Punktem ciężkości stają się dostawy na Ukrainę przez terytorium państwa polskiego. Gdyby Amerykanie przerzucili na stałe ciężkie brygady i powiedzieli, że tu będą, dali wyraźnie do zrozumienia że jest odstraszanie nuklearne w niskiej skali ( taktycznej, nie strategicznej broni; w środkach przenoszenia), żeby Rosjanom do głowy nie przyszło atakować Polskę, to poprawiłoby status bezpieczeństwa państwa polskiego – ocenił Bartosiak.
– W sytuacji, w której my tak się angażujemy, w której to jest tak na rękę Amerykanom, można byłoby zażądać od Amerykanów trochę więcej – podkreślił.
W jego ocenie artykuł 5 traktatu o NATO „może wystarcza, a może nie”; to okaże się dopiero w godzinie próby.
Jego zdaniem widać, że główną płaszczyzną sporu jest relacja USA do Chin. – Punktem ciężkości jest decyzja Xi Jinpinga, którą podjął albo podejmuje, co zrobi w kontekście Rosji. Biden wrzucił do jednego worka rządy autokratyczne, dając do zrozumienia, że czeka nas długa rywalizacja z Eurazją. Jeżeli Chiny podejmą decyzję – a myślę, że nie mają wyboru i muszą podjąć decyzję o choćby częściowym wspieraniu Rosji, to przed nami jest bardzo wyboista droga z wieloma zakrętami – powiedział. Jak wskazał, chodzi tu o wojnę Eurazji z Oceanem Światowym, a Polska jest „wysuniętą kasztelanią Oceanu Światowego”.
Według Bartosiaka Amerykanie wprawdzie wygrywają pierwszą turę tej konfrontacji, ale z perspektywy Polski nie musi to być najistotniejsze: potrzeba jest realnego wzmocnienia naszego bezpieczeństwa.
– Wygląda na to, że to jest dopiero pierwsza kampania długiej wojny o dominację w Eurazji. Zapadki strukturalne zapadły. Chyba, że Chiny zrezygnowałyby z budowy własnego systemu gospodarczego i dalej kupowałyby obligacje amerykańskie, a nie rozpoczynałby akcji przeciwko dominacji dolara. A rozpoczęły tę akcję – ocenił Bartosiak.
Dość krytycznie wizytę Bidena ocenił też były szef MSZ, Witold Waszczykowski. – Bombardowanie Lwowa w chwili gdy za granicą jest Joe Biden pokazuje intencje Kremla. Oni się nie zatrzymują. Mówią o tym i to pokazują – powiedział w TVP. W jego ocenie trzeba poważnie traktować ryzyko ataku nuklearnego. – Trzeba pamiętać, że użycie broni jądrowej było przez Rosję ćwiczone. Co prawda jako symulacja komputerowa, ale jednak był to atak przeciw Polsce, na Warszawę – podkreślił. – Można się liczyć, że jeśli konflikt pójdzie nie po myśli strony rosyjskiej, to mogą się uciec i do tego instrumentu. Trzeba to brać pod uwagę – dodał
Według Waszczykowskiego, do konfrontacji z Rosją i tak dojdzie, dlatego lepiej, żeby stało sę to na polskich warunkach.
Wizytę Bidena nisko ocenił też prof. Grzegorz Górski, rektor Collegium Jagiellońskiego. We wpisie na swoim facebookowym profilu przypomniał, jak wyglądały relacje Polski z sojusznikami w przededniu II wojny światowej. „Ta historia może się powtórzyć. Stoimy dzisiaj wobec największego zagrożenia od 1939 roku. Rosyjskie elity nie kryją się już w ogóle z tym, że ich celem jest „zrównanie Warszawy z ziemią”. Jeśli ktoś sądzi, że ci bandyci żartują, to radzę poważnie traktować obrazki z Mariupola czy z Charkowa” – napisał. „Gościliśmy wczoraj prezydenta USA i słyszeliśmy wiele o art. 5. Słyszeliśmy patetyczne frazy, emocjonalne wątki, moralne rozważania i filozoficzne refleksje. Ale nie usłyszeliśmy żadnych konkretów” – dodał Górski.
W Polsce szerokim echem odbiły się też słowa Wołodymyra Zełeńskiego, który w rozmowie z niezależnymi rosyjskimi mediami odniósł się do propozycji Polski dotyczącej misji pokojowej NATO na Ukrainie. – Nie rozumiem w pełni tej propozycji. Nie potrzebujemy zamrożonego konfliktu na terytorium naszego państwa – wyjaśniłem to na spotkaniu z naszymi polskimi kolegami – powiedział Zełenski. – Na szczęście albo niestety, to wciąż nasz kraj, a ja jestem prezydentem, więc na razie my będziemy decydować, czy będą tu inne siły – dodał.
Pach