Przedstawiciele sztabu wyborczego kandydatki Demokratów na prezydenta domagają się przeprowadzenia w dniu 1 października drugiej debaty prezydenckiej z Donaldem Trumpem – donosi „Washington Post”.
Decyzja w tej sprawie miała być podjęta zanim obaj kandydaci na prezydenta starli się we wtorkowej debacie. Jednak, już wieczorem we wtorek po zakończonym pojedynku wyborczym, szefowa kampanii Harris, Jen O’Malley Dillon zadowolona z przebiegu spotkania Harris z Trumpem mówiła, że w świetle reflektorów Amerykanie będą mogli przekonać się co do swojego wyboru: czy „pójść naprzód z Kamalą Harris”, czy też „cofnąć się z Trumpem”. – To właśnie zobaczyli dziś wieczorem i to powinni zobaczyć podczas drugiej debaty w październiku. Wiceprezydent Harris jest gotowa na drugą debatę. Czy Donald Trump także? – pytała O’Malley.
Wcześniej były prezydent Trump wezwał do przeprowadzenia nawet trzech debat. Ostateczna decyzja zapadnie po analizie wtorkowego starcia.
Wesprzyj nas już teraz!
Politycy z otoczenia Harris chcą jej zapewnić więcej możliwości na przekonanie niezdecydowanych wyborców, których głos zadecyduje o zwycięstwie danego kandydata na prezydenta.
Ekipa Harris prowadzi rozległą kampanię w terenie i wydaje znacznie więcej pieniędzy na reklamę, niż kampania Trumpa. Kandydatka Demokratów liczy na poparcie jej programu „Nowej Drogi Naprzód”, starając się odcinać od niepowodzeń polityki obecnej administracji Biden-Harris, eksponując to, co wydaje się ekipie Harris być sukcesem.
Od czasu konwencji Demokratów w sierpniu, kampania Harris wydała 101 milionów dolarów na reklamy telewizyjne, radiowe i cyfrowe w porównaniu z 47 milionami dolarów wydanymi przez kampanię Trumpa.
Również inni Demokraci wydali od 186 do 138 mln dolarów więcej na tegoroczną kampanię wyborczą niż Republikanie, jak szacuje AdImpact.
Trump skupia się na udzielaniu wywiadów.
Swoje starcie wyborcze będą mieli także kandydaci na wiceprezydentów: Tim Walz i J.D. Vance w dniu 1 października. Debatę organizuje stacja CBS w Nowym Jorku. Ekipa Harris odrzuciła propozycję kampanii Trumpa dotyczącą drugiego spotkania Walza i Vance’a 18 września.
Podczas wtorkowego napiętego starcia wyborczego, Harris i Trump przedstawili skrajnie różne wizje w kwestii aborcji, imigracji i amerykańskiej demokracji.
Wiceprezydent USA wyraźnie prowokowała Trumpa, przypominając o przegranej w wyborach w 2020 r. i szeregu późniejszych zdarzeń, które w jej oczach miały go zdyskredytować. Prowokacje Harris zmierzały do przeprowadzenia przez byłego prezydenta ataku personalnego na nią, od czego doradcy i zwolennicy Trumpa próbowali go odwieść.
Trump nie zmienił zdania w sprawie „oszustwa wyborczego”, jednocześnie wskazał na porażki ekipy Biden-Harris w zakresie inflacji, imigracji i innych kwestii. Zapytał, dlaczego nie działała zgodnie ze swoimi proponowanymi pomysłami, pełniąc funkcję wiceprezydenta. Nie rozwiązała problemu migracji, którym miała się zająć, zgodnie z wolą Bidena. Utrzymywał, że jest powszechnie szanowanym liderem na całym świecie i odmawiał potwierdzenia, że w najlepszym interesie Stanów Zjednoczonych leży, aby Ukraina wygrała wojnę z Rosją. Harris przekonywała, że to przykład tego, dlaczego sojusznicy Ameryki z NATO byli wdzięczni, że został odsunięty od władzy. Ona wraz z Bidenem ma być doceniana za przekazanie dziesiątek miliardów dolarów na pomoc Kijowowi.
Harris zaatakowała Trumpa za rzekome twierdzenie, iż imigranci w Ohio zjadają psy i koty swoich sąsiadów. Skrytykowała go także za stan gospodarki i demokracji, gdy opuszczał urząd. Twierdziła, że nowy prezydent wraz z nią próbowali „uporządkować bałagan Donalda Trumpa”.
Trump i Harris spotkali się po raz pierwszy w swojej karierze politycznej na scenie debaty ABC News. Moderatorzy David Muir i Linsey Davis z ABC nieustannie poprawiali Trumpa i pozostawiali Harris bez kontroli.
„Chociaż Harris unikała pytań o jej liczne zmiany polityczne i o to, czy Amerykanie są w lepszej sytuacji pod jej rządami niż Trumpa, eksperci i osobowości medialne zasugerowali, że wiceprezydent zaprezentowała się lepiej niż jej przeciwnik” – zauważył konserwatywny „The Daily Caller”. Przywołano sondaż CNN, który miał wykazać, że 63 proc. osób stwierdziło, iż Harris wygrała debatę w porównaniu do 37 proc. w przypadku Trumpa. Z tego względu przedstawiciele kampanii Harris zaproponowali kolejne starcie w październiku.
Trump miał być głośniejszy i bardziej agresywny niż w debacie z prezydentem Joe Bidenem. Harris miała być spokojna i zdaniem analityka Fox News, Britta Hume’a, kandydatka Demokratów wypadła lepiej.
Niemniej, zwrócono uwagę, że Harris pomagali moderatorzy, którzy nieustannie karcili Trumpa i wielokrotnie korygowali jego wypowiedzi, sami wprowadzając w błąd opinię publiczną. Muir i Davis nie prostowali fałszywych oświadczeń Harris.
Kontrowersyjne uwagi moderatorów odnosiły się m.in. do opieki poporodowej po nieudanej aborcji, wypowiedzi Trumpa w odniesieniu do uczestników zamieszek w Charlottesville, krajowego zakazu aborcji. Co ciekawe, chociaż kwestie ekonomiczne są dla Amerykanów priorytetem, Muir i Linsey poruszyli ten temat tylko raz w ciągu pierwszych 45 minut debaty. Zamiast tego pytali o wyniki wyborów w 2020 r. i dostęp do aborcji.
Moderatorzy nie dopytywali Harris, jak chce zakończyć wojnę w Gazie, a takie stwierdzenie padło z jej ust.
Ta stronniczość moderatorów ABC rzucała się w oczy w przypadku pytań o aborcję.
Źródło: washingtonpost.com. newsmax.com, dailycaller.com
AS