Niemieccy naukowcy z Instytutu Badań nad Zatrudnieniem w Bonn opublikowali wyniki badań, z których wynika, że osoby płacące wyższe podatki są bardziej zadowolone z życia. Rozumując logicznie, podatki w wysokości 100 proc. dochodu powinny dać podatnikom pełnię szczęścia.
Robert Gwiazdowski, ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha, komentując te „rewelacje”, przytoczył stary dowcip o radzieckich naukowcach, którzy pastwili się nad muchą. Wyrywali jej kolejne nogi, każąc iść dalej. Gdy po oderwaniu ostatniej nogi, mucha nie drgnęła, uczeni zanotowali wniosek, że po stracie wszystkich nóg, mucha traci słuch.
Wesprzyj nas już teraz!
„Puls Biznesu”, który opublikował informację o zbawiennym wpływie wyższych danin publicznych na samopoczucie obywateli, zaznaczył również, że „zaskakujące” jest to, że naukowcy, przebadawszy 25 tys. osób, wzięli poprawkę na dochody, wiek i poziom wykształcenia. Właśnie – dochody! Żyjemy w systemie progresji podatkowej, więc wyższe podatki płacą ci, którzy więcej zarabiają. Większe zadowolenie nie płynie z płacenia więcej na rzecz państwa, a z osiągania wyższych dochodów. Tego, zdaje się, nie rozumieją niemieccy naukowcy, którzy zachowali się podobnie, jak radzieccy, łącząc ze sobą wydarzenia, które absolutnie nie mogą być traktowane łącznie w kategorii związku przyczynowo-skutkowego.
Skoro, według opinii instytutu z Bonn, ten, kto płaci podatki w łącznej wysokości, powiedzmy, 60 proc. jest bardziej szczęśliwy od tego, kto oddaje państwu połowę swoich zarobków, to logiczną konsekwencją takiego rozumowania jest to, że ten, komu państwo zabiera trzy czwarte tego, co zarobi, powinien być jeszcze bardziej szczęśliwy od tego, który oddaje w podatkach „tylko” 60 proc., nieprawdaż? Może najszczęśliwszy jest jednak ten, kto wspaniałomyślnie zrzeknie się całości dochodów na rzecz fiskusa?
Bliżej nie wiadomo, jakie reguły wnioskowania logicznego doprowadziły niemieckich naukowców do opublikowania takich wniosków, pewne jest jednak, że zapomnieli oni o tzw. krzywej Laffera, która określa wysokość optimum podatkowego, po przekroczeniu którego zwiększanie podatków przynosi efekt odwrotny do zamierzonego, przyczyniając się do zmniejszania wpływów budżetowych. Podatnicy bowiem, w obliczu rosnącej opresji podatkowej ukrywają swe dochody, uciekając w ostateczności do szarej strefy. Rosnące jej rozmiary zaś powinny dać nieco do myślenia, że może jednak wyższe podatki wcale nie sprawiają, że ludzie są bardziej szczęśliwi.
Tomasz Tokarski