Jak informuje „Derniere Heure”, we czwartek wieczorem w belgijskim mieście Charleroi zamordowano osobę ochraniającą elektrownię atomową. Zaginęła przepustka uprawniającą do wejścia na strzeżone obszary elektrowni. Obiekt był wymieniany jako potencjalny cel ataku Państwa Islamskiego.
Pracownik elektrowni atomowej został zabity w czwartek wieczorem podczas spaceru z psem. Napastnicy zastrzelili mężczyznę oraz zwierzę, a następnie ukradli ofierze przepustkę uprawniającą do wejścia na tereny strzeżone w elektrowni.
Wesprzyj nas już teraz!
Doniesieniom medialnym zaprzeczyli śledczy. Wykluczono, by morderstwo to mogło mieć jakikolwiek związek z działalnością terrorystyczną. Zdementowano również informację, jakoby skradziona miała zostać jego przepustka. Ze względu na toczące się śledztwo, nie podano więcej informacji.Nie jest pewne, gdzie tak naprawdę pracował zamordowany mężczyzna. Zdaniem „Le Soir” był był ochroniarzem w narodowym instytucie badań jądrowych w mieście Fleurus – donosi TVN 24.
Media w Belgi już wcześniej donosiły, że bracia, którzy dokonali zamachów we wtorek – Khalid i Ibrahim El Bakraoui – zapowiadali ataki na siłownie jądrowe. Zamachowcy byli znani belgijskiej policji oraz jak wynika z informacji podanych przez NBC także władzom USA. Obaj znajdowali się w jednej z amerykańskich baz danych, w której gromadzone są informacje o potencjalnych terrorystach.
Do głosów krytycznych wobec działań belgijskich służb przyłączył się także prezydent Turcji. Zdaniem Tayyipa Erdogana, władze belgijskie były ostrzegane przed działalnością Brahima Bakraoui, który w czerwcu 2015 roku był deportowany z Turcji do krajów Beneluksu.
W brukselskich zamachach zginęło co najmniej 31 osób, a ok. 300 zostało rannych. Do przeprowadzenia ataków przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Źródło: Niezalezna.pl/TVP INFO
luk