Sędzia śledcza (jedna z 17 w Antwerpii), której nazwisko zostało utajnione i która przez cztery miesiące musiała ukrywać się po otrzymaniu gróźb od przestępców, napisała list do Komisji Sprawiedliwości. Wskazała, że Belgia staje się „państwem narkotykowym”, które jest synonimem „ciemnych pieniędzy, korupcji i przemocy”.
W liście otwartym prawnik zaznaczyła, że „mamy do czynienia ze zorganizowanym zagrożeniem, które podważa nasze instytucje” .
Wesprzyj nas już teraz!
Pisząc, iż „rozległe struktury przypominające mafię utrwaliły się, tworząc równoległą władzę, która rzuca wyzwanie nie tylko policji, ale także wymiarowi sprawiedliwości” wskazała, że „konsekwencje są poważne”.
Autorka wystąpienia przywołała operację mającą na celu zwalczanie szyfrowanej komunikacji Sky ECC prowadzonej przez zorganizowane grupy przestępcze na dużą skalę. Śledztwo pokazało, że istnieje nielegalna „równoległa gospodarka” na terenie portu w Antwerpii. Warta jest miliardy euro, a system sprawiedliwości ledwo sobie z tym radzi.
Organizacje przestępcze mają przekupywać pracowników „górami gotówki” albo im grożą. Korupcja i groźby przeniknęły – zdaniem sędzi – do belgijskich instytucji. Śledztwa „doprowadziły do aresztowań kluczowych pracowników portu, celników, policjantów, urzędników miejskich i gminnych, a niestety nawet funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości w więzieniach i w tym właśnie budynku [pałacu sprawiedliwości]”.
Dodała, że „systemy informatyczne są słabo zabezpieczone”, a „organizacje przestępcze stosują przemoc na żądanie, od morderstw, tortur i porwań po groźby i ataki, czasami wymierzone w niewinnych cywilów, aby utrzymać władzę i wyeliminować rywali”.
Kobieta dodała, że jedną z ofiar tej przemocy był 11-latek. „Atak na dom z użyciem bomby lub broni wojskowej, wtargnięcie do domu lub porwanie można bardzo łatwo zamówić online” – wskazała. „Nie trzeba nawet zaglądać do dark webu; wystarczy konto na Snapchacie. Co więcej, nie jest to nawet drogie; często wystarczy kilkaset euro” – kontynuowała sędzina.
Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której sędziowie muszą chronić się w kryjówkach albo żyć osłaniani przez policję, nie mogąc jednak liczyć na pomoc ze strony rządu – argumentowała. „Nie ma odszkodowania, wsparcia dla rodziny i współpracowników, nie ma ubezpieczenia od wszystkich szkód” – zaznaczyła sędzina, która sama ukrywała się przez cztery miesiące.
Przestrzegła przed słabnącym wymiarem sprawiedliwości, który zagraża demokracji. „Coraz trudniej znaleźć sędziów chętnych do zajmowania się takimi sprawami – ataki często wymierzone są w osobę, a nie w samą sprawę, na przykład poprzez wnioski o wyłączenie sędziego. Koledzy ustępują, gdy groźby są oczywiste. Jak długo trzeba czekać, zanim poczuje się zmuszonym do wymyślenia błędu proceduralnego tylko po to, by – dla własnego bezpieczeństwa – uniknąć podpisania wyroku skazującego?” – pytała.
List zawiera apel o pilne działania ze strony rządu. Proponuje umożliwienie sędziom anonimowej pracy, utworzenie stałego punktu kontaktowego w ministerstwach spraw wewnętrznych i sprawiedliwości dla zagrożonych sędziów pokoju wraz z jasnym protokołem. Autorka zażądała także objęcia sędziów śledczych ubezpieczeniem pokrywającym wszystkie szkody fizyczne i materialne poniesione przez nich i ich rodziny w przypadku ataków oraz ochrony adresów sędziów pokoju w bazach danych, takich jak Krajowy Rejestr.
Zasugerowała, by wprowadzić zakaz komunikacji z osadzonymi w więzieniach, ponieważ często kontynuują oni swoją działalność przestępczą z zakładów karnych, korzystając z telefonów komórkowych. „W prawie każdym urządzeniu, które jest przejmowane i badane, napotykamy nowe lub trwające przestępstwa. Nie możemy neutralizować zagrożeń, nie możemy zapobiec atakom, nasze śledztwa są podważane, ponieważ kopie naszych akt są wysyłane do Dubaju i Turcji, a import kokainy na dużą skalę jest nadal kontrolowany z zakładów karnych” – wskazała sędzina.
„Na mniejszą skalę więźniowie nadal angażują się w phishing, stalking i handel na poziomie lokalnym. Czytacie w gazetach o atakach w Antwerpii. Wygląda na to, że znaczna część z nich została zlecona z więzień” – dodała.
Sędzina zaznaczyła, że pieniądze uzyskane z handlu narkotykami są następnie inwestowane w nieruchomości, windując ceny dla zwykłych obywateli. „To, co dzieje się dziś w naszej jurysdykcji i poza nią, nie jest już klasycznym problemem przestępczości. Stajemy w obliczu zorganizowanego zagrożenia, które podważa nasze instytucje” – zaznaczyła.
Kończąc list sędzina podkreśliła, że sędziowie „nie proszą o oklaski ani pochwały”, lecz o „rząd, który bierze odpowiedzialność za ochronę własnych fundamentów”.
„Wzywamy Was do uczynienia z tej walki priorytetu strukturalnego. Nie tymczasowego, nie opartego na projektach, ale zrównoważonego i systemowego. Ponieważ pytanie nie brzmi, czy praworządność jest zagrożona – już jest. Pytanie brzmi: jak nasze państwo się obroni?”
Minister sprawiedliwości Annelies Verlinden w reakcji na list potwierdziła, że rozumie obawy sędzi i dodała, że podjęła już działania – planowane są następne – aby poprawić bezpieczeństwo osób pracujących w wymiarze sprawiedliwości.
– Wymiar sprawiedliwości w naszym kraju jest publiczny, ale pracujemy nad wyeliminowaniem krajowego rejestru, podpisów i nazwisk (…). Postępuje proces unowocześniania systemu wymiaru sprawiedliwości. Dotyczy to również personelu więziennego” – zapewniła Verlinden w radiu publicznym. Minister stwierdziła, że groźby wysuwane pod adresem sędziów są „niedopuszczalnymi”. – Ludzie muszą mieć możliwość kontynuowania swojej pracy, ale tylko w bezpiecznych warunkach. Musimy zintensyfikować nasze wysiłki w tym obszarze – oznajmiła.
Źródła: brusselssignal.eu, rechtbanken-tribunaux.be
AS