Szef belgijskiej służby bezpieczeństwa, Jaak Raes opowiedział się za stworzeniem w Belgii umiarkowanego i kontrolowanego „islamu po belgijsku”.
Proponuje on m.in. by imamów, którzy związani są z belgijskimi meczetami można było szkolić jedynie w Belgii. Chciałby też, aby budowa meczetów odbywała się bez jakichkolwiek ingerencji organizacyjno-finansowych z zewnątrz. Działania te, polegające na „zadomowieniu islamu” powinny skutecznie zapobiegać zjawisku radykalizacji wśród belgijskich muzułmanów. W ten sposób – zdaniem Raesa – zachowany zostanie szacunek dla tradycyjnych belgijskich i europejskich wartości.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie trzeba było długo czekać na pierwsze reakcje belgijskich muzułmanów, którzy nie kryją niezadowolenia z pomysłu Jaaka Raesa.
Raes jest zdania, że mimo ostatniej skutecznej akcji służb w miasteczku Verviers, w Belgii wciąż nie brakuje muzułmańskich radykałów, którzy planują mniej lub bardziej spektakularne ataki terrorystyczne. – Musimy zrobić wszystko, aby działania tych ludzi były całkowicie pod naszą kontrolą – powiedział w wywiadzie dla belgijskiej gazety „De Staandard” Jaak Raes.
Specsłużby w Brukseli dysponują obecnie informacjami o 101 islamistach, którzy w ostatnim czasie wrócili do Belgii z objętych konfliktem Syrii i Iraku.
Według różnych szacunków w Belgii zamieszkuje od 600 tys. do 900 tys. wyznawców islamu. W całym kraju działa ponad 300 meczetów. Muzułmanie to dziś aż 26 procent ogółu mieszkańców Brukseli.
Źródło: sedmitza.ru, „ De Standaard”
ChS