Bójki na stacjach paliw, kradzieże i „obywatelskie” przejęcia – oto rzeczywistość Francji pogrążonej w kryzysie energetycznym, gdzie cena benzyny wynosi powyżej 2 euro za litr (ponad 9 zł). Sytuację nad Sekwaną przybliża w PCh24TV Bogdan Dobosz, dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematach francuskich.
– Aż tak gwałtowną reakcję należy tłumaczyć przede wszystkim specyfiką Francuzów. Mamy gorącą jesień nad Sekwaną, charakteryzującą się wzmożeniem strajków i upustem niezadowolenia społecznego. Ruch żółtych kamizelek w 2018 r. zaczął się właśnie od wzrostu cen benzyny – potwierdza Bogdan Dobosz.
– Do tego dochodzą jeszcze kwestie polityczne – rewindykacje płacowe czy kwestia podniesienia wieku emerytalnego. Maczają w tym palce głównie związki zawodowe, które wywołały szereg strajków. Dzisiaj strajkują nie tylko pracownicy rafinerii, ale innych sektorów: transportu, oświaty czy służby zdrowia – dodaje rozmówca Piotra Relicha.
Wesprzyj nas już teraz!
– Benzyny brakuje na 40 proc. stacjach, co powoduje uzewnętrznienie podskórnych lęków i niepewności społecznej. Tworzą się kolejki, dochodzi do przejęcia stacji, gdzie sprzedaje się paliwo, ale jedynie „swoim”, lokalnym kierowcom. Mieliśmy przykłady licznych bójek, a nawet ataków z użyciem noża. Choć w Polsce za komuny również czekało się wiele godzin w kolejkach, co powodowało sprzeczki i przeróżne tarcia, to raczej nie dochodziło do tak dantejskich scen. Jesteśmy innym społeczeństwem, bardziej jednorodnym, być może bardziej solidarnym i obywatelskim niż Francuzi – zauważa.
Nie bez wpływu na obecną sytuację pozostaje ideologia klimatyzmu, prowadząca do zaniedbania energetyki jądrowej na rzecz odnawialnych źródeł energii. – Zaniedbano pielęgnacji reaktorów, remontów i teraz Francja odczuwa tego bardzo mocne skutki. Doszło do takiego absurdu, że Francuzi w godzinach szczytu muszą posiłkować się prądem z Niemiec, prądem, który jest częściowo wytwarzany z węgla brunatnego, więc niezbyt ekologicznego – wskazuje publicysta.
Jego przypomina, Francja poszła bardzo mocno w dotowaną energię wiatrową, co powoduje również ogromny sprzeciw społeczny. Protestują głównie rolnicy z prowincji, gdzie wielu polityków sprzeciwia się budowie takich farm wiatrowych. – Pojawiają się pomysły umiejscowienia ich na morzu, ale nawet w takim przypadku wytworzona w ten sposób energia nie zaspokoi potrzeb Francuzów – przekonuje.
W związku z nadciągającą zimą, rząd wychodzi z radykalnymi propozycjami oszczędzania energii. W ramach tzw. Programu Trzeźwości Energetycznej, Francja ma zmniejszyć zużycie energii o 10 proc. do 2024 poprzez cały szereg ograniczeń np. wyłączenie ciepłej wody z budynków publicznych, możliwość ogrzewania mieszkań do maksymalnie 19 st. C czy nakaz korzystania z klimatyzacji wyłącznie w miesiącach letnich. Zdaniem eksperta, te wysiłki w znikomym stopniu przyczynią się do rozwiązania obecnych problemów.
– W dużej mierze są to akcje propagandowe. Wprowadza się przeróżne taryfy, ma się wybierać godziny, w których deklaruje się mniejsze zużycie prądu itd; to program, mający zachęcić ludzi do uczestnictwa w tym co się dzieje. Przypomina mi się taka akcja jeszcze z lat 70′ XX w., czasu propagandy gierkowskiej – w telewizji zachęcano do wyłączania żarówek poprzez pokazanie animacji, jak nagle w całej Polsce naraz spada zapotrzebowanie na energię. Tu mamy to czynienia z podobną akcją, ale znacznie bardziej rozbudowaną – podsumowuje.
Więcej w rozmowie opublikowanej na PCh24TV:
BRAK PALIWA, ZIMNE KALORYFERY! Ideologia klimatyzmu pogrąża Francję?