Protestanci stanowią 17 procent ludności Berlina. To obecnie najliczniejsza grupa wyznaniowa w niemieckiej stolicy. Wkrótce jednak prawdopodobnie zastąpią ich muzułmanie.
Liczba muzułmanów mieszkających w Berlinie w ciągu zaledwie dwudziestu lat podwoiła się. Podczas gdy w roku 1990 132 tysiące berlińczyków wyznawało Allaha, w roku 2011 było ich już 249 tysięcy – oficjalnie, bo w rzeczywistości już wtedy mogło ich być o wiele więcej. W przeciwieństwie do katolików i protestantów muzułmanie nie gromadzą się w jednej wspólnocie, co utrudnia ich policzenie.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie ulega wątpliwości, że wskutek polityki otwartych granic kanclerz Angeli Merkel od roku 2011 do dziś liczba berlińskich mahometan wzrosła jeszcze bardziej. Prawdopodobnie Allaha wyznaje dziś od 8 do 12 procent ludności Berlina. Odsetek protestantów w Berlinie tymczasem wyraźnie się kurczy. W roku 1992 stanowili jeszcze 26 proc. ludności, obecnie – już tylko 17 procent. Jeszcze gorzej statystyki wyglądają wśród młodzieży.
Jak ocenia Gunnar Schupelius, dziennikarz stołecznej „B. Z.” (Berliner Tageszeitung) w ciągu najbliższych kilkunastu lub kilkudziesięciu lat muzułmanie mogą stać się największą grupą wyznaniową w niemieckiej stolicy. Podczas gdy dominujących dziś protestantów cały czas ubywa, wyznawców Allaha wprost przeciwnie – także dzięki wyraźnie wyższej dzietności tej grupy.
Schupelius zwraca uwagę, że dechrystianizacja Berlina jest zjawiskiem nie tylko smutnym, ale i zadziwiająco nieubłaganym. „Wydaje się, że zawiodły wszystkie próby zatrzymania ludzi w kościołach. Czy ksiądz wygłasza poważne kazania, czy też oferuje barwny program rozrywkowy, nie ma to znaczenia” – ubolewa.
Katolicy to odrębny temat – ich liczba jest w Berlinie tradycyjnie dość niewielka. Od lat stanowią około 9 procent ludności stolicy, co – głównie dzięki nieustannej imigracji, w tym z Polski – raczej się nie zmienia.
Schupelius skarży się, że w Berlinie niemal nie można już spotkać protestantów, którzy byliby dumni ze swojej wspólnoty i chętnie broniliby wiary. „Wśród muzułmanów, których znam, robią to praktycznie wszyscy. Można im tego zazdrościć” – kończy dziennikarz.
Dechrystianizacji sprzyja też polityka skrajnie lewackich władz Berlina. Koalicja socjaldemokratów, postkomunistów i Zielonych gwarantuje politykę skrajnie proimigrancką i antychrześcijańską, także w ważnej sferze symbolicznej.
Zaledwie kilka dni temu władze Berlina ogłosiły, że na odbudowywanym pałacu królewskim (Berliner Schloss) nie pojawi się tradycyjny krzyż, bo byłoby to sprzeczne z zasadą neutralności światopoglądowej państwa.
Źródła: kath.net, pch24.pl
Pach