W pierwszych trzech miesiącach 2017 roku niemiecka infrastruktura doświadczyła 284 tysięcy ataków cybernetycznych. Berlin 5 kwietnia ogłosił, że do lipca sformuje nową jednostkę komandosów, liczącą aż 13,5 tysiąca osób do zwalczania cyber-ataków. Dla porównania jednostki specjalne piechoty morskiej liczą około 16 tysięcy żołnierzy, a sił powietrznych – 28 tysięcy.
Niemcy mają nadzieję, że będą przykładem dla innych europejskich sił zbrojnych, które także powołają liczne zespoły do zwalczania cyber-ataków.
Wesprzyj nas już teraz!
Teoretycznie nowa jednostka – jak poinformowały władze – ma się zająć przede wszystkim zwalczaniem rosyjskich hakerów. Na jej czele stanie Ludwig Leinhos, doświadczony weteran sił zbrojnych i jeden z najlepszych hakerów w kraju.
Niemieccy spece będą mieli za zadanie wyeliminować cyber-zagrożenia dla sektora lotniczego, które obecnie stanowią wielkie wyzwanie dla linii lotniczych, producentów samolotów i władz. Hakerzy z jednostki specjalnej będą mieli za zadanie także przeprowadzać zmasowane cyber-ataki na infrastrukturę „wroga”.
Przeciwko propozycjom władzy protestują „Zieloni”. Konstantin von Notz, jeden z liderów lewicowej partii twierdzi, że „armia potrzebuje mandatu parlamentarnego do przeprowadzania cyberataków”. Jego partia skrytykowała rząd za to, że „nie zamierza uregulować tej sprawy”.
Również politycy SPD protestują. Hans-Peter Bartels powiedział, że Bundeswehra potrzebuje specjalnego pozwolenia od Bundestagu na działalność jednostki.
Niemieckie siły zbrojne planują jeszcze w tym roku zatrudnić około tysiąca nowych żołnierzy i 800 administratorów IT dla nowej jednostki. Martwią się jednak konkurencją sektora prywatnego, który oferuje prawie dziesięciokrotnie wyższe płace informatykom zajmującym się obroną przed hakerami. Von Saldern przyznał, że „trudno zainspirować” doświadczonych hakerów do przyłączenia się do armii. Jako rozwiązanie doradzał siłom zbrojnym wyszkolenie własnego personelu, tak jak robią to Estończycy.
Źródło: euractiv.com.
AS.