Minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maiziere ostrzegł Turcję, by przestała szpiegować na terytorium RFN obywateli pochodzenia tureckiego. Powiedział, że „jego kraj nie będzie tolerował obcych szpiegów na swoim terytorium”. To reakcja na żądanie Ankary, by służby niemieckie miały pod stałym nadzorem ponad 300 Turków mieszkających w Niemczech.
Minister dodał, że ostrzeżenie „odnosi się do każdego obcego państwa i do każdej agencji wywiadowczej”.
Wesprzyj nas już teraz!
We wtorek niemiecka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie doniesień dotyczących prowadzenia niedozwolonych działań tureckich szpiegów na terenie Niemiec. Chodzi o inwigilowanie domniemanych zwolenników wygnanego kaznodziei Fethullaha Gülena. Obwinia się go o nieudaną próbę zamachu stanu w lipcu roku 2016, który miał odsunąć od władzy prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.
Ostatnie ostrzeżenie niemieckiego urzędnika rozpoczyna nowy etap w relacjach między Berlinem a Ankarą, które od dawna były napięte, mimo że oba kraje są sojusznikami w ramach NATO.
Ankara w lutym domagała się pomocy Berlina. Chodziło o założenie podsłuchów kilkuset zwolennikom Gülena. Od czasu zamachu stanu służby tureckie aresztowały ponad 41 tys. osób i zabiegają o ekstradycję duchownego ze Stanów Zjednoczonych. Turecka agencja wywiadowcza MIT przekazała niemieckim służbom listę około 300 podejrzanych zwolenników Gülena mieszkających w Niemczech. BND z kolei ujawniła listę ministrom spraw wewnętrznych krajów związkowych.
We wtorek minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksoni Boris Pistorius powiedział, że Turcja zwróciła się do Niemców, aby poddać te osoby ścisłemu nadzorowi. Dodał, że urzędnicy już ostrzegli osoby z listy, by nie wybierały się do Turcji, bo mogą je spotkać represje lub nawet zostaną aresztowane.
– Nie ma dowodów na to, że zwolennicy Gülena w Niemczech mieli coś wspólnego z próbą zamachu – mówił Pistorius. Oskarżył on turecki rząd o „niemal paranoiczny strach przed spiskiem” i próbę uciszenia swoich krytyków.
– To jest godne uwagi, jak intensywne i bezwzględne działania wywiadowcze są prowadzone wobec osób mieszkających za granicą. To jest po prostu niedopuszczalne! Niedopuszczalne! – komentował oburzony polityk.
Dodał, że „wszyscy zwolennicy Gülena są uważani za terrorystów i wrogów państwa, nawet jeśli nie ma najmniejszych dowodów na to”. – Do dziś nie mamy dowodów na to, że zwolennicy Gülena w jakikolwiek sposób naruszyli jakiekolwiek przepisy – mówił.
Według niemieckich mediów tureckie władze zwróciły się do BND w lutym przekazując listę docelową z nazwiskami, adresami, numerami telefonów i fotografiami domniemanych podejrzanych.
Prokuratora federalna zbada teraz, w jaki sposób Turcja opracowała tak szczegółowe informacje na temat swoich „celów”. – Sukces naszego śledztwa zależeć będzie w dużej mierze od informacji udostępnianych nam przez niemieckie agencje kontrwywiadowcze – powiedziała rzecznik prokuratury Frauke Koehler.
Źródło: thelocal.de, bignewsnetwork.com
AS