Powiązania między niemiecką sceną terrorystyczną a handlarzami narkotyków istnieją silne powiązania, o czym wiadomo przynajmniej od zamachu Anisa Amriego. W środę w Berlinie przy okazji policyjnego nalotu na dilerów zatrzymano także kilku islamistów.
Niemiecka policja zatrzymała grupę handlarzy narkotyków, wśród których znajdowało się kilku radykalnych muzułmanów, zdaniem funkcjonariuszy gotowych do aktów przemocy o charakterze terrorystycznym. Podczas dużej operacji przeprowadzonej w środę w kilku dzielnicach miasta zatrzymano łącznie dziewięć osób. Czterech z nich to groźni islamiści, z czego trzech miało już wyroki za handel narkotykami.
Wesprzyj nas już teraz!
Podczas przeszukań przeprowadzonych w restauracji i sześciu obiektach mieszkaniowych zajmowanych przez zatrzymanych, w tym jednego ośrodka dla uchodźców, policja skonfiskowała broń, środki odurzające, telefony komórkowe i komputer. Zatrzymani w wielu od 17 do 41 lat pochodzili z Iraku i Syrii. Mężczyźni handlowali kokainą, haszyszem i tabletkami ekstazy.
Jak poinformował rzecznik berlińskiej prokuratury, celem operacji nie byli islamiści, ale siatka handlarzy środków odurzających. Jego zdaniem fakt zatrzymania przy tej okazji kilku potencjalnych terrorystów pokazuje, że granice między oboma środowiskami są bardzo płynne.
Takie związki poświadcza też przypadek Anisa Amriego, który dokonał w grudniu zamachu skradzioną od Polaka ciężarówką na berlińskim jarmarku bożonarodzeniowym. Amri chodził do jednego z radykalnych meczetów, jednocześnie zarabiając na życie sprzedażą narkotyków.
Podobną strategię wykorzystuje prawdopodobnie znacznie więcej radykalnych muzułmanów w Niemczech. Obok oczywistych korzyści finansowych pozwala to też dżihadystom na łatwy werbunek nowych osób. Radykalni islamscy kaznodzieje mogą wykorzystywać trudną sytuację życiową wielu młodych drobnych przestępców i narkomanów.
Źródło: faz.net
Pach