Niespełna 3 proc. uchodźców spoza Unii Europejskiej, spośród tych, którzy złożyli w Niemczech wniosek o azyl, podjęło pracę. Niemcy jednak nie rezygnują i sądzą, że za pięć lat połowa przybyszy będzie pracowała zarobkowo. By tak się stało nad Renem planowana jest dalsze inwestowanie w integrację.
Dane z Niemiec porażają. Z 1,2 mln osób spoza Unii Europejskiej, które złożyły w tym kraju wniosek o azyl, zaledwie 34 tys. podjęło pracę. Jak się okazało, przyjmowanie uchodźców ma też „pozytywny” oddźwięk na rynku – to stworzenie 60 tys. miejsc pracy dla Niemców… do obsługi uchodźców.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak poinformował Joachim Moeller, dyrektor Instytutu Badań Rynku Pracy i Zatrudnienia, wśród azylantów, którzy znaleźli pracę, większość stanowią Syryjczycy, Irakijczycy, Afgańczycy i Nigeryjczycy. Jak się okazuje, 406 tys. uchodźców zarejestrowało się w pośredniakach jako poszukujący pracy.
Moeller nie ukrywał, że mimo bardzo dobrej koniunktury w Niemczech „integracja uchodźców na rynku pracy będzie bardzo powolna”. – Jeżeli uda nam się po pięciu latach dać pracę 50 proc. z nich, będzie to wielkim sukcesem. Aby do tego doszło, Niemcy muszą jeszcze więcej zainwestować w integrację – dodał.
Uchodźcy, którzy podjęli pracę znaleźli zatrudnienie m.in. w hotelarstwie i gastronomii, usługach przemysłowych czy jako robotnicy najemi. Moeller nie ma złudzeń, że tylko nieliczni imigranci znajdą pracę w dobrze płatnych sektorach gospodarki, jak np. w przemyśle samochodowym.
Na uchodźcach – w pewien sposób – skorzystali Niemcy, dla których stworzono 60 tys. miejsc pracy do wykonywania zadań związanych z szeroko pojętą obsługą uchodźców. Biorąc pod uwagę koszt całej operacji, trudno mówić tu o sukcesie.
Źródło: tvp.info
MA