„Nie sposób zaprzeczyć, że publiczny pokaz nieskromności, zalewający nasze miasta o tej porze roku, wydaje się coraz zuchwalszy. A na plażach, poza miastami, przerodził się właściwie w rodzaj legitymizowanej nagości, stopniowo znieczulającej nawet tych, którzy cenią czystość” – zauważyła Maria Madise na łamach portalu Voice of the Family („Głos Rodziny”).
Autorka komentarza nawiązała do żartu powtarzanego przez księży – że najlepszą porą na kazanie o skromności jest styczeń i luty, kiedy wszyscy są skrupulatnie ubrani i nikt nie czuje się urażony. Madise przypomina jednak, że należy mówić o tym także teraz – latem, ze względu na „niemal powszechne” porzucenie przyzwoitości.
„Człowiek, stworzony jako niewinny i podporządkowany Bogu, dopiero po grzechu pierworodnym zdał sobie sprawę z własnego ciała i jego nieuporządkowanych namiętności. W tym momencie Bóg miłosiernie go osłonił i rozpoczął dzieło jego odkupienia, a diabeł przypuścił swój atak na każdą duszę – aby uległa pożądliwości i popadła w grzech. W ten sposób ciało stało się środkiem do zatracenia duszy” – napisała Maria Madise.
Wesprzyj nas już teraz!
Publicystka przywołała słowa Matki Bożej z Fatimy: „więcej dusz idzie do piekła z powodu grzechów cielesnych niż z jakiegokolwiek innego powodu”. Nie chodzi tu o to, że łamanie szóstego czy dziewiątego przykazania Dekalogu miałoby być najpoważniejszą winą, jaką może zaciągnąć człowiek. Jednak tego rodzaju grzechy trudniej jest wyznać ze względu na towarzyszący im wstyd. Nasze czasy dodały zaś powszechną niewrażliwość na nie, a co za tym idzie – zdolność rozpoznawania ich prawdziwej wagi. W erze permanentnej rewolucji obyczajowej są one po prostu w ogromnej mierze bagatelizowane.
„Zostaną ustanowione mody, które bardzo będą obrażać Pana Jezusa. Ci, którzy służą Bogu, nie powinni ulegać tym modom. Kościół nie uznaje mody; Nasz Pan jest zawsze ten sam. Grzechy świata są zbyt wielkie. Gdyby tylko ludzie wiedzieli, czym jest wieczność, zrobiliby wszystko, co w ich mocy, aby zmienić swoje życie” – to kolejny fragment przesłania Maryi w kwestii dobrych obyczajów i ich naruszania.
Jak zauważyła autorka komentarza, krótko po orędziu fatimskim, w latach 20. minionego stulecia nastała zmysłowa moda windująca popularność projektów Coco Chanel (krótkie suknie), jazzu i coraz bardziej skromnych (ale jedynie pod względem ilości użytego materiału) strojów kąpielowych.
„W zestawieniu z tak powszechnie akceptowaną dziś wirtualną nagością, tamta epoka dla wielu i tak może wydawać się czasem przyzwoitości i dobrego smaku” – podkreśliła Maria Madise. Wskazała też na spostrzeżenie brazylijskiego myśliciela, dr. Plinia Corrêa de Oliveiry. Pisał on o zasadzie stopniowania w procesie rozprzestrzeniania się grzechu nieczystości.
„Damy dyskretne i szlachetne, które zapoczątkowały zwyczaj kąpania się na francuskich plażach, byłyby bardzo zaskoczone widokiem strojów plażowych eleganckiego towarzystwa z 1920 roku. A może, aby uniknąć takich ekscesów, zrezygnowałyby nawet z tego zwyczaju jeszcze w jego początkowej fazie” – ocenił.
„Z kolei co powiedzieliby eleganccy ludzie kąpiący się w 1920 roku, gdyby mogli zobaczyć, jak ich córki i siostrzenice będą stroić się na plaże w 1956 roku? Ta przepowiednia prawdopodobnie wywołałaby w nich zbawienną reakcję. Ponieważ jednak nikt nie przewidywał takiej przesady, styl trwał dalej. Dziś [1956] możemy zadać sobie pytanie: jak będzie w roku 1986?” – zastanawiał się Brazylijczyk. Na szczęście nie wybiegł myślą na przykład do trzeciej dekady XXI stulecia – chciałoby się dodać.
„Każde potępienie tego procesu, mając na celu wywołanie reakcji, musi uwzględniać zasadę stopniowania. Nic nie wydaje się ważniejsze niż zrozumienie, jak działa ten mechanizm” – spuentował Plinio Corrêa de Oliveira.
Nie ma piękna bez skromności
Madise przytoczyła kilka myśli z książki Virginii Cody Nunziante, pt. Christian Fashion in the Teaching of the Church („Chrześcijańska moda w nauczaniu Kościoła”, Calx Mariae Publishing, 2022). Pisarka ukazała tam rolę, jaką postępująca stopniowo rewolucja w modzie pełni w prowadzeniu ludzi „do buntu przeciwko pięknu i porządkowi Bożemu”.
W książce zacytowane zostały m.in. słowa wypowiedziane 3 listopada 1957 roku przez Piusa XII. Wskazał on, że ubiór, oprócz swych funkcji praktycznych (ochrona przed zimnem i gorącem, przydatność do określonego rodzaju pracy) oraz moralnych (ochrona skromności), ma jeszcze do wypełnienia rolę estetyczną. Gdy staje się narzędziem piękna, jest godny pochwały.
„(…) gdy celem jest uwydatnienie moralnego piękna osoby, styl ubioru będzie taki, aby niemal przyćmić piękno fizyczne w surowym cieniu ukrycia, aby odwrócić uwagę od zmysłów i skupić refleksję na duchu” – podkreślał Ojciec Święty.
„Dziś odzież wydaje się już nie odzwierciedlać tych kryteriów: często nawet funkcja ochrony przed zimnem lub gorącem jest podporządkowywana imperatywom mody, które zmieniają obowiązujące zasady, począwszy od poczucia wstydu” – zauważyła w tym kontekście Virginia Coda Nunziante.
„Wystarczy wziąć pod uwagę dzisiejszy wygląd plaż i rozprzestrzenianie się nudyzmu, zwłaszcza w miesiącach letnich, w dużych zachodnich miastach. Rewolucja modowa jest atakiem na skromność i należy ją postrzegać w kontekście planu odrzucenia piękna; planu, który charakteryzuje dekadencję współczesnego społeczeństwa” – dodała pisarka. Zacytowała też słowa Carmela Leotty: „moda tylko pozornie staje się narzędziem piękna, gdyż tak naprawdę piękna nigdy nie oddziela się od dobra i prawdy; zmysłowa ostentacja w kwestii własnego ciała staje się narzędziem nieporządku i utrudnia miłość – naturalnie nakierowaną na wieczne posiadanie prawdy i dobra”.
Jeśli więc strój ma być piękny, musi szanować skromność. Ta zaś, jak każda cnota, wymaga ćwiczenia. „Prawdziwa skromność to przede wszystkim nawyk czynienia dobra, a nie okazjonalny dobry uczynek. Należy w tym względzie unikać dwóch tendencji, które, niestety, są coraz bardziej widoczne w kręgach katolickich” – wskazuje Nunziante.
Pierwszym ze złych trendów jest przekonanie, że skromność tak naprawdę wymagana jest tylko w kościele, może jeszcze w szkole czy pracy. W rzeczywistości zaś obowiązuje zawsze i wszędzie. O ile stroje odświętne zawsze się odróżniały, dotyczyło to jednak jakości materiałów, ozdób i tym podobnych, ale nie standardu skromności.
Drugą złą kwestią jest stawianie wygody ponad skromność i godność. Tutaj jako niezawodne kryterium rozpoznawania damy i dżentelmena Włoszka wskazuje ubiór zakładany podczas upałów.
„Pius XII podał normę absolutną: jeśli moda prowadzi innych do grzechu, jest sama w sobie zła i każdy chrześcijanin powinien ją odrzucić. Do czego Virginia Coda Nunziante dodaje: Jest to granica moralna nie do pokonania. Moda jest niemoralna, jeśli stanowi okazję do grzechu dla siebie lub innych” – ocenia Maria Madise.
Należy więc unikać – zwłaszcza częstego – przebywania w miejscach, gdzie lekceważona jest czystość i skromność. Ten, kto bez wystarczającego powodu nie ucieka przed okazją do grzechu, „przez sam ten sam fakt popełnia grzech tak poważny jakby narażał się na niebezpieczeństwo. Dlatego papieże zawsze ostrzegali przed niemoralnymi modami” – to kolejna myśl z książki „Chrześcijańska moda w nauczaniu Kościoła”.
„Ponieważ jednak niewrażliwość na nieczystość szerzy się nawet wśród wierzących, należy podjąć kroki, by zachować czujność. Zadośćuczynienie — modlitwy i akty umartwienia mające na celu pokutę za grzechy popełnione w wyniku nieskromności i nieczystości, szczególnie o tej porze roku — jest jednym z takich środków, które pozwalają nam być czujnymi. Dawanie dobrego przykładu szanowania chrześcijańskiej przyzwoitości jest oczywiście coraz bardziej konieczne (…). Ubierając się skromnie, z pewnością postępuje się zgodnie ze wspaniałym poleceniem św. Franciszka, aby głosić [Słowo Boże] zawsze, a słów używać tylko wtedy, gdy to konieczne” – podsumowała Maria Madise.
Źródło: VoiceOfTheFamily.com
RoM