„Chińskimi miastami wstrząsnęły protesty, których ChRL nie widziała od czasu wydarzeń na placu Tian̕anmen. Czerwony cesarz musi się teraz jak niepyszny wycofywać z polityki zero-COVID, z której uczynił swój znak firmowy”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Piotr Włoczyk.
Czara goryczy w Chinach w związku z polityką zero-COVID przelała się 24 listopada, kiedy to miał miejsce pożar w jednym z wieżowców w Urumczi – czteromilionowej stolicy regionu autonomicznego Sinciang w zachodnich Chinach, w którym zginęło 10 osób.
„Na nagraniu, które zaczęło krążyć po chińskich mediach społecznościowych, widać, jak wóz strażacki z dużej odległości próbuje gasić pożar. Wygląda to żałośnie, ponieważ strumień wody nie był w stanie sięgnąć miejsca, w którym szalał ogień. Nie jest jasne, jak konkretnie zginęły ofiary. Według jednej z wersji zdarzeń w związku z panującym od sierpnia (!) w mieście lockdownem mieszkańcy wieżowca nie mogli wychodzić ze swoich mieszkań, a klatki schodowe były pozamykane. Ponieważ budynki mieszkalne odgrodzone są zaporami, służby ratunkowe nie zdołały dotrzeć na miejsce na czas i dlatego też strażacy nie byli w stanie szybko ugasić pożaru. (…) Z kolei władze miasta od razu kategorycznie zaprzeczyły informacjom, że mieszkańcy nie mogli opuszczać swoich mieszkań”, relacjonuje publicysta.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wydarzenia w Urumczi uruchomiły w poprzedni weekend cały ciąg wydarzeń, który wstrząsnął Chinami i zadziwił komentatorów na całym świecie. W największych chińskich miastach, także w stolicy, doszło do dużych protestów, podczas których demonstranci nie tylko domagali się zniesienia totalitarnych obostrzeń sanitarnych, lecz także pojawiły się hasła stricte polityczne, jak np. wezwania do obalenia Xi Jinpinga. Takich haseł nie formułowano w Chinach na większą skalę od czasów krwawo stłumionych protestów na placu Tian̕anmen”, czytamy dalej w tygodniku „Do Rzeczy”.
„Rzucenie ogromnych sił policyjnych na protestujących, blokowanie miejsc, gdzie skrzykują się demonstranci, a także rozpoczęcie kampanii wyszukiwania wrogich sił mających rzekomo odgórnie sterować protestami przeciw dobrej, komunistycznej władzy, na pierwszy rzut oka może świadczyć o tym, że władze panują nad sytuacją, ale w rzeczywistości ten pokaz siły nie jest w stanie przykryć rzeczywistości – Xi Jinping rakiem wycofuje się z polityki zero-COVID, z której uczynił symbol swoich rządów. Po trzech latach okazało się w końcu, że nawet czerwone mocarstwo nie jest w stanie urzędowo powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Chiny w końcu przejdą więc przez to, z czym zmagała się w latach 2020–2021 cała reszta świata. Wszystko wskazuje jednak na to, że to, co tak odwlekano w Chinach, teraz uderzy w relatywnie krótkim czasie z ogromną siłą”, podsumowuje Piotr Włoczyk.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK