Jak już ktoś raz podwiesi się pod obcy garnuszek, tak łatwo się od niego nie uwolni. Dowodem na to jest chociażby Białoruś, która od czwartku, 18 października br. gości na swoim terytorium misję Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Jak podaje forsal.pl, celem misji jest „przeprowadzenie trzeciego postprogramowego monitoringu białoruskiej gospodarki. Po zakończeniu pracy misji jej raport zostanie przeanalizowany przez Radę Dyrektorów MFW. Wizyta misji da białoruskim władzom i pracownikom Funduszu możliwość omówienia polityki ekonomicznej władz oraz perspektyw rozwoju gospodarki kraju w 2013 roku”.
Wesprzyj nas już teraz!
Okazuje się, że w ciągu ostatnich dwóch lat Białoruś otrzymała od MFW niebagatelną kwotę 3,6 mld dolarów. Pieniądze te mają zostać zwrócone przez Mińsk w latach 2013-2014.
Wizyta „misjonarzy” z MFW związana jest między innymi z faktem zainteresowania rządu Białorusi kontynuowaniem kredytowania. Nieznana jest oficjalnie kwota jaka ma być Białorusi pożyczona, jednak z kręgów związanych z Narodowym Bankiem Białorusi dochodzą informacje, że może chodzić o kwotę bliską 4 mld dolarów. Co ciekawe, nowe kredyty z MFW mają być przeznaczone głównie na spłatę tych zaciągniętych dotychczas.
Wcześniej, w marcu tego roku, Międzynarodowy Fundusz Walutowy odmówił rządowi Białorusi rozmów dotyczących ewentualnego przyznania pożyczki. Motywowano to między innymi niespełnianiem przez Mińsk standardów dostosowawczych wytyczanych przez Fundusz. Obecna misja przedstawicieli MFW na Białorusi pokaże zapewne czy sytuacja w tym kraju uległa poprawie i czy polityka rządu Łukaszenki do tych „standardów” się nagięła. Po niedawnej odmowie premiera Węgier Victora Orbana na dalsze negocjacje z MFW, przedstawiciele Funduszu potrzebują zapewne jakiegoś spektakularnego sukcesu. Choćby i z ciągle krytykowanym przez wielu przywódców politycznych „reżimem Łukaszenki”.
Paweł Sztąberek
Źródło: forsal.pl