Ani krewni, ani parafianie ks. Władysława Łazara z Borysowa na Białorusi, aresztowanego kilka miesięcy temu za rzekome szpiegostwo, nie wierzą w jego winę. Jego siostra Janina, zamieszkała w wiosce Brzezince (w rejonie Mołodeczna), w rozmowie z radiem Swaboda, oświadczyła, że jej brat nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Powołała się przy tym na jego adwokata, który niedawno się z nim widział.
„Kontaktujemy się wyłącznie przez niego. Wiemy, że przeciągnęli sprawę i tylko tyle” – powiedziała siostra kapłana. Dodała, że nie ma od niego żadnych listów, nie mogą się z nim widywać, nie odbyło się nawet spotkanie z obrońcą na początku września. „Zadzwonił, że nie zgodzili się na widzenie” – wyjaśniła kobieta. Wyraziła przy tym zaniepokojenie o stan zdrowia swego brata, który przed rokiem przeszedł jakąś operację, o czym nie powiedział nawet swojej matce, żeby się nie denerwowała. „A on ma przede wszystkim problemy z ciśnieniem, które ostatnio bardzo wzrosło” – stwierdziła p. Janina. Zaznaczyła przy tym, że nie wie, jakie warunki panują w więzieniu, gdzie przebywa jej brat, gdyż nikt im nie chce nic powiedzieć.
Wesprzyj nas już teraz!
Według kobiety, ks. Łazara zatrzymano w Mińsku, „podobno koło jakiegoś mostu”. Białoruski Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KDB), na który powołuje się Konferencja Biskupów Katolickich tego kraju, wydał oświadczenie, w którym podano, że ks. Łazar przekazał tam pieniądze i wartości materialne osobie, która szpiegowała na rzecz obcego państwa. Pani Janina nie wie, czy tak mogło być, ale nie wierzy w winę brata.
W oficjalne oskarżenie nie wierzą również parafianie księdza. W wypowiedzi dla Swabody mieszkaniec Borysowa i członek tamtejszej parafii Zesłania Ducha Świętego Barys Czupryński zapewnił, że w ciągu nieco ponad miesiąca posługi duszpasterskiej ks. Łazara w tej placówce parafianie zdążyli go poznać jako sumiennego człowieka. „Ksiądz zyskał sobie duży szacunek. Był bardzo drobiazgowy w sprawach finansowych, rozliczał się z każdej kopiejki, na wszystko miał rachunki. Wszyscy parafianie bardzo go cenili” – powiedział Czupryński.
Zaznaczył, że ich parafia liczy około stu wiernych, uczęszczających regularnie do kościoła, a łącznie z niepraktykującymi jest ich trzy razy więcej. „Bardzo ubolewamy, że spadł na niego taki ciężar. Nikt nie wierzy, że popełnił ten czyn, o który go oskarżają” – stwierdził parafianin. Jego zdaniem jest to być może prowokacja, ale pewnie „komuś nie spodobało się to, że nasz proboszcz tak jednoznacznie zabiegał o to, abyśmy mieli swój kościół”. Dodał, że dwaj jego poprzednicy niezbyt aktywnie chodzili wokół budowy nowej świątyni. Obecnie parafią kieruje nowy kapłan – ks. Aleksy.
12 lipca episkopat białoruski dowiedział się, że KDB przyznał, iż aresztował ks. Łazara. Według parafian, nastąpiło to jeszcze 31 maja. Nie wiadomo, dlaczego władze tak długo nie potwierdzały tego faktu. Również obecnie nie sposób dowiedzieć się niczego więcej na ten temat, a na stronie internetowej resortu nie ma żadnej wzmianki o sprawie kapłana.
Ks. Władysław Łazar ma 46 lat; zanim przyszedł do Borysowa, był duszpasterzem w miejscowościach Marjina Górka i Rudzieńsk w rejonie puchawickim (archidiecezja mińsko-mohylewska). Pochodzi z Mołodeczna, kształcił się w seminarium duchownym w Grodnie i w Polsce.
Źródło: KAI
luk