Reżimowe władze na Białorusi zwlekają z decyzją w sprawie utworzenia rosyjskojęzycznych szkół w polskiej szkole w Grodnie. Rodzice i działacze opozycyjnego Związku Polaków zapowiadają protesty.
Sprawa dotyczy jednej z dwóch szkół wybudowanych za polskie pieniądze w Grodnie (druga jest w Wołkowysku). Wczoraj w budynku grodzieńskiej, polskiej szkoły miało się odbyć zebranie w tej sprawie z udziałem rodziców, nauczycieli i władz oświatowych. Jednak kierownik tamtejszej oświaty, Siarhiej Łamiek, który miał ogłosić ostateczną decyzję w sprawie klasy rosyjskojęzycznej, odwołał spotkanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Dramatyczną sytuację Polaków na Białorusi pogarsza fakt, że jeśli decyzja będzie niekorzystna, to ostatnie słowo należy do Mieczysława Łysego, szefa Związku Polaków na Białorusi, czyli organizacji koncesjonowanej przez Mińsk. Łysy oświadczył już, że osobiście jest przeciwny rosyjskojęzycznym klasom. Jednak, jak twierdzi, ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć Rada Naczelna Związku.
Wiesław Kwielak, wieloletni działacz mniejszości polskiej na Białorusi i członek rady rodziców, zapewnia, że wierzy w szanse pokojowego rozwiązania sporu. – Pan Łamieka kilka tygodni temu na spotkaniu z członkami szkolnej rady rodziców zapewniał, iż osobiście będzie prosił swoich zwierzchników o uwzględnienie naszych argumentów i cofnięcie szkodliwej dla szkoły decyzji – zapewnił.
Jednak działacze opozycyjnego wobec Mińska Związku Polaków są gotowi do ulicznych protestów nawet bez odpowiedniego zezwolenia ze strony białoruskich władz. Deklarują, że w związku z tym spodziewają represji ze strony reżimowych służb bezpieczeństwa. Poseł PiS Artur Górski poinformował o sprawie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Źródło: rp.pl
ged