Pod pomnikiem sanitariuszki AK Danuty Siedzikówny „Inki” władze województwa podlaskiego, Białegostoku, harcerze, kombatanci, służby mundurowe złożyli w sobotę kwiaty w ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
„Inka” pochodziła z Białostocczyzny. Urodziła się 3 września 1928 r. w Guszczewinie w gminie Narewka, rozstrzelano ją w 1946 r w Gdańsku. Jej pomnik w Białymstoku powstał w 2018 r.
Ustawę w sprawie ustanowienia 1 marca dniem pamięci żołnierzy wyklętych Sejm przyjął w 2011 r. aby uhonorować bohaterów podziemia niepodległościowego, którzy po zakończeniu II wojny światowej nie godzili się na sowiecką okupację i komunistyczny reżim, w różny sposób walczyli dalej o niepodległość Polski – przypomniano podczas uroczystości.
Wesprzyj nas już teraz!
Wojewoda podlaski Jacek Brzozowski powiedział pod pomnikiem „Inki”, że to uzasadnienie wyjaśnia kim byli żołnierze wyklęci, których komuniści chcieli „wymazać z pamięci” i historii. – Dopiero suwerenna Rzeczpospolita upomniała się o tę pamięć, o prawdę historii o bohaterach drugiej konspiracji – podkreślił Brzozowski. Dodał, że ta pamięć o niezłomnych wyraża dziś także „tożsamość naszej wspólnoty narodowej”, a najważniejszymi wartościami tej wspólnoty są prawda i szacunek.
– Sowietom nie udało się zniewolić Polski. Imperializm, ciemiężenie, podważanie międzynarodowego porządku prawnego, śmierć, deportacje, niszczenie całych rodzin – to znamy i niestety nie jest to tylko opowieść z kart historii – powiedział nawiązując do Ukrainy Brzozowski.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski podkreślał, że pamięć o najwyższej cenie jaką za wolną Polskę zapłaciło całe pokolenie żołnierzy wyklętych to obowiązek. – Ta pamięć nie powinna być jedynie melancholijnym wspomnieniem przeszłości, lecz inspiracją do budowania silnej, solidarnej wspólnoty na fundamencie wartości, za które walczyli i ginęli nasi bohaterowie – powiedział prezydent.
– Historii nie da się zmienić. Można dla doraźnych celów politycznych ją fałszować, ale i tak po latach prawda wyjdzie na jaw, a bohaterowie odzyskają swoją godność tak jak po latach godność i należne miejsce w historii i społecznej przestrzeni odzyskali żołnierze wyklęci – dodał marszałek województwa podlaskiego Łukasz Prokorym.
Podziemie niepodległościowe na terenie obejmującym dzisiejsze województwo podlaskie oraz na północnym Mazowszu funkcjonowało po II wojnie światowej najdłużej w Polsce. Dyrektor IPN w Białymstoku dr Marek Jedynak tłumaczył w sobotę w rozmowie z dziennikarzami, że miało na to wpływ to, że w tych rejonach komunistyczny system nie miał aż tak mocno rozbudowanych swoich struktur, a działały organizacje, które powstały po AK także organizacje obozu narodowego: Narodowe Siły Zbrojne, Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość.
– I te struktury przetrwały do połowy lat 50. w tych już ostatnich skadrowanych formach. To pokazuje, że żołnierze podziemia niepodległościowego mieli oparcie w terenie – dodał Jedynak. Dyrektor IPN w Białymstoku przyznał także, że 1 marca należy także wspominać ofiary obławy augustowskiej z lipca 1945 r., największej, niewyjaśnionej dotąd zbrodni na Polakach dokonanej przez sowietów po zakończeniu II wojny światowej. Zginęło ok. 600 osób związanych z podziemiem.
– W wielu przypadkach to były osoby cywilne, osoby związane z podziemiem z AKO (Armią Krajową Obywatelską). Większość tych osób to ludzie, którzy pomagali, sprzyjali, chronili żołnierzy podziemia niepodległościowego i też zostali aresztowani, wywiezieni w nieznane, zostali na pewno rozstrzelani i do dzisiaj nie odnaleziono (…) dołów, gdzie zostali zakopani – powiedział Jedynak.
W sobotę po południu środowiska narodowe organizują w Białymstoku marsz pamięci. Przejdzie od spod kościoła św. Rocha pod pomnik AK.
Źródło: PAP