Prezydent USA Joe Biden podczas wtorkowego spotkania w jednym z waszyngtońskich hoteli, gdy zbierane były datki na kampanię, mówił przedstawicielom lobby żydowskiego, iż Izrael traci międzynarodowe wsparcie z powodu „masowego bombardowania” Strefy Gazy. Premier Netanjahu musi zaś pójść na pewne ustępstwa w sprawie utworzenia państwa palestyńskiego. Gospodarz Białego Domu obiecał dalsze wsparcie wojskowe dla Tel Awiwu.
W przemówieniu wygłoszonym do około 100 osób Biden wskazał, że Netanjahu musi zmienić politykę, ale najbardziej konserwatywny rząd izraelski mu to utrudnia.
Wesprzyj nas już teraz!
Prezydent USA odniósł się do masowego ostrzału Strefy Gazy, w wyniku czego zginęło 18 tysięcy osób, a 50 tys. zostało rannych. 90 procent Palestyńczyków Izrael wysiedlił. Trwa ogromny kryzys humanitarny.
Do Izraela wybiera się główny doradca Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, Jake Sullivan. Ma rozmawiać o „harmonogramie wojny” z ministrami i generałami odpowiedzialnymi za działania zbrojne na ziemi palestyńskiej.
Przywódca USA wspomniał słowa z prywatnej rozmowy z premierem Netanjahu, który zarzucał Waszyngtonowi hipokryzję. Mówił, że Amerykanie oburzają się z powodu bezpardonowego ataku na bezbronną ludność, a ich państwo dokonało podczas II wojny światowej dywanowego bombardowania Niemiec i zrzucało bomby atomowe w Japonii. Prezydent Stanów Zjednoczonych miał odpowiedzieć: – Tak, właśnie dlatego po drugiej wojnie światowej utworzono wszystkie te instytucje, aby dopilnować, by to się więcej nie powtórzyło… Nie popełniajcie tych samych błędów, które popełniliśmy 11 września. Był to powód, dla którego musieliśmy brać udział w wojnie w Afganistanie.
Na spotkaniu z przedstawicielami Izraelskiej Komisji Spraw Publicznych w USA, czyli lobby proizraelskim, Biden apelował, by Izrael uwzględnił to, iż traci poparcie. Coraz mniej osób w USA czy Unii Europejskiej patrzy przychylnie na władze w Tel Awiwie. Jest presja, by zakończyć wojnę, ale rząd Netanjahu musi poczynić pewne kroki.
Amerykański prezydent skrytykował postawę ortodoksyjnego Itamara Ben-Gvira, który jest izraelskim ministrem bezpieczeństwa narodowego. Zaznaczył również, że to państwo nie może sprzeciwiać się powstaniu administracyjnych struktur palestyńskich.
Prezydent stwierdził: – Mamy szansę zacząć jednoczyć region… a oni nadal chcą to robić. Musimy jednak upewnić się, że Bibi (Netanjahu) zrozumie, że musi wykonać pewne ruchy… Nie można mówić, iż nie może istnieć żadne państwo palestyńskie.
Netanjahu z kolei odgraża się, że „nie pozwoli Izraelowi powtórzyć błędu z Oslo”. Chodzi o porozumienia pokojowe z lat 90. ubiegłego wieku. Powołano wówczas do życia Autonomię Palestyńską (AP) w ramach negocjacji w sprawie utworzenia potencjalnego państwa palestyńskiego na Zachodnim Brzegu w Gazie i Wschodniej Jerozolimie.
Premier Izraela zastrzegł, że nie godzi się na wjazd do Gazy wszystkich tych, którzy szkolą, wspierają i finansują terroryzm.
Amerykański prezydent wyraził zdecydowane poparcie dla izraelskiej „operacji wojskowej” przeciwko bojownikom Hamasu w Gazie, ale niepokoi go rosnąca liczba ofiar pośród palestyńskich cywilów.
W zeszłym tygodniu Departament Stanu zatwierdził sprzedaż Izraelowi czołgowej amunicji, która może zostać wykorzystana w kampanii naziemnej. Część kongresmenów sprzeciwiła się dalszemu udzielania wsparcia. Powołano specjalną komisję, która pracuje nad projektem regulacji wymagającej, by amerykańska broń otrzymywana przez dowolny kraj „była używana zgodnie z prawem Stanów Zjednoczonych, międzynarodowym prawem humanitarnym i prawem konfliktów zbrojnych”.
Pracom przewodniczy senator Elizabeth Warren, która podkreśliła, że wsparcie USA dla Izraela nie może mieć formy „czeku in blanco” i oskarżyła rząd Netanjahu o „rażące lekceważenie” życia palestyńskich cywili.
Źródło: thenationalnews.com
AS