Marksistowski prymat praktyki infiltruje Kościół – poprzez uznawany dziś prymat praktyki duszpasterskiej nad doktryną. Jakby tego było mało Kościół ryzykuje triumf marksizmu na kolejnym polu – zniekształcając teologiczną koncepcję ubóstwa. Podziału dóbr materialnych od zawsze pragnęli heretycy – pragnęli bowiem egalitarnej utopii. W ich działania wpisują się dziś ci, którzy chcą zastąpić religijną kategorię „ubogich w duchu” socjologiczną kategorią „ubogich materialnie” – pisze prof. Roberto de Mattei.
Dokumenty papieża Franciszka, zgodnie z oceną niektórych teologów, stanowią jedynie „ogólne wskazówki o charakterze duszpasterskim i moralnym”, a więc nie wchodzą w skład kościelnego Magisterium. To jedno z możliwych wyjaśnień zupełnie innego traktowania tych dokumentów przez teologów, niż dokumentów poprzednich papieży – dokumenty podpisane przez Franciszka są bowiem komentowane w sposób bardziej swobodny i ogólny niż dotychczasowe teksty papieskie. Jednym z najbardziej przenikliwych analityków tekstów obecnego papieża pozostaje profesor Flavio Cuniberto. Stara się on wyłowić z tych napisanych bardzo specyficznym, niejednoznacznym językiem dokumentów podstawowe tezy. Uczynił tak też z często poruszanym przez Franciszka tematem ubóstwa – w książce „Madonna Povertà. Papa Francesco e la rifondazione del cristianesimo” („Pani Bieda. Papież Franciszek i odnowa chrześcijaństwa”) ujawnia dwie sprzeczności tego pontyfikatu: teologiczno-doktrynalną oraz praktyczną.
Wesprzyj nas już teraz!
W tym pierwszym aspekcie, Cuniberto zauważa, że Franciszek, w przeciwieństwie do tego, co wnioskujemy z Ewangelii, odnosi pojęcie ubóstwa do sfery materialnej, a nie duchowej, a więc przekształca je w kategorię socjologiczną. Objawia się to między innymi wyborem cytatów z Pisma Świętego – i tak na przykład papież woli cytować opis Kazania na Górze z Ewangelii według świętego Łukasza (6, 20), a nie Mateusza (5, 3), choć ten drugi wyraża się bardziej precyzyjnie, pisząc o „błogosławionych ubogich w duchu”, a ten pierwszy po prostu o „błogosławionych ubogich”.
W rzeczywistości, jak pisze Cuniberto, „jeśli ubóstwo pojmowane jako materialna nędza, wykluczenie i opuszczenie wskazane jest od samego początku jako zło, które należy zwalczać – by nie powiedzieć, że jest najgorszym złem – jako takie powinno stanowić podstawowy cel działania misyjnego”. A to jest nowe znaczenie Chrystologiczne – oznacza to bowiem, że walka z biedą staje się współcześnie wartością. Co więcej – wartością najwyższą. Mamy więc do czynienia z dość skomplikowanym bałaganem – dlaczego mamy bowiem walczyć z biedą i starać się wyplewiać ubóstwo, jeśli – jak mówi Ewangelia („błogosławieni ubodzy albowiem ich jest Królestwo Niebieskie”) ubóstwo może stanowić drogę do Nieba? Czy bieda jest zatem naszym wrogiem, czy przeciwnie – skarbem?
Drugi aspekt, praktyczny, dotyczy strukturalnych przyczyn ubóstwa. Dziś zakłada się, że jest ono „radykalnym złem”, a papież wydaje się identyfikować jego zasadniczą przyczynę w „nierównościach społecznych”. Wskażmy więc pomysł na pokonanie tego zła – wszak dał go marksizm: światowy podział dóbr, czyli odebranie bogatym i podarowanie biednym. Ta egalitarna redystrybucja, która miałaby trwać dzięki większej globalizacji zasobów (nie zarezerwowanych dłużej wyłącznie dla Zachodu) powinna rozszerzyć podział dóbr na cały świat. Ale przecież u podstaw globalizacji leży logika zysku – z jednej strony krytykowana, a z drugiej proponowana jako sposób na przezwyciężenie biedy. Tymczasem super-kapitalizm, aby trwać, potrzebuje coraz rozleglejszych rynków i coraz liczniejszych konsumentów, a zrealizowanie tej konieczności tylko powiększy nierówności, które w założeniu mają zostać wyeliminowane!
Książkę prof. Cuniberto powinno się czytać wraz z książką Beniamino Di Martino: „Povertà e ricchezza. Esegesi dei testi evangelici” („Ubóstwo i bogactwo. Egzegeza tekstów ewangelicznych”). Neapolitański uczony demontuje bowiem tezy swoistej „teologii pauperyzmu”. Z analizy Di Martino wynika, że nauczanie Ewangelii, znacznie lepiej niż jakiekolwiek marksistowskie pomysły, podsumowuje wyrażenie: „przeciw chciwości, nie przeciw bogactwu”.
Ale zastanówmy się, jakie są początki teologicznego, moralnego i egzegetycznego zamieszania wokół pojęć „ubóstwa duchowego” i „ubóstwa materialnego”? Otóż u ich zarania jest tak zwany „pakt z „katakumb”, podpisany 16 listopada 1965 roku w katakumbach Domicylli w Rzymie przez czterdziestu Ojców Soborowych, którzy zobowiązali się walczyć o „Kościół biedny i egalitarny”.
Wśród założycieli grupy był ksiądz Paul Gauthier, zaangażowany w ruch „księży robonitków” kardynała Suharda, a więc w ruch potępiony przez Stolicę Apostolską w roku 1953. Ten sam Paul Gauthier (później odszedł z kapłaństwa) przy wsparciu biskupa Georgesa Hakima założył w Palestynie dziwaczną religijną wspólnotę: „Towarzyszy Jezusa Cieśli”.
Do osób, którym podobała się wizja opisana w „pakcie z katakumb”, oprócz choćby ówczesnego biskupa pomocniczego Rio de Janeiro Heldera Camary, zaliczyć trzeba też biskupa Luigiego Bettazzi, później pełniącego funkcję biskupa Ivrei. Warto podkreślić, że jeśli Helder Camara był nazywany brazylijskim „czerwonym biskupem”, to biskup Bettazzi przeszedł do historii jako włoski „czerwony biskup”. Kiedy w 1976 roku wydawało się, że komuniści przejmą władzę we Włoszech, biskup Bettazzi napisał do sekretarza Komunistycznej Partii Enrico Berlinguera list, deklarując, że rozpoznał w nim tendencję do zrealizowania „unikalnego doświadczenia komunizmu, innego niż komunizm innych narodów”, i prosząc by „nie był wrogi” wobec Kościoła lecz „stymulował ewolucję odpowiadającą potrzebom czasów i oczekiwaniom ludzi, przede wszystkim najbiedniejszych, których lepiej umiecie [wy, komuniści] zrozumieć w tym najbardziej dogodnym czasie”.
Enrico Berlinguer, lider komunistów, odpowiedział biskupowi zaprzeczając, jakoby jego partia głosiła ideologię marksistowską rozumianą jako otwarcie ateistyczną, materialistyczną filozofię oraz potwierdził możliwość porozumienia między chrześcijanami a komunistami na poziomie „deideologizacji”. Berlinguer potwierdził więc konieczność „podążania tą samą ścieżką” komunistów i Kościoła, bo przecież nie chodziło o „ten sam rodzaj myślenia” – potwierdził więc w ten sposób wymyślony przez Karola Marksa prymat praktyki nad teorią.
Ów marksistowski prymat praktyki dziś również infiltruje Kościół – poprzez wszechobecny prymat praktyki duszpasterskiej nad doktryną i poprzez wchłonięcie doktryny przez ową praktykę.
Jakby tego było mało, Kościół ryzykuje triumf marksizmu na kolejnym polu – zniekształcając teologiczną koncepcję ubóstwa. Prawdziwym ubóstwem jest bowiem oderwanie od ziemskich dóbr, umiejętność używania ich do zbawienia duszy, a nie na jej zgubę. To „oderwanie się od dóbr” obowiązuje wszystkich chrześcijan gdyż Królestwo Niebieskie jest przeznaczone dla „ubogich w duchu”, ale tylko niektórzy z nich są powołani by żyć w biedzie i wyrzekać się majętności. Wybór ten jest wolny i przez nikogo nie narzucany – i tylko dlatego posiada jakąkolwiek wartość.
Heretyckie sekty od pierwszych wieków, zupełnie inaczej niż Kościół, żądały podziału dóbr materialnych, w celu realizacji egalitarnej utopii na tej ziemi. W ich działania wpisują się dziś ci, którzy chcą zastąpić religijną kategorię „ubogich w duchu” socjologiczną kategorią „ubogich materialnie”.
Co ciekawe, biskup Luigi Betazzi dwa lata temu opublikował niewielką książkę „Kościół Ubogich od Soboru do papieża Franciszka”. W tym roku otrzymał honorowe obywatelstwo Bolonii, ale równie dobrze mógłby otrzymać od papieża Franciszka godność kardynała. Jak sam bowiem pisze, to właśnie w trakcie pontyfikatu papieża Bergoglio „pakt z katakumb” rozwinął się „niczym ziarnko pszenicy zasiane pod ziemią, długotrwale pielęgnowane, które w końcu przynosi owoce”.
Roberto de Mattei
„Corrispondenza Romana”
tłum. malk