„Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj”, pisał w sztuce „Burza” William Szekspir. Słowa te najlepiej oddają dramat, jaki przeżyła z rąk komunistycznych oprawców, bestii i zwyrodnialców Maria Hattowska ps. Baba – żołnierz ZWZ, AK, WiN, odznaczona w czasie wojny Krzyżem Walecznych i dwukrotnie Krzyżem Zasługi z Mieczami.
„Było lato 1946 roku. Maria boleśnie już na resztę życia zapamiętała datę: 19 lipca. Siedziała w warszawskim więzieniu na Mokotowie fałszywie oskarżona o szpiegostwo. Wiedziała, że będą bić. Wszyscy w więzieniu o tym słyszeli. Kiedy wieczorem tego dnia wyprowadzono ją z celi, koleżanka zawiesiła jej na szyi swój medalik”, czytamy we wstępie książki „Bicia nie trzeba było ich uczyć” autorstwa Piotra Lipińskiego.
Na Panią Marię w sali tortur, nazywanej „pokojem przesłuchań” czekało ośmiu mężczyzn, m. in. Józef Różański (prawdziwe nazwisko Goldberg) i Adam Humer (prawdziwe nazwisko Umer).
Wesprzyj nas już teraz!
– Różański zaczął pierwszy. Kopnął mnie, aż spadłam z krzesła. Humer bił nahajką. Miała na końcu kulkę, która przy uderzeniach przecinała skórę. Celował w nerki. Liczył swoje uderzenia. Przy sto pięćdziesiątym powiedział, żeby go zastąpili, bo się zmęczył. Dostałam następne sto pięćdziesiąt, aż się przestraszyli, że uniknę dalszego śledztwa. Wezwali lekarza – relacjonowała Pani Maria.
„Wyglądałam potwornie. Ciało czarne, zakrwawione i tylko gdzieniegdzie jasne plamy. Miałam szalone bóle głowy, nerek i brzucha. Właściwie wszystko mnie bolało. Lekarz po zbadaniu powiedział, że nie ma dla mnie ratunku, bo to już agonia. Wówczas błagali go, aby robił wszystko, co można, bo ja muszę żyć, naturalnie nie po to, aby ratować człowieka, ale obawiali się, że moja śmierć bardzo utrudni im śledztwo. Po dwóch dniach bardzo intensywnego leczenia, w czym ja im resztką sił przeszkadzałam, bo bardzo chciałam umrzeć, lekarz powiedział, że będę żyć, więc przestali leczyć, a ja byłam bardzo ciężko chora”, czytamy w dalszej części wspomnień Pani Marii.
– Do dziś z powodu uszkodzonych nerek cierpię na nadciśnienie. Nie wyszłam za mąż, żeby nie być dla nikogo kłopotem – dodała bohaterka WiN.
Na koniec wspomniała o najgorszym:
„Bili mnie w krocze. Po tym już nie mogłam mieć dzieci…”.
Źródło: Piotr Lipiński „Bicia nie trzeba było ich uczyć”
TG