Potrzebujemy lepszych szczepionek i globalnego systemu zarządzania kryzysowego. W przeciwnym razie nie zatrzymamy pandemii, zagrażających światu w niedalekiej przyszłości – wieszczy znany i lubiany Amerykanin. A skoro mówi to „człowiek, który przewidział COVID”, to nie ma powodów, by mu nie wierzyć.
W wywiadzie dla Bloomberga założyciel Fundacji Billa i Melindy Gatesów przewiduje zakończenie pandemii koronawirusa na lato 2022 r. Wtedy to statystyki śmierci spowodowanych zakażeniami osiągną poziomy podobne do sezonowej grypy. Pokonanie patogenu będziemy zawdzięczać szczepionkom (jakże inaczej!), ale również – uwaga, uwaga – odporności naturalnej i lekarstwom.
Po dwóch latach okazało się, że COVID-19 można leczyć. Ale nie za pomocą żadnej foliarskiej amantadyny, czy „leku dla koni” (iwermektyny), tylko produktami zaufanych koncernów z odpowiednim certyfikatem koszerności.
Wesprzyj nas już teraz!
Same szczepionki mRNA, o których jeszcze rok remu Gates mówił w kategoriach „wielkiego osiągnięcia świata nauki”, dzisiaj określił jako niewystarczające ze względu na zbyt niską skuteczność. Posunął się nawet do stwierdzenia, że bez nowatorskiej technologii „świat by się nie zawalił”. Co więcej, wyznaczona cezura końca pandemii wskazuje, że powstrzymamy koronawirusa zanim zdążymy zapewnić „równomierną dystrybucję i łańcuchy dostaw” szczepionek do wszystkich zakątków świata. Podczas gdy kraje bogatej Północy zakupiły dawki wystarczające do wielokrotnego zaszczepienia wszystkich obywateli, w takiej Afryce dostarczono je zaledwie… 6 proc. populacji. Świat nie zawalił się mimo lamentów, że „będziemy bezpieczni, tylko kiedy wszyscy będą bezpieczni”.
Wnioski Amerykanina to tylko dowód na potraktowanie koronakryzysu przede wszystkim w kategorii przedsięwzięcia biznesowego. Zakończenie kampanii marketingowej jedynych słusznych preparatów umożliwia zmianę narracji. Natomiast tylko dzięki powszechnej idiokracji, krótkiej pamięci opinii publicznej i obfitym grantom medialnym, na sucho uchodzi Gatesowi traktowanie ludzi jak idiotów.
Global surveillance
Pokonanie COVID-19 nie oznacza jednak powrotu do normalności. Wręcz przeciwnie. Zdaniem amerykańskiego wizjonera, pandemia koronawirusa pokazała tylko jak wrażliwi jesteśmy na zagrożenie bioterrorystyczne lub wybuch kolejnych epidemii. Dlatego należy jak najszybciej przeznaczyć kolejne miliardy na organizację globalnego systemu zarządzania kryzysowego.
Zadaniem takiej „grupy uderzeniowej”, złożonej z kilku tysięcy urzędników, byłoby nieustanne prowadzenie gier wojennych z wrogiem w postaci patogenów. Wypracowane w toku prac rozwiązania posłużyłyby do walki z nadchodzącym niebezpieczeństwem. Biorąc pod uwagę, że Gates z zachwytem patrzy w stronę Australii czy Nowej Zelandii, można śmiało przewidywać, że odpowiedzią na przyszłe kryzysy byłoby więcej lockdownów, zamordyzmu i segregacji. Więcej paniki, atomizacji społecznej, destrukcyjnej dla psychiki i poziomu wykształcenia nauki zdalnej (której Gates jest gorącym zwolennikiem) i katastrofy gospodarczej. Więcej długu zdrowotnego, nadmiarowych zgonów, utraconych lat życia i załamania w służbie zdrowia.
Do podniesienia ogólnoświatowego alarmu nie potrzebowano by również jakichś niezwykle śmiertelnych patogenów. Wystarczyłaby np. większa epidemii grypy czy nawet zwykłego kataru. Z resztą, eliminacja wymienionych jednostek chorobowych to, zdaniem Gatesa, jak najbardziej osiągalny cel. I podobnie jak w przypadku COVID-19, będziemy walczyć z niewidzialnym zagrożeniem dopóki pieniądze nie popłyną wartkim strumieniem tam, gdzie trzeba, a społeczeństwo zostanie przemodelowane zgodnie z odgórnymi założeniami.
Miliarder jest „zdumiony”, że w obliczu strat spowodowanych COVID rządy nie zrzuciły się jeszcze na jego pomysł. Być może dlatego, iż działalność „grupy uderzeniowej” widzi w strukturach kierowanej przez pachołka chińskich komunistów, skompromitowanej WHO. Sama organizacja, zależna coraz bardziej od prywatnego kapitału kosztem wkładu państw narodowych, powoli staje się też narzędziem Amerykanina służącym realizacji jego własnych polityk.
Pieniądze to jednak nie wszystko
Sprowadzanie wszystkiego do kwestii pieniędzy może jednak odwracać uwagę od dużo lepiej zakamuflowanych celów. Podczas wywiadu dla Bloomberga prowadzący nie stąd, nie zowąd, zapytał Gatesa o to, czy ludzie są już wystarczająco skłonni do podzielenia się wrażliwymi danymi na swój temat. Co prawda, miliarder liczył na dużo więcej, ale i tak jest zadowolony z efektu jaki udało się osiągnąć przez dwa lata.
Pozyskiwanie naszych danych, zwłaszcza medycznych, to oczko w głowie chcących uszczęśliwiać nas na siłę „wizjonerów” z miliardami na koncie. Chińska, amerykańska czy prywatna, Big Pharma nie istnieje bez Big Data. O praktykach takich firm jak BGI, wykupującej tysiące genomów (również z Polski) już robi się głośno. Również Gates chce eliminować raka i inne nieuleczalne choroby za pomocą edytowania kodu genetycznego.
I oczywiście, tak jak w przypadku COVID czy walki z klimatem, wszystko dla naszego dobra.
Piotr Relich