25 sierpnia 2021

W katechezie na temat osoby ludzkiej i ideologii gender, biskup Michael F. Burbidge z diecezji Arlington w Wirginii wyjaśnił: ​​Bóg i Kościół nauczają, iż człowiek „jest stworzony jako mężczyzna lub kobieta” oraz że „nikt nie jest transseksualistą”.

 

„Kościół naucza, że ​​człowiek jest stworzony jako mężczyzna lub kobieta. Nikt nie jest transseksualistą (…). Kościół nie naucza, że ​​ludzie, którzy doświadczają dysforii płciowej lub zamieszania, są niemoralni lub źli. Szkodliwe interwencje medyczne lub chirurgiczne to podążanie ścieżką, która jest obiektywnie zła i szkodliwa na wielu poziomach” – wskazał hierarcha. Dodał, że Kościół chce prowadzić takich ludzi do prawdy i uzdrowienia.

Wesprzyj nas już teraz!

W dokumencie zatytułowanym: „Katecheza o osobie ludzkiej i ideologii gender” biskup Michael F. Burbidge wskazał: „w ostatniej dekadzie nasza kultura doświadczyła rosnącej akceptacji ideologii gender, to znaczy twierdzenia, że ​​biologiczna płeć i tożsamość osobista nie mają żadnego koniecznego związku i mogą w rzeczywistości być ze sobą sprzeczne. Zgodnie z tym poglądem tożsamość ludzka jest samookreślona i staje się wyborem jednostki. W konsekwencji nasza kultura przeżywa gwałtowny wzrost liczby osób deklarujących tożsamość niezgodną z płcią biologiczną. Próby uwzględnienia takich roszczeń już doprowadziły do ​​ogromnych wstrząsów w naszych systemach społecznych, prawnych i medycznych” – czytamy.

Zdaniem hierarchy, ta sytuacja stanowi „poważne wyzwanie dla wszystkich członków Kościoła, ponieważ przedstawia pogląd na osobę ludzką sprzeczny z prawdą”.

Duchowny zadaje pytanie, dlaczego dziś w szkołach uczy się dzieci, że „mogą wybrać swoją płeć”. Hierarcha wskazuje, iż „​​za tym wszystkim stoi ideologia gender”.

Dysforia płciowa to stan psychiczny, w którym biologiczny mężczyzna lub kobieta zaczyna odczuwać, że jego tożsamość emocjonalna i/lub psychologiczna nie pasuje do biologicznej płci i w rezultacie doświadcza klinicznie istotnego cierpienia. Sytuacje związane z dysforią płciową należy zawsze rozwiązywać z duszpasterską miłością i współczuciem zakorzenionym w prawdzie. Należy unikać i/lub korygować wszelką niesprawiedliwą dyskryminację lub niepotrzebną niewrażliwość w reagowaniu na takie sytuacje” – napisał biskup Arlington.

Jego zdaniem, nie można jednak „zaprzeczyć ani zaciemniać prawdy o naszej stworzonej naturze i ludzkiej seksualności. W istocie miłość zawsze wymaga jasnego przedstawiania prawdy. Jak zauważył papież św. Paweł VI, jest wybitnym przejawem miłości wobec dusz niepominięcie niczego w zbawczej doktrynie Chrystusa. Z medycyny, prawa naturalnego i Objawienia Bożego wiemy, że każda osoba jest stworzona jako mężczyzna lub kobieta od momentu poczęcia. Trzeba podkreślić – pisze papież Franciszek – że płeć biologiczną i społeczno-kulturową rolę płci (gender) można rozróżnić, ale nie oddzielić… Jedną rzeczą jest zrozumienie ludzkiej słabości i złożoności życia, a inną akceptować ideologie, które próbują rozdzielić nierozłączne aspekty rzeczywistości”.

 

Jedność duszy i ciała

Dokument przygotowany przez duchownego przedstawia nauczanie Kościoła katolickiego na temat tożsamości płciowej i kwestii transseksualizmu oraz zawiera pewne uwagi duszpasterskie. „Nie ma na celu przewidywania ani rozwiązywania każdej sytuacji. Podaje raczej zasady nauczania katolickiego, aby zachęcić wiernych i pokierować ich w reagowaniu na coraz trudniejszą sytuację kulturową” – czytamy.

Hierarcha przypomina, że osoba ludzka, stworzona na obraz Boga, jest bytem jednocześnie cielesnym i duchowym. Każdy człowiek jest chciany przez Boga, zaś „ciało ludzkie ma udział w godności obrazu Bożego: jest ciałem ludzkim właśnie dlatego, że jest ożywiane duchową duszą i to cała osoba ludzka ma stać się w Ciele Chrystusa świątynią Ducha”.

„Jedność duszy i ciała jest tak głęboka, że ​​trzeba uważać duszę za formę” ciała, to znaczy z powodu duszy duchowej ciało z materii staje się żywym, ludzkim ciałem; duch i materia w człowieku nie są dwiema zjednoczonymi naturami, ale raczej ich połączenie tworzy jedną naturę. Nauczanie Kościoła opiera się na trzech zasadach, które można poznać za pomocą ludzkiego rozumu. Po pierwsze, osoba ludzka jest wcieloną duszą, połączeniem duchowym i fizycznym. Dusza ludzka jest stworzona, aby ożywić jedno konkretne ciało. Być osobą ludzką oznacza być jednością ciała i duszy od chwili poczęcia. W ten sposób ciało odsłania nie tylko duszę, ale i osobę; osoba jako jedność ciała i duszy działa poprzez ciało. Tak więc ciało każdego człowieka, dane przez Boga od chwili poczęcia, nie jest ani obcym, ani ciężarem, lecz integralną częścią osoby” – naucza hierarcha.

Biskup dodaje, że „zgodnie z autorytatywnym świadectwem Pisma Świętego (por. Rdz 1,27), osoba ludzka jest stworzona jako mężczyzna lub kobieta. Dusza ludzka jest stworzona, aby ożywiać i ucieleśniać jedno szczególne ciało, konkretnie męskie lub żeńskie. Płeć człowieka jest niezmienną rzeczywistością biologiczną, ustalaną w poczęciu. Seksualne ciało ukazuje Boży plan nie tylko dla każdej osoby, ale także dla wszystkich istot ludzkich, ustanawiając nas w relacji z innymi żywymi istotami” – wskazuje autor.

Duchowny przywołuje słowa papieża Franciszka, że „docenianie własnego ciała w jego kobiecości lub męskości jest konieczne, aby móc rozpoznać siebie w spotkaniu z kimś innym”.

„Zatem uświadomienie sobie, że osoby ludzkie są częścią ludzkiej ekologii, przypomina nam, że człowiek również ma naturę, którą musi szanować i którą nie może dowolnie manipulować. Ciało ludzkie ma nieodłączne znaczenie. Poprzez ciało stykamy się nie tylko z innymi ludźmi, ale także z prawem moralnym, które jest wpisane w naszą naturę. Seksualność wpływa na wszystkie aspekty osoby ludzkiej w jedności jej ciała i duszy. Dotyczy to zwłaszcza uczuciowości, zdolności do kochania i prokreacji, a bardziej ogólnie zdolności do tworzenia więzi komunii z innymi. Każdy mężczyzna i kobieta powinni uznać i zaakceptować swoją tożsamość seksualną” – czytamy.

Hierarcha zwraca uwagę, że chociaż mogą istnieć „różne sposoby, w jakie dana osoba może wyrażać swoją tożsamość płciową jako mężczyzny lub kobiety, zgodnie z normami i praktykami danego czasu lub kultury” albo dana osoba może mieć „nietypowe zainteresowania”, to jednak „nie zmienia to jej tożsamości płciowej jako mężczyzny lub kobiety”.

Różnice między mężczyzną i kobietą są „uporządkowane w kierunku ich komplementarnego związku w małżeństwie: i te różnice są nie do zrozumienia poza takim związkiem.

„Mężczyzna i kobieta zostali stworzeni dla siebie – nie dlatego, że Bóg pozostawił ich na wpół stworzonych i niekompletnych: stworzył ich, aby byli komunią osób, w której każdy może być pomocnikiem dla drugiego, ponieważ są równi jako osoby (kość z moich kości…) i uzupełniać się jako mężczyzna i kobieta. W małżeństwie Bóg jednoczy ich w taki sposób, że tworząc jedno ciało, mogą przekazywać życie ludzkie (…). Przekazując ludzkie życie swoim potomkom, mężczyzna i kobieta jako małżonkowie i rodzice współdziałają w wyjątkowy sposób w dziele Stwórcy”.

„Różnice i komplementarność fizyczna, moralna i duchowa ukierunkowane są na dobro małżeństwa i rozkwit życia rodzinnego. Harmonia pary i społeczeństwa zależy po części od sposobu, w jaki przeżywa się komplementarność, potrzeby i wzajemne wsparcie między płciami. Różnice płciowe są podstawą życia rodzinnego. Dzieci potrzebują i mają prawo do ojca i matki. Te prawdy o osobie ludzkiej, dostępne naturalnemu rozumowi, osiągają w chrześcijańskim widzeniu świata niezwykłą godność i powołanie. Ciało nie jest ograniczeniem ani odosobnieniem, ale jednością z duszą w życiu łaski i chwały, do którego jest powołana osoba ludzka” – przypomina biskup.

„Podobnie relacja między mężczyzną a kobietą jako męska i żeńska ma znaczenie transcendentne. Ich komplementarne zjednoczenie służy jako ikona małżeństwa Chrystusa z Kościołem (por. Ef 5,31-32). Poprzez prokreację małżonkowie przyjmują na świat nowe życie i stają się wspólnotą osób, która wyobraża Trójcę Świętą” – przypomina.

Hierarcha przywołuje kwestię spuścizny grzechu pierworodnego i zburzenia pierwotnej harmonii zamierzonej przez Stwórcę. Jedną ze spuścizn jest „dysharmonia i wyobcowanie między ciałem a duszą. Natychmiast po grzechu Adam i Ewa spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski. Dowiedli, że mają poczucie wyobcowania z własnych ciał, starając się je ukryć. Każdy doświadcza tej dysharmonii na różne sposoby i w różnym stopniu. Nie neguje jednak głębokiej jedności ciała i duszy osoby ludzkiej. Prawda Kościoła Chrystusowego utwierdza nas w wiedzy o tej jedności, tak często przesłoniętej naszym upadkiem. Przywrócenie tej pierwotnej harmonii, zapoczątkowane tutaj działaniem łaski Chrystusa, urzeczywistnia się w zmartwychwstaniu ciała w dniu ostatecznym” – wskazuje duchowny.

Odnosząc się do „dysforii płciowej” pisze, że „osoba może doświadczyć tego napięcia i wyobcowania między ciałem a duszą tak głęboko, że domaga się wewnętrznego poczucia tożsamości seksualnej odmiennej od jej płci biologicznej. Ten stan został określony przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w 2013 roku jako dysforia płciowa. Z perspektywy teologicznej doświadczenie tego wewnętrznego konfliktu nie jest samo w sobie grzeszne, ale musi być rozumiane jako nieporządek odzwierciedlający szerszą dysharmonię spowodowaną grzechem pierworodnym. Jest to szczególnie bolesne doświadczenie ran, które wszyscy doznajemy w wyniku grzechu pierworodnego. Każda osoba doświadczająca tego stanu powinna być traktowana z szacunkiem, sprawiedliwością”.

Nie jest jednak dopuszczalna „akceptacja błędnego twierdzenia, że ​​niektórzy ludzie, w tym dzieci i młodzież, są w niewłaściwym ciele i dlatego muszą przejść zmianę płci albo w celu złagodzenia cierpienia, albo jako wyraz osobistej autonomii. Czasami wiąże się to ze zmianami psychospołecznymi: osoba potwierdza nową tożsamość, wzmocnioną inną nazwą, zaimkami i garderobą. Innym razem wiąże się to ze zmianą medyczną lub chirurgiczną: osoba szuka interwencji chemicznych lub chirurgicznych, które zmieniają funkcje i wygląd ciała, a nawet osłabiają lub niszczą zdrowe narządy rozrodcze” – czytamy

Duchowny zdecydowanie sprzeciwił się „kulturowemu, medycznemu i pranemu uzasadnieniu samookreślonej tożsamości osoby – podejściu zwanego afirmacją płci. Kulturowo twierdzenia te rzuciły wyzwanie prawu, medycynie, edukacji, biznesowi i wolności religijnej. Stawiają także ważne wyzwania duszpasterskie zarówno dla pasterzy, jak i wiernych diecezji” – zauważył.

„Z biologii wiemy, że płeć człowieka jest genetycznie zdeterminowana w momencie poczęcia i obecna w każdej komórce ciała. Ponieważ ciało mówi nam o nas samych, nasza płeć biologiczna w rzeczywistości wskazuje na naszą niezbywalną tożsamość jako mężczyzny lub kobiety. Zatem tak zwana zmiana może zmienić wygląd i cechy fizyczne osoby (hormony, piersi, narządy płciowe itp.), ale w rzeczywistości nie zmienia prawdy o tożsamości osoby jako mężczyzny lub kobiety, prawdy odzwierciedlonej w każdej komórce ciała. W rzeczywistości żadna ilość maskulinizujących lub feminizujących hormonów czy operacji nie może zmienić mężczyzny w kobietę, a kobiety w mężczyznę” – czytamy dalej.

Jaka powinna być chrześcijańska odpowiedź wobec propagandy ideologii gender? „Uczeń Chrystusa pragnie kochać wszystkich ludzi i aktywnie szukać ich dobra. Oczernianie lub zastraszanie jakiejkolwiek osoby, także tych zmagających się z dysforią płciową, należy odrzucić jako całkowicie niezgodne z Ewangelią.

W tym delikatnym obszarze tożsamości istnieje jednak wielkie niebezpieczeństwo błędnej miłości i fałszywego współczucia. W związku z tym musimy przypomnieć: Tylko to, co prawdziwe, może być ostatecznie duszpasterskie. Chrześcijanie muszą zawsze mówić i działać z miłością i prawdą. Za przykładem Apostoła Pawła mają starać się mówić prawdę z miłością (por. Ef 4,15).

Twierdzenie o byciu transpłciowym lub pragnienie poszukiwania zmiany opiera się na błędnym postrzeganiu osoby ludzkiej, odrzuca ciało jako dar od Boga i prowadzi do poważnej krzywdy. Afirmować kogoś w tożsamości sprzecznej z biologiczną płcią lub afirmować upragnioną zmianę danej osoby jest wprowadzaniem tej osoby w błąd. Polega na mówieniu i interakcji z tą osobą w nieprawdziwy sposób. Chociaż prawo stopniowości może skłaniać nas do rozeznania najlepszego czasu na przekazanie pełni prawdy, w żadnym wypadku nie możemy utwierdzić osoby w błędzie”.

 

Chirurgiczne ingerencje oraz blokery nie do przyjęcia

Duchowny dodaje, że w rzeczywistości istnieje wiele dowodów na to, że „afirmacja płci” nie tylko nie rozwiązuje problemów danej osoby, ale także może je w rzeczywistości zaostrzyć. „Akceptacja deklarowanej tożsamości transpłciowej osoby jest szczególnie niebezpieczna w przypadku dzieci, których rozwój psychologiczny jest zarówno delikatny, jak i niepełny. Przede wszystkim dziecko musi poznać prawdę: na zawsze zostało stworzone jako mężczyzna lub kobieta. Afirmowanie zniekształconej samooceny dziecka lub wspieranie pragnienia dziecka, by być kimś innym niż osoba (mężczyzna lub kobieta), którą stworzył Bóg, poważnie wprowadza w błąd i dezorientuje dziecko co do tego, kim jest.

Ponadto interwencje medyczne lub chirurgiczne potwierdzające płeć powodują znaczne, a nawet nieodwracalne szkody cielesne u dzieci i młodzieży. Obejmują one stosowanie blokerów dojrzewania (w efekcie chemiczna kastracja) w celu zatrzymania naturalnego rozwoju psychicznego i fizycznego zdrowego dziecka, hormonów krzyżowych w celu wywołania rozwoju płci przeciwnej, drugorzędowych cech płciowych oraz operacji usunięcia u nastolatki zdrowych piersi, narządu i/lub narządów płciowych. Tego rodzaju interwencje wiążą się z poważnymi okaleczeniami ludzkiego ciała i są moralnie nie do przyjęcia”.

Hierarcha zauważa, że chociaż niektórzy zwolennicy uzasadniają „afirmację płci” jako „konieczną do zmniejszenia ryzyka samobójstwa, wydaje się, że takie środki przynoszą jedynie chwilową ulgę psychiczną, a ryzyko samobójstw pozostaje znacznie podwyższone po środkach zmiany płci.”

„Młodzież jest szczególnie podatna na twierdzenia, że ​​zmiana płci rozwiąże ich trudności. Badania długoterminowe wykazują wyższy wskaźnik śmiertelności, zachowań samobójczych i zachorowalności psychicznej u osób ze zmianą płci w porównaniu z populacją ogólną. Ponadto badania pokazują, że dzieci i młodzież ze zdiagnozowaną dysforią płciową mają wysoki odsetek współwystępujących zaburzeń zdrowia psychicznego, takich jak depresja lub lęk, trzy do czterech razy częściej mają spektrum autyzmu i częściej cierpią z powodu zdarzeń a z dzieciństwa, w tym nieuporania się ze stratą, traumą lub znęcaniem się. Terapie psychoterapeutyczne, które obejmują ciągłą pracę terapeutyczną… w celu rozwiązania nierozwiązanej traumy i straty, utrzymania subiektywnego samopoczucia i rozwoju ja wraz z ustalonymi terapiami myśli samobójczych są właściwą interwencją. Zmiana płci nie jest rozwiązaniem” – pisze autor.

Zdaniem duchownego, lekceważenie lub ukrywanie informacji o szkodach wynikających z dążenia do „przemiany” lub o korzyściach alternatywnych terapii psychoterapeutycznych stanowi porażkę zarówno w wymiarze sprawiedliwości, jak i dobroczynności.

Biskup przestrzega przed akceptacją wybranej przez daną osobę tożsamości seksualnej. Nawet zwracanie się do niej przy użyciu wybranych zaimków „nie jest nieszkodliwe”. Nie jest też „niewinnym sposobem sygnalizowania miłości i akceptacji osoby. W rzeczywistości przedstawia głęboki kryzys: nigdy nie możemy powiedzieć czegoś sprzecznego z tym, co wiemy, że jest prawdą. Używanie imion i zaimków, które zaprzeczają tożsamości danej osobie przez Boga, jest fałszem”.

„Wierni powinni unikać używania terminów lub zaimków afirmujących płeć, wyrażających aprobatę lub wzmacniających odrzucenie prawdy przez osobę. Odmowa używania takiego języka nie jest surowa ani osądzająca. W szerszej kulturze katolicy mogą odczuwać znaczną presję, aby przyjąć terminologię akceptowaną przez kulturę. Jednak w żadnym wypadku nie należy zmuszać nikogo do używania języka sprzecznego z prawdą. Prawo do mówienia prawdy tkwi w osobie ludzkiej i nie może być odebrane przez żadną ludzką instytucję. Próby wymuszenia przez państwo, korporacje lub pracodawców takiego języka, zwłaszcza groźbami postępowania sądowego lub utratą pracy, są niesprawiedliwe. Musimy kochać w prawdzie, a prawda musi być dokładnie przekazywana naszymi słowami. Równocześnie jasność musi zawsze służyć miłości, jako część szerszego pragnienia, by przybliżyć ludzi do pełni prawdy”.

Biskup wskazuje duchownym i katechetom, że kwestia transseksualności stanowi szczególne wyzwanie w przekazywaniu wiary. Opiera się ona bowiem na naturalnych prawdach o osobie ludzkiej, jedności ciała i duszy oraz komplementarności mężczyzny i kobiety.

„Jezus, nasz Odkupiciel, Syn Boży, przyjmuje jedność ciała/duszy naszej ludzkiej natury, poświęca się i karmi nas Swoim Ciałem, i jest czczony jako Oblubieniec Kościoła. Odrzucenie podstawowych prawd naturalnych dotyczących naszego człowieczeństwa niszczy szablon, którego Bóg używa, aby objawić się nam i zamanifestować swój zbawczy plan dla nas. W nauczaniu na ten temat istotne jest umieszczenie go w szerszym kontekście natury osoby ludzkiej, jedności ciała i duszy oraz świętości ciała. Ideologia gender nie istnieje w izolacji, ale jest częścią szerszego zamieszania w naszej kulturze na temat ciała, seksualności, mężczyzny, kobiety itp. Co więcej, zawsze ważne jest, aby odróżnić subiektywne doświadczenie danej osoby od jej moralnej winy. Kościół naucza, że ​​człowiek jest stworzony jako mężczyzna lub kobieta. Nikt nie jest transseksualistą. Osoba, która identyfikuje się jako osoba transpłciowa, może doświadczać niepokojących uczuć, dezorientacji lub błędnego przekonania, że ​​jest lub może stać się kimś innym. Kościół nie naucza, że ​​ludzie, którzy doświadczają dysforii płciowej lub zamieszania, są niemoralni lub źli. Jednocześnie osoba, która celowo odrzuca swoją daną tożsamość lub seksualność ciała i poszukuje szkodliwych interwencji medycznych lub chirurgicznych, podąża drogą obiektywnie błędną i szkodliwą na wielu poziomach. Kościół szczególnie troszczy się o cierpiących i pragnie ich doprowadzić do prawdy i do uzdrowienia” – napisał ksiądz biskup.

Dlatego rozmawiając z osobami, które doświadczają „dysforii płciowej” lub twierdzą, że mają tożsamość „transseksualną” należy słuchać i starać się zrozumieć ich doświadczenia. „Muszą wiedzieć, że są kochani i cenieni oraz że Kościół wysłuchuje ich trosk i traktuje je poważnie. W każdym przypadku należy afirmować godność osoby ukochanej przez Boga. Tylko w kontekście autentycznego dialogu ludzie będą w stanie przyjąć prawdę, zwłaszcza te, które podważają ich uczucia lub inne przekonania”.

Należy ponadto „zachować szczególną ostrożność w kontaktach z dziećmi, które doświadczają dysforii płciowej lub wyrażają przekonanie o tożsamości niezgodnej z płcią biologiczną. Autentyczne towarzyszenie wymaga trwania w prawdzie osoby ludzkiej i cierpliwego prowadzenia ku tej prawdzie dzieci. Rodzice muszą zawsze i natychmiast angażować się we wszelkie dyskusje z dzieckiem na tak delikatne tematy”.

 

 

Biskup radzi rodzicom, którzy są „pierwszymi i najlepszymi nauczycielami swoich dzieci”, aby wierzyli, modlili się i kochali je. Jednocześnie nauczali w prawdzie na temat tego, kim są, o godności ludzkiego ciała, sensie ludzkiej płciowości i dążeniu do zbawienia.

Obiecał wsparcie Kościoła w postaci nauczania i opieki duszpasterskiej. Apeluje, by rodzice oprócz dobrego przykładu i nauczania, wychowywali dzieci w czujności. By monitorowali przekaz internetowy i mediów społecznościowych.

Przypomina, że ideologia gender jest celebrowana, promowana i wypychana na wszystkie platformy medialne i trafia do dzieci także w programach dla nich. „Wiele z twojej dobrej pracy i świadectwa może zostać szybko cofnięte przez nienadzorowany lub nieograniczony dostęp dziecka do internetu” – pisze.

Duchowny dodaje, że „innym silnym źródłem dezinformacji o naturze osoby i znaczeniu ciała jest niestety publiczny system edukacji. Szkoły publiczne naszego regionu zapewniają doskonałą edukację pod wieloma względami. Jednak wiele z nich agresywnie promuje fałszywe rozumienie osoby ludzkiej, opowiadając się za ideologią gender. Obecne zasady wymuszają używanie wybranych nazw i/lub zaimków. W wielu szkołach od personelu wymaga się potwierdzenia deklarowanej tożsamości płciowej dziecka i ułatwiania mu zmiany, nawet w przypadku braku powiadomienia lub zgody rodziców. Rodzice, których dzieci uczęszczają do szkoły publicznej, muszą zatem rozmawiać ze swoimi dziećmi i być jeszcze bardziej czujnymi i głośno przeciwstawiać się fałszywej, szkodliwej ideologii”.

Biskup apeluje, by rodzice, którzy zmagają się z problemami „dysforii płciowej” dzieci często korzystali z sakramentów Komunii Świętej i spowiedzi, a także szukali wsparcia duszpasterskiego w parafii lub diecezji.

Przestrzega także przed uleganiem złudnej nadziei, że „akceptacja wybranej przez dziecko płci” będzie wyrazem miłości wobec tego dziecka. Hierarcha po raz kolejny podkreśla, że „autentyczna miłość do dzieci jest zawsze zgodna z prawdą. W przypadku dysforii płci oznacza to uznanie, że szczęścia i pokoju nie można znaleźć w odrzuceniu prawdy o osobie i ciele ludzkim. Dlatego rodzice muszą opierać się uproszczonym rozwiązaniom przedstawianym przez zwolenników ideologii gender i dążyć do odkrycia i zajęcia się prawdziwymi przyczynami bólu oraz nieszczęścia ich dzieci. Powinni szukać rzetelnych porad u zaufanych klinicystów. Spotkanie z innymi rodzicami, którzy przeszli podobne próby, również może być źródłem siły i wsparcia. W żadnym wypadku rodzice nie powinni szukać terapii „afirmującej płeć” dla swoich dzieci, ponieważ jest to zasadniczo niezgodne z prawdą o osobie ludzkiej. Nie powinni szukać, zachęcać ani zatwierdzać żadnych porad lub procedur medycznych, które potwierdzałyby błędne rozumienie ludzkiej seksualności i tożsamości lub prowadziłyby do (często nieodwracalnego) okaleczenia ciała. Ufając Bogu, rodzice muszą być pewni, że największe szczęście dziecka polega na przyjęciu ciała jako daru Bożego i odkryciu jego prawdziwej tożsamości jako syna lub córki Boga”.

W słowie skierowanym do tych, którzy zmagają się z dysforią płciową, hierarcha napisał: „Każdy z nas toczy walkę, która jest wyjątkowa. Ale żaden z nas nie powinien czuć się samotny lub porzucony w swoich zmaganiach. Podobnie jak wielu innych, możesz czuć się wyobcowany ze swojego ciała, tak jakbyś miał mieć inne. Proszę, wiedz, że chociaż możesz zmagać się ze swoim ciałem lub obrazem siebie, niesłabnąca miłość Boga do ciebie oznacza, że ​​On kocha cię również w całym twoim ciele. Nasz podstawowy obowiązek szacunku i troski o ciało wynika z faktu, że twoje ciało jest częścią osoby, którą kocha Bóg.

Strzeż się uproszczonych rozwiązań, które obiecują ulgę w twoich zmaganiach poprzez zmianę nazwy, zaimków, a nawet wyglądu twojego ciała. Jest wielu, którzy szli tą ścieżką przed wami tylko po to, by tego żałować. Trudną, ale bardziej obiecującą ścieżką wiodącą do radości i pokoju jest praca z zaufanym doradcą, terapeutą, księdzem i/lub przyjacielem, aby uświadomić sobie dobro twojego ciała i twojej tożsamości jako mężczyzny lub kobiety”.

Dodał także: „Bardziej niż cokolwiek innego Kościół pragnie przynieść wam miłość samego Jezusa Chrystusa. Ta miłość jest nieodłączna od prawdy o tym, kim jesteś, jako stworzony na obraz Boga, odrodzony jako dziecko Boże i przeznaczony dla Jego chwały. Chrystus cierpiał za nas, nie po to, by uwolnić nas od wszelkich udręk, ale by być z nami pośród tych zmagań. Kościół jest tutaj, aby wam asystować i towarzyszyć w tej podróży, abyście poznali piękno ciała i duszy, które dał wam Bóg i mogli cieszyć się „chwalebną wolnością” – podsumował biskup Burbridge.

 

Źródło: arlingtondiocese.org

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 309 911 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram