– Dorastałem wraz z soborem, dojrzewałem i mogłem obserwować jego skutki od samego początku. (…) Muszę powiedzieć, że „wiosna Kościoła” nigdy nie nadeszła; zamiast niej pojawił się niewyobrażalny upadek praktyki i znajomości wiary, powszechna bezkształtność i dowolność liturgiczna – mówi bp Marian Eleganti, były biskup pomocniczy Chur. Hierarcha określił posoborową reformę liturgiczną jako „dość gwałtowną, prowizoryczną rekonstrukcję”, która przyniosła ogromne straty.
Biskup Eleganti pamięta jeszcze „starą” Mszę z czasów swojego dzieciństwa, do której służył nawet jako ministrant. Reformę liturgiczną przeżył jako nastolatek; wspomina napięcia miedzy tradycjonalistami a zwolennikami reform, które zauważył w zakonnym nowicjacie. I choć sam był zwolennikiem Soboru i reformy liturgicznej, już wtedy był świadkiem pierwszych problemów z nią związanych.
– Już od dwudziestego roku życia zauważałem wiele rzeczy: desakralizację prezbiterium, kapłaństwa i Eucharystii, sposób przyjmowania Komunii, a także dwuznaczność niektórych fragmentów dokumentów soborowych. Jako młody świecki, jeszcze niewykształcony w teologii, dostrzegałem to wszystko bardzo wcześnie – mówi były biskup pomocniczy Chur.
Wesprzyj nas już teraz!
Sobór Watykański II przypadł na lata młodości bp Elegantiego, a zatem mógł on obserwować jego skutki od samego początku. Jego wnioski są raczej krytyczne. – „Wiosna Kościoła” nigdy nie nadeszła; zamiast niej pojawił się niewyobrażalny upadek praktyki i znajomości wiary, powszechna bezkształtność i dowolność liturgiczna (do której sam częściowo nieświadomie się przyczyniłem) – opowiada bp Eleganti.
Hierarcha zauważa, że posoborowa reforma liturgiczna była działaniem rewolucyjnym – bezwzględnym zerwaniem z tym, co było wcześniej. Wiele sił – również spoza Kościoła – próbowało upodobnić katolicką Mszę św. do protestanckich nabożeństw, a może nawet do żydowskiej liturgii szabatu. Były to działania lekkomyślne i destrukcyjne; teraz widać, że poniosły one klęskę na całej linii. – Posoborowa interwencja w niemal 2000-letnią, bardzo spójną formę liturgii jawi mi się jako dość gwałtowna, prowizoryczna rekonstrukcja Mszy Świętej w latach po soborze, związana z ogromnymi stratami, które trzeba dziś podjąć i przepracować – podkreśla biskup.
Szwajcarski biskup zaznacza, że drzewo trzeba poznawać po owocach, a owocem reformy liturgicznej – a ostatnio także Drogi Synodalnej – jest m.in. spadek liczby kandydatów do kapłaństwa czy brak młodych ludzi w kościele. A wielu z tych, którzy do kościoła chodzą, wybiera tradycyjną liturgię, ponieważ nie mają oni charakterystycznej dla starszego pokolenia nostalgii do Soboru i jego refom. Dlatego hierarcha nawołuje do swoistego „liturgicznego bilansu” i wyciągnięcia wniosków. – Może po prostu powinniśmy zmienić kierunek! Rozumiecie? – konkluduje bp Eleganti.
Źródło: lifesitenews.com
AF