Brytyjski biskup kierujący diecezją Arundel i Brighton, Kieran Conry, ogłosił swoją natychmiastową rezygnację. Jak tłumaczył w liście odczytywanym w sobotę i w niedzielę w kościołach, był „niewierny” kapłańskim zobowiązaniom. Złamał celibat.
„Chciałbym was zapewnić, że moje działania nie wiązały się z złamaniem prawa, nie dotyczyły też osób nieletnich” – podkreślał w liście. Duchowny został oskarżony o romans z o 20 lat młodszą kobietą. Poprzednio media udokumentowały ich wspólne zakupy i udział w imprezach kulturalnych. Jak ostatecznie przyznał, przyrzeczenie celibatu złamał już kilka lat wcześniej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Trudno było mi utrzymywać tę tajemnicę – stwierdził hierarcha w rozmowie z „Daily Mail”. – Pod pewnymi względami czuję się teraz bardzo spokojny. To wyzwalające. Bardzo uważałem, by w swoich kazaniach nie traktować moralności seksualnej jako priorytetu. Nie sądzę, by to wpływało na wykonywaną przeze mnie pracę. Nie sądzę, że ludzie powiedzą, że byłem złym biskupem, ale nie mogę się bronić: zrobiłem coś złego – komentował biskup Conry.
Ordynariusz diecezji Arundel i Brighton znany był jako jeden z tym postępowych, „ultraliberalnych” hierarchów. W 2008 roku w rozmowie z „The Catholic Herald” podkreślał, że katolickie stanowisko wobec antykoncepcji, wyrażone w encyklice „Humanae Vitae” nieomylne nie jest i może ulec zmianie. Podkreślał, że młodzieży nie można dziś mówić o zbawieniu, trzeba przekonywać do czegoś zrozumiałego, np. do walki o ochronę środowiska naturalnego. Krytykował także sakrament pokuty twierdząc, że według jego osobistego doświadczenia to „odtwórcza” praktyka w której nie dochodzi do prawdziwej rozmowy. Komentując „Summorum Pontificum” podkreślał, że ten dokument nie tworzy podstaw pod… regularną, niedzielną celebrację Mszy świętej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Co nie dziwi, biskup Conry publicznie popierał „związki partnerskie”, w tym osób tej samej płci, sugerując przy tym, by nie nazywać ich jedynie „małżeństwami”,
„Liberalny” biskup, odpowiadając za dobro powierzonych mu dusz, to samo „liberalne” podejście prezentował we własnym życiu. Wybiórcze nauczanie zasad chrześcijańskiej moralności („Bardzo uważałem, by w swoich kazaniach nie traktować moralności seksualnej jako priorytetu”) traktuje jako powód do dumy.
„Osobisty, moralny upadek biskupa jest rakiem niszczącym wiarygodność Kościoła od środka i we wszystkich aspektach. Kiedy biskup (bądź kapłan) zdający sobie sprawę z tego, co robi, głosi coś dziwnego i znajdującego się poza katolicką Tradycją, albo gdy zaczyna chwiać się pod naporem sekularyzmu, wierni powinni coraz częściej zadawać sobie następujące pytania: czy biskup mówi sam za siebie, czy tez mówi w imieniu szantażujących go osób? Czy faktycznie istnieją umiarkowani biskupi? Czy raczej biskup jest prowadzony w tym kierunku przez wrogów Kościoła ze względu na strach przed ujawnieniem jego obłudnego zachowania?” – czytamy na blogu „Rorate Caeli”.
„Moralny kryzys trapiący biskupstwo prawdopodobnie się jeszcze pogłębi – sprawa Conry’ego to jedynie jego najnowsza odsłona” – czytamy. To biskupi, jako następcy apostołów, są w sposób szczególny odpowiedzialni za nauczanie Chrystusowej wiary, nieuszczuplonej i niezmienionej. „Brud w Kościele, o którym mówił kardynał Ratzinger w słynnych rozważaniach Drogi Krzyżowej w roku 2005, niedługo przed wyborem na papieża, jest dziś równie wielki, o ile nie większy niż wówczas. Nie ogranicza się on jedynie do progresywnych biskupów. Wszystko wskazuje na to, że tej kwestii poświęcone było tajne dossier przekazane Franciszkowi przez Benedykta XVI”.
Źródło: rorate-caeli.blogspot.com, dailymail.co.uk
mat