Ordynariusz Oklahomy, arcybiskup Paul S. Coakley w liście poświęconym wprowadzeniu zasad papieskiego motu proprio oznajmił, że nie stwierdził na terenie swej archidiecezji podziałów lub braku jedności wywołanych sprawowaniem tradycyjnego rytu liturgii. Wierni kultywujący Mszę trydencką będą mogli nadal słuchać jej bez przeszkód tam, gdzie była dotychczas odprawiana.
Wesprzyj nas już teraz!
Arcybiskup Coakley w swym liście zauważył, że jednym z powodów, którymi Franciszek uzasadniał wprowadzanie ograniczeń, jest „umożliwienie poszczególnym biskupom radzenia sobie z podziałami lub brakiem jedności spowodowanym celebracją nadzwyczajnej formy liturgii w niektórych miejscach”. Jak stwierdził amerykański hierarcha, w podległej mu archidiecezji taki problem nie występuje.
„(…) dlatego pragnę udzielić wsparcia tym parafiom i księżom, którzy odprawiają Mszę świętą zgodnie z Mszałem Rzymskim z 1962 roku. Z tego powodu postanowiłem, że Msze odprawiane zgodnie z Mszałem Rzymskim z 1962 r. w określonych parafiach mogą zostać zachowane w archidiecezji Oklahoma City. Zgodnie z instrukcjami Traditionis custodes wyznaczyłem ks. Zacharego Boazmana na mojego delegata w kwestiach dotyczących tych celebracji oraz opieki duszpasterskiej nad tymi grupami wiernych” – czytamy w liście.
Pasterz Oklahomy wyraził nadzieję, że implementacja motu proprio w jego archidiecezji przyniesie dobre owoce i przyczyni się do pogłębienia komunii wiernych.
List arcybiskupa Coakleya skomentował w mediach społecznościowych Paweł Milcarek, redaktor naczelny pisma Christianitas.
„Kolejny biskup bierze odpowiedzialność – i stwierdziwszy brak przeciwwskazań podtrzymał celebracje trydenckie wszędzie tam, gdzie dotąd były. A ja słyszę w Polsce tu czy tam: no cóż, musimy się dostosować do intencji dokumentu papieskiego. Otóż wcale nie musimy, ponieważ w dokumentach zawężających uprawnienia właściwym obyczajem jest trzymać się litery (włącznie z możliwością używania dyspensy), a nie chwytać w lot intencję władzy” – napisał publicysta.
Źródło: Facebook
RoM