Życie kościelne w wielu krajach jest w głębokim kryzysie. To kryzys spowodowany słabnięciem wiary, przede wszystkim wiary duchowieństwa. Ale możemy odnowić wiarę, opierając się na trzech filarach – mówi kazachski biskup Athanasius Schneider.
Bp Schneider udzielił wywiadu austriackiemu profesorowi filozofii Thomasowi Starkowi dla telewizji Gloria.tv. Jego zdaniem współczesny łatwo dostrzegalny kryzys życia kościelnego jest kryzysem wiary, ale nie tyle świeckich, co przede wszystkim kapłanów – w tym biskupów.
Wesprzyj nas już teraz!
– Przyczyną kryzysu [życia kościelnego] jest bez wątpienia kryzys wiary. Wiara – wiara ponadnaturalna, jak mówimy w Kościele: fides divina, a więc boska wiara, będąca darem od Boga, która objawiła nam boską prawdę, Boże objawienie, a którą to prawdę Kościół w stanie niezmienionym przedłożył nam i wyjaśnił w niezmiennym Urzędzie Nauczycielskim – ta wiara jest fundamentem – powiedział hierarcha.
– Gdy fundament jest niepewny albo osłabiony, wówczas budowla powoli się skrzywia albo staje się poważnie naruszona. W ten sposób mógłbym opisać sytuację duchową wielu ludzi, życie chrześcijańskie w wielu krajach. Ten poważny kryzys wiary jest w pierwszej mierze spowodowany przez kryzys wśród duchowieństwa, nie wśród ludu. Wśród duchowieństwa. Lud Boży zaraził się jego słaba wiarą. Taka jest rzeczywistość i zawsze tak było w czasach kryzysu. Można powiedzieć, że Lud Boży ma często głębszą i mocniejszą wiarę od przedstawicieli kleru, zwłaszcza dzisiaj. Dlatego musimy prawdziwą wiarę odnowić, wzmocnić, rozjaśnić – i iść dalej – kontynuował biskup Schneider.
Hierarcha pytany o środki uzdrowienia duchowieństwa wskazał na trzy konieczne kroki w formacji przyszłych księży: powszechny powrót do nauczania świętego Tomasza z Akwinu, wpojenie zdrowego podejścia do liturgii oraz naukę życia prawdziwie duchowego.
Biskup przypomniał, że nie tylko przedsoborowe Magisterium Kościoła poleca świętego Tomasza jako podstawę dla formacji teologicznej seminarzystów; robi to także II Sobór Watykański. Te zalecenia „zorientowania się na nauce św. Tomasza” są dziś jednak „bardzo rzadko wcielane w życie, jedynie w niewielu placówkach edukacyjnych”.
– Tymczasem, jak myślę, musimy powrócić do zdrowej nauki Kościoła w kształceniu księży, przede wszystkim do św. Tomasza z Akwinu. Następnie [trzeba] jeszcze lepiej i głębiej wyjaśnić [seminarzystom] nieomylny i niezmienny Urząd Nauczycielski – wskazał hierarcha. Jego zdaniem musi przynieść to owoce w oczyszczonym, zdrowszym podejściu do liturgii. – Lex credendi lex orandi. Prawdziwa, czysta i przykładna wiara oraz teologia muszą znaleźć odzwierciedlenie w godnej liturgii – powiedział.
Temu musi towarzyszyć zmiana lex vivendi, sposobu życia przyszłych kapłanów. – Trzeba zaoferować kandydatom do kapłaństwa prowadzenie prawdziwe duchowego życia […]. W ten sposób otrzymamy dobrych kapłanów, których wiara będzie o wiele mocniej oddziaływać w Ludzie Bożym. Wzmocnimy też dzięki temu życie rodzinne, a z dobrych rodzin katolickich otrzymamy powołania. To pozwoli na odnowę – mówił bp Schneider.
Prof. Stark pytał kazachskiego biskupa o ocenę postaw optymistów w Kościele, którzy wierzą święcie, że wszystko „będzie dobrze” i nie ma się czym przejmować. Według Schneidera to wyjątkowo naiwna i nieodpowiedzialna postawa. – Nie możemy zamykać oczu na rzeczywistość albo chować głowy w piasek i mówić, że wszystko jest w porządku. Nie jest. Widzimy to, nie potrzeba na to już wielkich dowodów. Byłoby nieodpowiedzialne, gdybyśmy mówili, że wszystko jest w porządku albo że nie jest tak źle. Jest źle. Jeżeli stwierdzamy istnienie oczywistego zła w życiu Kościoła to nie oznacza to zarazem, że jesteśmy pesymistami. To realizm. To troska o wiarę, o Kościół. Jeżeli jakiś ojciec powiedziałby wobec wielkich trudności w rodzinie: Nie jest tak źle, nie musimy się przejmować, jakoś to będzie – to byłoby to nieodpowiedzialne. Gdy jest poważny kryzys, ojciec musi szukać jakiejś pomocy i rozwiązań. Tak jest teraz w Kościele.
Biskup mówił też o problemie ludzi na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej, którzy zdaj się niekiedy nie posiadać w pełni skarbu wiary katolickiej. – To na przykład kardynałowie. Po papieżu to najwyższy urząd kościelny. Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch lat widzieliśmy, że nawet z ich ust padały słowa przeciwne wierze katolickiej. To bardzo smutne – wskazywał bp Schneider. Zacytował następnie kard. Frajno Šepera, poprzednika kard. Józefa Ratzingera na urzędzie prefekta Kongregacji Nauki Wiary, który powiedział: „Kryzys Kościoła jest kryzysem biskupów”.
Prof. Stark pytał z kolei o właściwe podejście do dwuznacznych dokumentów Kościoła katolickiego. – Dwuznaczność nigdy nie jest czymś pozytywnym – ocenił bp Schneider. Dodał, że byłoby nierozsądne mówić, iż wszystkie dokumenty po II Soborze Watykańskim były dwuznaczne, bo to nieprawda; dwuznaczne jednak także się zdarzały. Te na szczęście nie roszczą sobie prawa do nieomylności i należy postrzegać je w kategoriach duszpasterskich. – W pewnej mierze uprawniona jest możliwość uzupełnienia takich dokumentów jaśniejszymi wypowiedziami […]. W ważnych sprawach, które dotyczą zbawienia i od których zbawienie zależy, Kościół musi przedstawiać jasne zalecenia – mówił biskup.
Wymienił tu między innymi wyraźnie i jednoznacznie potwierdzony ostatnio przez Jana Pawła II i Benedykta XVI zakaz dopuszczenia do Stołu Pańskiego rozwodników w nowych związkach, którzy nie żyją w czystości, a którego to zakazu żadne „nowe” nauczanie nie może zmienić. Biskup wskazał jednak na szereg innych kwestionowanych dziś prawd wiary katolickiej, o których Urząd Nauczycielski musi wypowiadać się z niedwuznaczną jasnością:
– Dotyczy to jedyności zbawczej Jezusa Chrystusa, jedynej drogi także dla współczesnych żydów, [Chrystusa], który jest jedynym zbawcą wszystkich […]. [Dotyczy to] tego, że nie ma innego Kościoła, jak Kościół rzymski i katolicki z papieżem, który zawiera w sobie różne ryty – ryty wschodnie, także będące katolickimi; to jest jedyny Kościół i poza nim nie ma zbawienia, nie ma zbawienia poza Chrystusem. [Dotyczy to] tego, że Chrystus jest królem nad wszystkim, co stworzone, nie wyłączając ludzkiego społeczeństwa – wymieniał hierarcha.
– W tych rzeczach, które są dziś zakłamywane albo które odczytuje się fałszywie, Kościół powinien dać całkowicie jasne wyjaśnienie, jako pomoc i orientację dla ludzi w tym pomieszaniu by [mogli] iść za Bogiem i osiągnąć życie wieczne – dodał.
Austriacki filozof skierował następnie rozmowę na adhortację posynodalną papieża Franciszka Amoris laetitia, pytając, co stanie się, jeżeli zabraknie wyjaśnień Kościoła odnośnie rozdziału ósmego, zawierającego zdaniem samego bp. Schneidera dwuznaczności. Według biskupa jeżeli Stolica Apostolska nie sprecyzuje, jak interpretować te passusy, „rozprzestrzeniać będzie się niepewność, dwuznaczność i fałszywe stosowanie” adhortacji. – To wielkie niebezpieczeństwo, bo w niektórych Kościołach lokalnych już od lat praktykuje się skrycie dopuszczenie rozwodników w nowych związkach do Komunii. Poprzez Amoris laetitia taka praktyka jest umacniana i to wielkie zagrożenie. […] Konieczne jest, by Urząd Nauczycielski możliwie szybko przedstawił autentyczne wskazania co do odczytania i zastosowania 8. rozdziału Amoris laetitia – dodał biskup pomocniczy Astany.
Hierarcha dopytywany, jak reagować mają zwykli księża w sytuacji takich dwuznaczności, także w obliczu możliwej presji ze strony przełożonych, odparł, że konieczna jest gotowość do pełnej wierności Bogu, a nie ludziom. Kapłani muszą być przygotowani nawet do porzucenia swojego urzędu po to, by nie sprzeniewierzyli się temu, co powierzył im Chrystus.
Pach
Źródło: gloria.tv