– Mieszkańcy Burkina Faso ze słabnącą nadzieją patrzą na rządy armii, która na początku tego roku przejęła władzę w drodze zamachu stanu. Wojskowi obiecywali rozprawić się z pustoszącymi kraj terrorystami. Powołali w tym celu specjalną grupę zadaniową, która jednak niczego nie osiągnęła. By wygrać z terroryzmem trzeba dać nadzieję młodym, którzy nie widząc perspektyw na przyszłość, dołączają do grup dżihadystów – uważa bp Pier Giorgio Debernardi.
W Burkina Faso wciąż mnożą się akty terroru i porwania dla okupu. Do przemocy dochodzi zwłaszcza na północy i wschodzie kraju. Ten region od dawna jest terenem działania dżihadystów związanych z północnoafrykańskim odłamem Al-Kaidy oraz innych mniejszych bojówek. Pomimo obietnic nowych władz wszystkie te grupy nadal mają się dobrze i jak dawniej utrzymują się z porwań i wymuszeń.
– Rządzący niczego nie zmienią, jeśli nie stworzą perspektyw dla młodzieży, nie zapewnią jej warunków do pracy i edukacji – uważa bp Pier Giorgio Debernardi, który po przejściu na emeryturę zdecydował się opuścić Włochy i wyjechać do Burkina Faso, gdzie wraz z przyjaciółmi buduje studnie. Podkreśla, że milczenie obecnej władzy w sprawie reform i modernizacji kraju coraz bardziej irytuje młodych, którzy zapowiadają demonstracje uliczne przeciwko rządzącym.
Wesprzyj nas już teraz!
Wyjaśnia, że Burkina Faso to kraj, gdzie brakuje niemal wszystkiego: nie ma dróg, szkół i przychodni. Ludzie utrzymują się z rolnictwa i pasterstwa. – Inteligentni młodzi ludzie wyjeżdżają, kiedy tylko nadarzy się okazja. Tylko w ubiegłym roku wyjechało ponad 17 tys. osób. Inni, nie widząc szans na przyszłość, dają się łatwo uwieść skrajnym ideologiom i dołączają do terrorystycznych grup – mówi bp Deberanardi.
Źródło: KAI
TK