7 września 2023

Biskupi, których nie da się uciszyć

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Papież Franciszek często zachęca do otwartości. Mówi o parezji, swobodnym wypowiadaniu wszystkiego. Zorganizował nawet Synod o Synodalności, który polega właśnie na takim otwartym debatowaniu. Zarazem stworzył jednak system, w którym biskupi boją się go skrytykować. Wiedzą, że oznacza to koniec ich kariery, a może i poważne problemy.

Biskup Walter Kasper przez całe lata 90. stał na przeciwnych pozycjach niż Jan Paweł II, a zwłaszcza jego prefekt Kongregacji Nauki Wiary, Józef Ratzinger. Teologowie wchodzili ze sobą w spory dotyczące najpoważniejszych kwestii, na przykład właściwego rozumienia powszechności Kościoła. W 1993 roku wraz z biskupami Karlem Lehmannem i Oskarem Saierem wysłał list do księży swojej diecezji, w którym zachęcał do udzielania Komunii świętej rozwodnikom – wbrew stanowisku Watykanu. Gdy Kongregacja Nauki Wiary w 2000 roku ogłosiła deklarację Dominus Iesus o jedyności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła katolickiego, Kasper nie krył rozczarowania, uważając tekst za regres w dialogu ekumenicznym. Kasper był nawet gospodarzem pierwszego spotkania grupy antywojtyliańskiej grupy z Sankt Gallen. Pomimo wszystko św. Jan Paweł II włączył w 1999 roku Kaspera do Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, a w 2001 roku uczynił go kardynałem i dał mu prefekturę Rady. Na tym urzędzie utwierdził go na kolejną kadencję Benedykt XVI.

Gdyby św. Jan Paweł II i Benedykt XVI kierowali się metodami Franciszka, Kasper nie miałby w Watykanie czego szukać. Pozostałby biskupem Rottenburga-Stuttgartu, a jego obligatoryjna rezygnacja zostałaby przyjęta natychmiast po ukończeniu 75. roku życia; być może pojawiłyby się też doniesienia o jakichś niewłaściwych formach zarządzania diecezją… Franciszek nie znosi krytyki – i nikt, kto liczy jeszcze na jakąś watykańską karierę, nie może sobie na krytykę pozwolić.

Wesprzyj nas już teraz!

Przekonał się o tym jako pierwszy kard. Raymond Leo Burke, prefekt Sygnatury Apostolskiej. Został z niej usunięty zaraz po pierwszym synodzie o rodzinie w 2014 roku; papież mianował go patronem Zakonu Maltańskiego, ale pozbawił jakiejkolwiek realnej władzy. Wkrótce jego los podzielił kard. Gerhard Müller, który nie wykazał się wystarczająco rewolucyjnym entuzjazmem po publikacji Amoris laetitia. Został przez Franciszka usunięty z Kongregacji Nauki Wiary. Niczego nie dano mu w zamian, został po prostu skazany na swoiste wygnanie. Franciszkowi nie chodziło chyba tylko o samych Burke’a i Müllera; chciał najpewniej pokazać, co spotka innych, którzy będą mu się sprzeciwiać. Niewielu próbowało, choć byli i tacy. W 2021 roku abp Giacomo Morandi, sekretarz Kongregacji Nauki Wiary, przypomniał z urzędu zakazie błogosławienia par homoseksualnych. Rok później został wyrzucony z Kurii Rzymskiej. W 2023 roku na ostrzejszą krytykę papieża pozwolił sobie bp Joseph Strickland z Tyler w Teksasie. Wkrótce w diecezji pojawili się wizytatorzy apostolscy, mający zbadać, jak biskup zarządza diecezją od strony finansowej…

Choć pontyfikat papieża Franciszka jest wyjątkowo kontrowersyjny, biskupów i kardynałów, którzy otwarcie go krytykują, jest wyjątkowo mało – zupełnie niewspółmiernie do skali problemów, zupełnie nieporównywalnie z czasami św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. I nie chodzi tu przecież wcale o jakąś szczególną papolatrię, nawet jeżeli w archidiecezji Manili na Filipinach pod rządami bliskiego Franciszkowi kardynała Tagle składa się co roku przysięgę wierności „Franciszkowi, ucieleśnieniu ducha II Soboru Watykańskiego”. Biskupi po prostu się boją. Krytyka oznacza brak szans na jakąkolwiek karierę, a być może nawet inne problemy. Czy jest przypadkiem, że gdy Kościół katolicki w Polsce wyrastał po obu synodach o rodzinie na awangardzistę możliwego oporu wobec rewolucyjnej agendy, rozpoczęła się bezprecedensowa akcja ogłaszania przez Watykan kar dla poszczególnych biskupów za tuszowanie nadużyć – choć często nie podawano nawet, o jakie konkretnie przypadki miałoby chodzić?

Jasno i wprost o sytuacji w Kościele mówią dziś głównie dwie grupy kardynałów czy biskupów: emeryci albo ci, którzy nie mają nic do stracenia. Nie wymienię tu wszystkich, ale lista najbardziej znanych krytyków jest dość wymowna. To na przykład kardynałowie Walter Brandmüller i Josef Cordes, mający 94 i 89 lat. To kardynałowie Burke i Müller, od lat i tak już w papieskiej niełasce. To kard. Robert Sarah, skonfliktowany z papieżem, na emeryturze. Biskupi? Athanasius Schneider z odległego Nur-Sułtan w Kazachstanie – byłoby doprawdy trudno zesłać go jeszcze „dalej”… Robert Mutsaerts z niewielkiej holenderskiej diecezji s’Hertogenbosch, outsider we własnym Episkopacie i w całym regionie. Abp Carlo Maria Viganò, emerytowany w 2016 roku, od tego czasu bez zajęcia. Bp Marian Eleganti OSB, emerytowany ordynariusz Chur w Szwajcarii, na marginesie w swoim kraju, związał się nieformalnie z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X. Abp Héctor Aguer, emerytowany arcybiskup La Platy w Argentynie. Abp Jan Paweł Lenga, emerytowany biskup Karagandy w Kazachstanie. Tak można byłoby wymieniać dalej: relatywnie młodych biskupów czy kardynałów, którzy krytykowaliby poczynania Franciszka, w zasadzie nie ma. Ostatnio głos zabrał jeszcze bp Manuel Nin, egzarcha apostolski Grecji, krytykując Synod o Synodalności – ma dopiero 67 lat, zobaczymy więc, jaki będzie jego los.

Mądrość, ktoś powie, przychodzi z wiekiem… To jednak nie ten problem. Nie brakuje Kościołowi mądrych kardynałów i biskupów, którzy uparcie milczą i ani słowem nie skomentują tego, co się dzieje. Kto liczy na jakieś awanse, kto chce po prostu spokojnie doczekać emerytury – musi milczeć. W przeciwnym wypadku spotkają go jakieś nieprzyjemności. Papieską zachętę do parezji powszechnie zrozumiano następująco: mówcie, co myślicie, a łatwiej rozpoznam swoich wrogów i usunę ich sobie z drogi…

Gdyby nie emerytowani hierarchowie, gdyby nie biskupi z marginalnych i odległych diecezji – wierni nie mieliby dziś nikogo, na kim mogliby się oprzeć obserwując postępujący chaos w Kościele.

Dobrze, że są tacy biskupi, których nie da się już uciszyć. Szkoda, że jest ich tak niewielu.

Paweł Chmielewski

Bp Athanasius Schneider: Modlitwa o tryumf wiary katolickiej

Paweł Chmielewski: Do księży, którzy odrzucają swoich biskupów

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij