17 grudnia 2020

Bitcoin zyskał w czasach pandemii. Czego spodziewać się w przyszłości?

(fot. pixabay)

Niskie, a nawet ujemne stopy procentowe oraz gospodarcza niepewność sprzyjają poszukiwaniu alternatywnych inwestycji i środków płatniczych. Wśród nich wyjątkowe zainteresowanie budzi bitcoin. Pandemia i wszechobecna cyfryzacja dynamizują wzrost popularności kryptowaluty.

 

Bitcoin (BTC) to zaszyfrowana informacja przechowywana w postaci cyfrowej w sieci blockchain (łańcuch bloków). Jej wartość nie wynika z przepisów o prawnym środku płatniczym czy zaufania do rządu, lecz kształtuje się na wolnym rynku. W praktyce bierze się choćby z liczby firm przyjmujących dobrowolnie płatności w BTC czy z wiary inwestorów w przyszły wzrost wartości.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zdaniem zwolenników, bitcoin pełni funkcję waluty – można ją bowiem przelać i to bez pośrednictwa banku do dowolnego miejsca na świecie (konieczny jest jednak dostęp do internetu). Oprócz omijania pośredników (peer-to-peer) jej cechą charakterystyczną jest względna anonimowość. Informacje o transakcjach przechowywane są w zdecentralizowanej bazie danych i szyfrowane z użyciem zaawansowanej technologii (tzw. kryptografia eliptyczna). W posiadanie bitcoinów można wejść przez zakup na wirtualnej giełdzie, w wirtualnym kantorze, a nawet w (nielicznych wciąż) stacjonarnych bankomatach czy punktach sprzedaży. Drugą – bardziej skomplikowaną metodę – stanowi udostępnienie sprzętu komputerowego do wykonania obliczeń służących utrzymaniu sieci blockchain. Nagroda za wykonanie odpowiedniej ich liczby wypłacana jest w bitcoinach, jednak jej wartość co pewien czas się zmniejsza.

 

Według stanu grudzień 2020 wykopano ponad 18,5 miliona bitcoinów. Każdego dnia przybywa około 900. Oznacza to, że wydobyto już 88 procent. Skoro jednak nagroda za wydobycie spada, w kolejnych latach przybywać będzie ich coraz mniej. Szacuje się, że ostatni BTC powstanie w 2140 – podaje portal buybitcoinworldwide.com. Maksymalna liczba bitcoinów to zaś 21 milionów. To zaplanowane ograniczenie podaży – wzorowane na złocie – posłuży do zapewnienia wartości.    

 

Pandemia a bitcoin

Trudny do przecenienia jest też związek między pandemią a popytem na cyfrową walutę. Po pierwsze pandemia wywołała psychologiczny odruch przemieszczenia ze świata fizycznego w świat cyfrowy traktowany jako bardziej bezpieczny. W końcu kryptowaluta w przeciwieństwie do fizycznej gotówki nie może przenosić zarazków.

 

Ponadto pandemia, a właściwie związane z nią lockdowny wywołały kryzys tradycyjnych form zatrudnienia. Z jednej strony więcej czasu, a z drugiej konieczność podreperowania domowego budżetu doprowadziły do podejmowania prób nowych form zarobku, takich jak właśnie handel kryptowalutami. To wszystko doprowadziło do wzrostów kursu BTC w 2020 roku.

 

Przewidywania inwestorów

W grudniu w mediach rozpowszechniono liczne optymistyczne prognozy dotyczące przyszłej ceny bitcoina. Zdaniem magazynu „Fortune” jego cena może poszybować nawet do 50 tysięcy dolarów. Następnie można jednak spodziewać się spadku i stabilizacji na poziomie 20 tysięcy dolarów. Inwestor i miliarder Mike Novogratz twierdzi, że w 2021 roku kurs kryptowaluty dojdzie do 65 tysięcy dolarów. Wszystko wskutek zabezpieczenia się inwestorów na wypadek spadku wartości oficjalnych walut.

 

Z kolei według Genesis Mining – jak podaje Comparic.pl – przeprowadzonego na 1000 obecnych i byłych amerykańskich inwestorów w bitcoin 2/3 z nich uznaje, że lepiej przechowywać wartość pieniężną w bitcoinie niż w dolarze. Nie oznacza to bynajmniej turbooptymizmu. Przeciwnie jedynie 3.5 procent badanych twierdzi, że 1 bitcoin za 10 lat będzie kosztował więcej niż 500 tysięcy dolarów. 17 procent uznaje, że cena BTC wzrośnie powyżej 50 tysięcy dolarów do 2030 roku. Tyle samo uznaje zaś, że cena kryptowaluty w ciągu 10 lat spadnie. Najwięcej (50.1 procent) twierdzi, że w tym czasie uplasuje się na poziomie 20 tysięcy dolarów lub mniej (choć więcej niż 10 tysięcy). Oczywiście w takich kwestiach trudno o pewne prognozy. Ciekawe jednak, że wśród obawiających się spadków istotną rolę odgrywa przekonanie o możliwości zakazania bitcoina przez władze.

 

Kryptowaluty a państwo

Dochodzimy tu do interesującego problemu relacji między kryptowalutą i rządami. Zapewne bitcoiny są pod wieloma względami niewygodne dla władz. Kryptowaluty są bowiem ze swej natury bardziej anonimowe (choć wbrew pozorom nie w 100 procentach) niż przelewy bankowe czy płatności kartami. Utrudnia to pozyskiwanie wiedzy o obywatelach. Bez tych informacji tymczasem trudno o skuteczne zarządzanie, a także o kontrolę czy modyfikowanie zachowania społeczeństwa. Tendencje do tego typu technokracji wzorowane w znacznej mierze na Chinach (z ich systemem kredytu społecznego) przyspieszyły znacząco w obecnym czasie, a kryptowaluty stoją tu na przeszkodzie. Mamy tu zresztą do czynienia z tym samym mechanizmem, co w przypadku gotówki. Odchodzenie od niej okazuje się jednak łatwiejsze, zwłaszcza gdy w sukurs przychodzą wielkie organizacje płatnicze.

 

Zakaz używania kryptowalut byłby jednak trudniejszy (choć takowy wprowadziła choćby Wenezuela), lecz istnieje inny sposób na ograniczenie ich roli. Chodzi o stworzenie cyfrowego pieniądza, wykorzystującego podobną technologię co bitcoin, lecz stanowiącego twór banku centralnego. Wówczas państwo przejęłoby zalety kryptowalut wykorzystując je do własnych celów. Na razie cyfrowy pieniądz powstał na Wyspach Bahama i w Kambodży, a intensywne prace nad nim trwają w Chinach.

 

Zresztą rządy raczej nie dążą do zakazu bitcoinów, lecz raczej do jego uregulowania. Na przykład amerykański urząd skarbowy wysyła kwestionariusz dotyczący rozliczania się z fiskusem z zysków związanych z cyfrowym pieniądzem. Podobne wskazówki opublikowała OECD.  

 

Instytucje finansowe wchodzą do gry

Początkowo bitcoin przedmiot stanowił zainteresowania głównie komputerowych maniaków, a także przestępców dążących do anonimowości. W miarę wzrostu popularności BTC te tendencje ulegają jednak zmianie. Kryptowaluta przechodzi w ręce spekulantów pragnących zarobić na wahaniach kursu, jak również długoterminowych inwestorów. Coraz częściej są to także instytucje. Włączanie się kolejnych inwestorów instytucjonalnych generuje znaczący potencjał. Na przykład JP Morgan twierdzi, że wystarczyłoby, aby fundusze emerytalne i firmy ubezpieczeniowe w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Wielkiej Brytanii i strefie euro przeznaczyły 1 procent zarządzanych przez siebie aktywów na bitcoiny, to powstałby dodatkowy popyt w wysokości 600 miliardów dolarów.

 

Ponadto jeszcze przed końcem 2020 roku wystartuje fundusz inwestycyjny (tzw. ETF) oparty właśnie o te metody płatności i notowany na giełdzie na Bermudach. Na współpracę z giełdami kryptowalut otwierają się zresztą także banki, takie jak JP Morgan, Deutsche Bank i Citibank. Zwiększa się także poziom regulacji państwowych dotyczących kryptowalut. Na przykład amerykański urząd skarbowy wysyła kwestionariusz dotyczący rozliczania się z fiskusem z zysków związanych z cyfrowym pieniądzem. Podobne wskazówki opublikowała OECD. Bitcoin prawdopodobnie nie zostanie zatem zlikwidowany. Prędzej zostanie zapewne wprzęgnięty w oficjalną polityczno-gospodarczą machinę. 

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie