Władza to dostęp do ogromnych środków budżetowych. Są one z reguły wydawane w taki sposób, aby sprawujący władze odnosili z tego jak największe korzyści, choć w państwach Zachodu politycy starają się zachowywać pozory uczciwości. Inaczej jest np. w niektórych krajach afrykańskich, gdzie nikt nie sili się na żadne pozory i po prostu wykorzystuje się publiczne pieniądze do prywatnych celów. Tak jest w przypadku prezydenta RPA Jacoba Zumy, który za budżetowe środki remontuje prywatną rezydencję.
Chodzi tu o niemałą kwotę 30 mln dolarów. Dzięki tym pieniądzom prezydent Zuma zamierza rozbudować i wyremontować swoją prywatna wiejską rezydencję w Nkandli w prowincji KwaZulu-Natal. Właściwie mowa tu o całym osiedlu, w skład którego wejdzie rezydencja, w której zamieszkają prezydent, jego cztery żony i dwadzieścioro dzieci, bungalowy dla gości, urzędników, służby i wartowników, biura, lądowisko dla helikopterów, klinika, dwa boiska piłkarskie ze sztuczną murawą oraz posterunek straży pożarnej. Rezydencja ma posiadać kuloodporne szyby oraz system podziemnych korytarzy łączący budynki rezydencji.
Wesprzyj nas już teraz!
To nie jedyny wydatek na prywatne cele Zumy. 70 mln dolarów wydano na wybudowanie infrastruktury łączącej Nkandlę z najważniejszymi miastami KwaZulu-Natal, Tshwane (dawną Pretorią) i Johannesburgiem. Poza tym 100 mln dol. kosztowała rozbudowa i wyposażanie rezydencji ministrów oraz prezydenckie rezydencje w Tshwane i Kapsztadzie. Swoją posiadłość Zuma ma także w Durbanie.
Utrzymywanie dwóch ośrodków władzy – parlamentarnej w Kapsztadzie i rządowej w Tshwane, całego kompleksu administracyjno – mieszkaniowego, to zdaniem mieszkańców RPA ogromna rozrzutność, zwłaszcza w kontekście biedy jaka dotyka większość obywateli. Lindiwe Mazibuko z opozycyjnej partii Sojusz Demokratyczny uważa, że rozdawnictwo publicznych pieniędzy ma służyć kupowaniu sobie wyborców i zapewnieniu kolejnej kadencji. – Jak przywódca kraju zamierza wzywać rodaków do zaciskania pasa i cierpliwości, gdy sam nie odmawia sobie żadnej wygody i ekstrawagancji? – pyta szefowa SD.
Prezydenccy urzędnicy tłumaczą remont Nkandli tym, że jest to konieczne aby móc godnie przyjmować zagranicznych notabli i ich świtę. Problem w tym, że jak na razie zagraniczni goście nie walą drzwiami i oknami do rezydencji prezydenta, mało tego on sam praktycznie tam nie przebywa, a rezydencja stoi pusta przez większą część roku. Dlatego też sprawę ma rozpatrzyć parlament. – Obywatele mają prawo wiedzieć, jak rząd marnotrawi ich pieniądze – mówi jedna z posłanek. Szefowa komisji antykorupcyjnej Thuli Madonsela zarządziła śledztwo w tej sprawie.
Prezydent tłumaczy, że ma liczną rodzinę dlatego musi dom rozbudować, a dodatkowe środki bezpieczeństwa kazał zainstalować rząd. Zapewnia, że większość kosztów ponosi jego rodzina a nie podatnicy, choć przyznaje, że nie wie ile pójdzie na to pieniędzy z budżetu. Minister robót publicznych twierdzi, że mniej więcej tyle ile w przypadku poprzednich prezydentów. Jednak prasa okazała się bardziej zorientowana w kosztach i okazało się, że będą one dziesięciokrotnie większe niż remont domu Nelsona Mandeli, sto razy więcej niż prezydenta Thabo Mbekiego, a sam prezydent Frederik de Klerk zaznaczył, że w jego przypadku podwyższono tylko mur wokół domu i postawiono budkę wartowniczą. Nieprawdą jest też, że większość kosztów pokryje rodzina, gdyż będzie to jedynie 5 proc., pozostała część to pieniądze z kasy państwa.
Jeden z kolegów partyjnych stwierdził, że Zuma przynosi wstyd Afrykańskiemu Kongresowi Narodowemu – partii założonej przez Mandelę. Dla ratowania wiarygodności ANC podczas grudniowego zjazdu partii należałoby odsunąć Zumę od władzy – dodaje polityk.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.money.pl