Cor Iesu, usque ad mortem obediens factum – Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne – to wezwanie, choć nieznane jeszcze w XVII wieku, pasuje idealnie do głównej cnoty, jaką zasłużył się przed Bogiem błogosławiony Bernard. Posłuszeństwo bywało nazywane przez Ojców Kościoła drzwiami domu duchowego – „dlatego, że ono cnoty inne do duszy wprowadza, a wprowadzonych strzeże” (święty Grzegorz Wielki) – dla zakonnika zaś staje się ono bramą niebios, ponieważ wszystko, co czyni przeciwko tej cnocie, choćby samo w sobie było dobre, staje się złe i odbiera zasługi na życie wieczne. Pan Bóg przez uświęcenie kapucyna Bernarda z Offidy poucza nas, jak miła jest w Jego oczach ta trudna do zrealizowania cnota. Błogosławiony bowiem położył ją u progu swej drogi duchowej, ślubując jej dozgonną wierność, i w sposób zadziwiający uosabiał ją nawet w godzinie śmierci…
Domenico Peroni, a późniejszy frate Bernardo, wychował się w wielodzietnej rodzinie rolniczej zamieszkałej we włoskiej miejscowości Villa d’Appignano pod Offidą. Do dwudziestego drugiego roku życia, nie pobierając nauk w szkołach, pełnił obowiązki gospodarskie, a potem wstąpił do nowicjatu ojców kapucynów w Corinaldo, gdzie odbył pięcioletnią formację i przyjął święcenia zakonne. W życiu cenił tylko zjednoczenie ze Stwórcą i Odkupicielem, a wiedząc, że ten błogosławiony stan zakonnik osiąga przez posłuszne pełnienie woli Bożej wyrażonej w rozkazach przełożonych, przykładał się do wszystkich swoich obowiązków, wiedząc, że każdy z nich stanowi mały stopień do nieba.
Czy to w kuchni przy gotowaniu lub sprzątaniu, czy to zajmując się chorymi jako infirmarz, czy siedząc na furcie, czy też kwestując, aby zebrać na utrzymanie dla siebie i swych współbraci – zachowywał on zawsze pogodę ducha, której podstawą jest spokojne sumienie człowieka, który z miłości do Boga dopilnował wszystkich swoich obowiązków, nie zrażając się przytrafiającymi się poniżeniami i przeciwnościami. „Bracie Bernardzie, bądź pogodny, chleb i inne dary są dla klasztoru, obelgi zaś dla ciebie” – mawiał do siebie.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego wzorem w wypełnianiu powołania był żyjący w poprzednim wieku kapucyn święty Feliks z Cantalice, który również pełnił funkcje kwestarza, ewangelizując jednocześnie swoich dobrodziejów. Wyrobiony w rozmyślaniach, kontemplacji Bożych tajemnic i kondycji grzesznego człowieka nabrał Bernard wielkiej mądrości, a osoby udające się do niego po radę zadziwione były celnością jego nauk, choć nie posiadał on nawet umiejętności czytania.
Z wykonywania prac fizycznych zwolniono go dopiero, gdy dożył osiemdziesiątego czwartego roku i stan zdrowia nie pozwalał mu na większy wysiłek. Wtedy też czas poświęcany dotąd rozmaitym pracom przeznaczył na adorację Pana Jezusa Eucharystycznego w klasztornej kaplicy. Spędzał u stóp tabernakulum długie godziny, często leżąc krzyżem. W takim modlitewnym i bogomyślnym usposobieniu zastała go śmierć w wieku lat dziewięćdziesięciu. Na łożu śmierci zwrócił się jeszcze do swego przełożonego: „Ojcze gwardianie, proszę o błogosławieństwo i o pozwolenie pójścia do nieba” – pozostając, jako się rzekło, do śmierci posłusznym. Został pochowany w Offidzie, w której spędził ostatnie dni swego życia. Papież Pius VI ogłosił jego beatyfikację w roku 1795.
Kościół wspomina bł. Bernarda z Offidy 22 sierpnia.
FO