„Tygodnik Powszechny” przyzwyczaił nas, że przymiotnik „katolicki” nie zawsze idzie w parze z publicystyką zgodną z nauczaniem Kościoła. Opublikowany na internetowym portalu „Gazety Wyborczej” wywiad z dziennikarzem krakowskiego pisma, Błażejem Strzelczykiem, nie tylko potwierdza zdanie o redakcji z ulicy Wiślnej, ale także je rozszerza.
Już na wstępnie rozmowy między Błażejem Strzelczykiem a Karoliną Przewrocką z „Gazety Wyborczej” bohater wywiadu został określony jako sympatyk „lewicy katolickiej”, chętnie sięgający po krytykowaną przez papieży teologię wyzwolenia zwolennik zwrócenia zainteresowania Kościoła na problemy ubóstwa. Na tematykę zbawienia lid wywiadu uwagi nie zwraca. W tekście jest o wiele gorzej.
Wesprzyj nas już teraz!
Strzelczyk w dość specyficzny, jeśli nie talmudyczny sposób próbował obronić „Tygodnik Powszechny” przed częstymi zarzutami, że gazeta jest katolicka wyłącznie z nazwy. Użył do tego przypomnienia, o zapowiedzianym Sądzie Ostatecznym. W tekstach o grzesznym świecie pismo nie posługuje się jednak takim „wykluczającym” językiem. Dalej publicysta „TP” odniósł się także do bieżących kwestii politycznych.
– Teraz, gdy rządzi PiS, czyli partia, która przez część Kościoła uznawana jest za jedyną właściwą, my ośmielamy się ją krytykować. Przecież to jest dziennikarskie zadanie: patrzeć władzy na ręce. Wielu ludzi ma nam to za złe – stwierdził dziennikarz zdając się niestety zapominać o dobrych relacjach łączących „Tygodnik” z poprzednią, demo-liberalną ekipą władzy. Wtedy kwestia krytyki rządzących i patrzenia im na ręce nie stanowiła problemu. Na tym jednak nie koniec absurdalnych wypowiedzi.
– Jeśli zarzuca nam się, że nie bronimy życia, to przypominam, że jesteśmy jednym z niewielu pism, które jako pierwsze mocno zaangażowało się w sprawę uchodźców – powiedział Strzelczyk w rabiniczny sposób uciekając od wypowiedzenia się w kwestii mordowania nienarodzonych dzieci. Zamiast tego pochwalił branie w obronę imigrantów z krajów islamskich.
Mówiąc wiele o potrzebie dialogu, zrozumienia, tolerancji i wzajemnego słuchania się, Błażej Strzelczyk wręcz wykluczył i podzielił polski Kościół na lepszy i gorszy. – Dla mnie Kościół bardziej jest w Zochcinie u siostry Małgorzaty Chmielewskiej, a nie w Toruniu u księdza Rydzyka – stwierdził publicysta „TP”. W wywiadzie udzielonym liberalnej „Gazecie Wyborczej” dosadnie krytykował polskich duchownych. Wyraził także obawę, czy nie dojdzie do wystąpienia przeciw papieżowi Franciszkowi i schizmy spowodowanej konserwatywnymi przekonaniami światopoglądowymi hierarchów z Rzeczpospolitej.
– My tu myślimy głównie o sprawiedliwości. Boga widzimy trochę jak świętego Mikołaja: dziadka z długą, siwą brodą, który niegrzecznym dzieciom daje rózgi. Tymczasem taka sprawiedliwość, w której osądzamy innych, nie ma mocy, która daje kopa w górę. Sprawiedliwość nie daje nadziei. Miłość daje nadzieję. Sprawiedliwość jest tylko dla satysfakcji tego, kto wymierza karę – stwierdził o Bożej sprawiedliwości publicysta lewicowo-chrześcijański. Podzielił się także prawdą o swoim pochodzeniu – jeden z jego dziadków był milicjantem, drugi działaczem partii komunistycznej.
Najbardziej zaskakujące okazują się jednak odpowiedzi Błażeja Strzelczyka na pytanie o to, jakim jest katolikiem. – Grzeszę. Staram się ładować duchowo. Po godzinach oddycham. Dosłownie. Jednym z pierwszych tekstów, jakie napisałem w „Tygodniku”, był ten poświęcony medytacjom chrześcijańskim u benedyktynów w Lubiniu. Zobaczyłem tam, że można się inaczej modlić: można przez 20 minut siedzieć i oddychać, i tam coś się dzieje w głowie i w sercu. A moja wiara? Myślę, że jest minimalistyczna. Zdarza mi się nie iść do kościoła w niedzielę, ale wtedy jestem w sobotę wieczorem albo w poniedziałek z samego rana przed pracą. Nie lubię się modlić w tłumie. Mam wiele pytań i wątpliwości. Czasem nie boję się przyznać sam przed sobą, że tam na górze nic nie ma – wyjaśniał dziennikarz.
– Dorothy Day powiedziała kiedyś, że komunizm powstał z jednego powodu: chrześcijanie odeszli od prawd chrześcijańskich. To miało pozwolić na powstanie ideologii komunizmu, bo on też zasadniczo – u fundamentów i u podstaw – ma dużo z tego, co mówi w Ewangelii Jezus. Misza Tomaszewski i cała ekipa magazynu katolickiej lewicy „Kontakt” twierdzą, że do Kościoła może człowieka przyciągnąć lektura Marksa – szokował dalej twórca wywiadu z transseksualistką i dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”.
W rozmowie między Błażejem Strzelczykiem a Karoliną Przewrocką dostało się również księdzu Jackowi Stryczkowi, organizatorowi charytatywnej akcji Szlachetna Paczka. Problemem dla lewicowo-liberalnych rozmówców jest fakt, że zdaniem ks. Stryczka ludzie powinni dążyć do bogacenia się, by w ten sposób przezwyciężać swoje trudności socjalne, zamiast liczyć na pomoc lewicowego państwa opiekuńczego.
Wiele tez i poglądów wyrażonych przez Strzelczyka jest typowych dla lewicowej i rozmiękczonej modyfikacji katolicyzmu. Niestety, niektóre z nich stoją w sprzeczności z nauczaniem Kościoła. Fakt, że rozmówca „Gazety Wyborczej” jest wschodzącą gwiazdą „Tygodnika Powszechnego” daje negatywne świadectwo tej mocno kontrowersyjnej dzisiaj marce.
Znamiennym jest również, że publicysta jest lansowany przez antykatolicką i lewicowo-liberalną „Gazetę Wyborczą”, kreującą go jako dobrego katolika, dręczonego przez zły, konserwatywny i tradycyjny Kościół w Polsce.
Źródło: gazeta.pl
MWł