Ugrupowanie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL), walczące w Iraku i Syrii, ogłosiło wprowadzenie kalifatu, czyli reżimu polityczno-religijnego. W zamiarze ekstremistów islamskie państwo ma obejmować cały świat. Budzi to ogromne obawy zamieszkujących te tereny chrześcijan. „Kalifat to przede wszystkim bezwzględna walka o władzę oraz próba zaprowadzenia muzułmańskiego prawa szariatu” – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim znawca islamu o. Adam Wąs SVD.
„Jest to nawiązanie do wielkiej tradycji muzułmańskiej i w tym kontekście należy rozumieć ogłoszenie kalifatu. Jednak patrząc z perspektywy obecnych wydarzeń, które należy umieścić w kontekście, bo inaczej to wszystko jest niezrozumiałe, chodzi przede wszystkim o władzę i konkurencję między radykałami muzułmańskimi, a zwłaszcza sunnickimi. Po rozpadzie Al Kaidy chodzi najprawdopodobniej o to, by wyjść przed szereg i przejąć władzę, ponieważ w kontekście konfliktu irackiego, jak i wojny w Syrii radykalne ugrupowania sunnickie współzawodniczą ze sobą” – podkreśla o. Wąs.
Wesprzyj nas już teraz!
Pytany o to, co mogłoby przynieść wprowadzenie samego kalifatu, zauważa on, że chodzi głównie o wprowadzenie szariatu. „Jeśli hasła, do których odwołują się członkowie tego islamskiego państwa, mają być nawiązaniem do klasycznego kalifatu z pierwszej połowy VII wieku, a więc do rządów czterech tzw. prawowiernych kalifów po śmierci Mahometa, to chodzi o władzę i wprowadzenie prawa szariatu, czyli całego ustroju opartego na prawie koranicznym” – podkreśla werbista.
Zauważa, że konsekwencje kalifatu dla innowierców są jednoznaczne. Zarówno dla chrześcijan, jak też szyitów i alawitów nie ma miejsca w tym kalifacie. „Śledząc krótką historię ugrupowania Islamskie Państwo Iraku i Lewantu, organizacji, która praktycznie od 2003 r. co jakiś czas zmienia nazwę i kalifat jest kolejnym etapem tego procesu, widać jak radykalni są w swoich poczynaniach jego członkowie. Wystarczy choćby wspomnieć historyczne chrześcijańskie miasteczko Maalula w Syrii, które totalnie splądrowano, ograbiono, a chrześcijan wymordowano” – mówi o. Wąs.
Przyznaje zarazem, że nie widzi możliwości, by ten kalifat znalazł poparcie zarówno w świecie arabskim, jak i na płaszczyźnie międzynarodowej. „Jest to jak na razie samozwańcza akcja radykałów muzułmańskich i w dłuższej perspektywie nie widzę możliwości, że to się rozwijało” – podkreśla o. Wąs.
Źródło: KAI
luk