W ciągu zaledwie dwóch ostatnich dni na północnoafrykańską enklawę znajdującą się pod hiszpańską jurysdykcją przypłynęło około 6 tysięcy nielegalnych imigrantów z Maroka. Rząd w Madrycie wysłał tam wojsko, które ma zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom.
Według hiszpańskich środków przekazu, władze Maroka otworzyły granice w reakcji na przyjęcie przez europejskie państwo Ibrahima Ghalego, lidera opozycyjnego Frontu Polisario z Sahary Zachodniej. Ugrupowanie zabiega o pełną autonomię tego regionu, nad którego dużą częścią kontrolę sprawuje właśnie Maroko. Z kolei Madryt popiera niepodległościowe referendum dotyczące suwerenności dawnej kolonii hiszpańskiej, jaką była Sahara Zachodnia.
Wesprzyj nas już teraz!
„Minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska poinformował, że w poniedziałek i wtorek do Ceuty przypłynęło około 6 tysięcy Marokańczyków, a około jedną czwartą z nich stanowiły dzieci” – czytamy w serwisie radia RMF.
Według gazety „El Mundo”, marokańskie służby biernie przyglądają się jak ich rodacy czekają na możliwość przedostania się na hiszpańską stronę.
– To szaleństwo. Setki młodych ludzi biegają po mieście, obejmują się i wykrzykują: „Niech żyje król”. Chodzą bez celu po ulicach, bo nie mają dokąd pójść – cytuje „El Mundo” słowa miejscowego policjanta. Według zaś mieszkańców Ceuty sytuacja wymknęła się spod kontroli. Żyjący w enklawie skarżą się na zniszczenia dokonywane przez przybyszów i wątpią, by ich celem było podjęcie pracy.
„Marokańczycy przybywają do Ceuty morzem, przepłynięcie wpław lub w dmuchanych łodziach około 500-metrowego odcinka dzielącego marokańskie plaże od enklawy zajmuje średnio 25 minut” – pisze RMF24.pl.
Władze sprowadziły do Ceuty wojsko i wydaliły stamtąd 2,7 tysiąca imigrantów.
We wtorek setki osób przedostały się również na inne hiszpańskie terytorium sąsiadujące z Marokiem, czyli do Melilli.
Źródło: RMF24.pl
RoM