A kiedy słyszysz: „Czy jest zło w mieście, którego by Pan nie uczynił”, zastanów się nad wyrażeniem „zło”. Słowo to pozwala rozumieć, że kara dotyka tych, którzy zgrzeszyli, aby poprawić ich występki. Pismo mówi bowiem: „Dotknąłem cię i trapiłem niedostatkiem”, aby ci czynić dobrze: zanim bowiem niesprawiedliwość bez miary się rozprzestrzeni, wstrzymuje ją, jak potok może być zagrodzony jakimś silnym wałem i zaporą.
Dlatego choroby spadają na miasta i ludy, przychodzą posuchy powietrza i nieurodzajność ziemi, a także gorsze doświadczenia w życiu każdego, które przerywają wzrost zła. W ten sposób nieszczęścia te pochodzą od Boga, aby powstrzymać powstanie prawdziwego zła. Należy uważać, że cierpienia ciała i zewnętrzne trudy są dla powstrzymania grzechu. Bóg zatem usuwa zło. Zło więc nie pochodzi od Boga.
Także lekarz usuwa chorobę, a nie wprowadza jej do ciała. Zniszczenia miast, trzęsienia ziemi i powodzie, klęski wojsk, rozbicia okrętów i wszelkie katastrofy dotykające ludzi, jakie pochodzą z ziemi, morza, z powietrza albo od ognia, czy z jakiejkolwiek innej przyczyny, zdarzają się po to, by opamiętali się ci, co pozostali przy życiu. Powszechną złość Bóg karci powszechnymi biczami.
Właściwe zatem zło, czyli grzech, który najbardziej zasługuje na nazwę zła, zależy od naszej woli. Od nas bowiem zależy powstrzymanie się od zła albo oddanie się złym uczynkom. Jeśli chodzi o inne rzeczy, jedne są zsyłane jako próby dla okazania męstwa, jak w przypadku Hioba, który w jednej chwili utracił dzieci oraz całe bogactwo i cierpiał z powodu licznych wrzodów na ciele (por. Hi 1,13-19; 2,7), inne zaś jako lekarstwo na grzechy, jak u Dawida, na którego dom została ściągnięta hańba za jego nieprawą żądzę.
Św. Bazyli Wielki, O tym, że Bóg nie jest sprawcą zła, w: Bóg i zło. Pisma Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nyssy i Jana Chryzostoma, Wydawnictwo M, Kraków 2004, s. 42-43.