Periodyk „Financial Afrik” opublikował artykuł, w którym pada pytanie o prawdziwe przyczyny trudnej sytuacji krajów Czarnego Lądu. Przy okazji warto się zastanowić, czy Afrykanie mieszkający w Europie rzeczywiście mają prawo domagać się dodatkowych przywilejów ze względu na historię i rzekomy wyzysk ich krajów przez dawnych kolonizatorów?
Wesprzyj nas już teraz!
Ponad pół wieku po procesie „wyzwalania” krajów Afryki, państwa tego kontynentu nadal są ubogie i stanowią rezerwuar migracji. Czy to nadal spadek kolonialny, jak usiłuje to wmawiać lewica europejska, czy też może skutek zakażenia elit tych krajów najpierw ideologią marksistowsko-wyzwoleńczą, a później nawróceniem na pseudokapitalizm nieskrępowany zasadami etycznymi i wyrwany z kontekstu cywilizacyjnego.
Po uzyskaniu niepodległości wiele krajów afrykańskich jak Ghana, Kamerun czy Nigeria, odziedziczyło po czasach kolonializmu taki sam poziom PKB jak np. kraje Azji Południowo-Wschodniej. U progu XXI wieku Afryka Subsaharyjska pozostaje najbardziej chorym kontynentem świata.
Rozmaici specjaliści ds. rozwoju publikują niepokojące dane o stanie Afryki, ekonomii jej krajów, wzrostu gospodarczego i sytuacji społecznej. Pomimo tempa wzrostu ekonomicznego na poziomie około 5-6 procent rocznie, Afryka Subsaharyjska pozostaje strefą ubóstwa, nędzy, epidemii różnych chorób (AIDS, malaria, itp.).
Pół wieku po wycofaniu się z dawnych kolonii i protektoratów państw europejskich, „postępu” nie widać. Historycy zaczynają za to doceniać dorobek cywilizacyjny czasów minionych. Nawet w ogólnych rachunkach ekonomicznych okazuje się, że np. taka Francja do swoich kolonii dopłacała, co czyni zresztą wobec swoich posiadłości „zamorskich” do dziś dnia.
Pora powiedzieć wprost, że to głównie sami Afrykanie są już w dużej mierze odpowiedzialni za swoją ekonomiczną i społeczną nędzę. Lista ich grzechów jest długa, od powszechnej korupcji, przez niegospodarność, nepotyzm, klientelizm, defraudację funduszy publicznych, bezkarność elit, po przyzwyczajanie się do pomocy międzynarodowej. Sześćdziesiąt lat po uzyskaniu niepodległości elity afrykańskie nadal szukają usprawiedliwienia dla takiego stanu rzeczy pod hasłami niewolnictwa, kolonializmu i zachodniego imperializmu. Wystarczy jednak popatrzeć na przyspieszoną degrengoladę takich – relatywnie niegdyś bogatych – krajów jak Zimbabwe (dawniej Rodezja) czy RPA, by stwierdzić, że pora na rehabilitację obecności cywilizacji białego człowieka na tym kontynencie. Zwłaszcza w czasach zaprowadzania dyktatury Black Lives Matter…
Bogdan Dobosz