18 marca 2022

Bogdan Dobosz: Co Rosjanie wiedzą o wojnie na Ukrainie?

(Fot. Pixabay)

Oficjalne stanowisko Moskwy pozostaje od początku agresji na Ukrainę niezmienne: „24 lutego Rosja rozpoczęła operację militarną demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy”. Operacja trwa, a rosyjskie siły zbrojne atakują „tylko infrastrukturę wojskową” i owych „nazistów” oraz „wspierają ofensywę sił Ługańskiej i Donieckiej Republiki ludowej”. Poza tym, Rosjanie „ochraniają”, „wyzwalają” i przynoszą „swobodę” uciskanym przez „nazistów” ludziom, a „zgniły Zachód” wspiera ich wbrew interesom swoich krajów.

Walka propagandowa trwa po obydwu stronach. Rosja ma częściowo utrudnione zadanie, choćby ze względu na zamknięcie jej propagandowych tub na Zachodzie w rodzaju RT. Ukraina działa dość sprawnie, chociaż i ona zalicza „wpadki”. Można przypomnieć „Termopile” na wyspie Węży, gdzie jednak żołnierze nie zginęli, ale dostali się do niewoli, czy czasami reżyserowane, a przynajmniej retuszowane, rozmaite sceny z pola walki. Sympatia dla Ukrainy wynika też z prostego faktu, że mamy do czynienia z Dawidem walczącym z Goliatem. Wydaje się także, że rosyjska propaganda jest też po prostu znacznie bardziej toporna i to także powód, dla którego Moskwa ten pojedynek przegrywa. 

Osobna sprawa, że na Zachód dociera wizerunek Ukrainy czasami prosto z „fotoshopa”. Rozkręcona wojna, także informacyjna, nie pozwala na pozostawianie żadnych światłocieni. Po obydwu stronach informacje prawdziwe mieszają się z mocno podkolorowaną rzeczywistością, a nawet czasami fałszem. Dotarcie do obiektywnych informacji jest trudne. Zresztą kreowanie dość specyficznego i mocno czarno-białego obrazu tej wojny obserwujemy na co dzień także w polskich mediach.

Wesprzyj nas już teraz!

A jak to wygląda po tamtej stronie?

„Z” jak współczesny szlachetny Zorro?

Rosyjskie wiadomości są jednak przeznaczone w większości na „użytek wewnętrzny” i chyba przynoszą skutek, skoro np. zagraniczni korespondenci (np. francuski korespondent z Moskwy Alain Barluet),  mówią o „szaleństwie Rosjan wokół litery ‘Z’”, która stałą się symbolem inwazji na Ukrainę. Taki znak pojawia się na miejskich taksówkach, autobusach, siedzibach administracji, reklamach. Litera „Z” uzupełniła słynny symbol obecny zwłaszcza w 2014 roku podczas agresji na Krym, czyli czarno-pomarańczową wstęgę św. Jerzego. Podobno „T-shirty z ‘Z’ sprzedają się jak ciepłe bułeczki”. Niedawno kamery przyłapały na Krymie prawosławnego popa, który taką literę naklejał na swoim aucie. Donoszono też, że „Z” pojawiło się na pojazdach rosyjskich wojsk stacjonujących w Syrii. Oceniano, że nie jest to nowy ich kryptonim, ale raczej znak solidarności z agresją ich kolegów na Ukrainę.

Sankcje, czyli rusofobia Zachodu

Jest to traktowane jako wyraz poparcia dla Putina oraz symbol patriotyzmy i dumy Rosjan. W rzeczywistości jest to jednak znak wielkokoruskiego szowinizmu. Pokazuje to pośrednio nieskuteczność sankcji zachodnich. Rosyjska propaganda wykorzystuje je jako kolejny symbol krzywdzenia Rosjan. Charakterystyczna jest tu propaganda agencji RIA Nowosti. Z ich materiałów można się dowiedzieć, że „Lepki absurd europejskiej polityki przypomina ostatnio jakiś rodzaj masowego szaleństwa (…) prawie wszyscy przyłączyli się do wojny sankcyjnej przeciwko Rosji: od sklepów odzieżowych po aktywistów LGBT, od organizacji sportowych po strony pornograficzne (…)” – kpią propagandziści Kremla.

„Nasi sportowcy i biznesmeni, politycy i dziennikarze, artyści i szachiści podlegają sankcjom jeden po drugim. Chelsea została odebrana Abramowiczowi. (…) Dąb Turgieniew został wykluczony z konkursu drzew. (…) Rosyjscy studenci i uczniowie w Europie zaczęli być prześladowani”, itd., itp. Rosja jest jednak bohaterska – „ku zaskoczeniu tych liczb, z powodzeniem wytrzymaliśmy pierwszy atak. Sam Josep Borrell przyznał z westchnieniem, że limit sankcji finansowych wobec Rosji został wyczerpany”. Autorzy dodają jeszcze, że  wywołało to w Europie „pełną irytację”.

Prześladowana jest wielka kultura Rosji: „zabronione jest wystawianie rosyjskich sztuk, z koncertów wyrzucono utwory Czajkowskiego. Rosjanie są wyrzucani z festiwali i wydarzeń sportowych. Angielskie brukowce starają się nazywać nas coraz bardziej obraźliwymi nazwami, a ostatnio używają terminu Moskale”. To już nie sankcje, a „czysta nienawiść, antyrosyjska nienawiść nazistowska, szybki, tchórzliwy rabunek naszych obywateli i straszna irytacja, że nie udaje się ich okraść więcej”. To ostatnie dotyczy konfiskaty majątków oligarchów.

Na Ukrainie walczą z nazizmem i… pedofilią

Rosyjska propaganda jest irytująca, czasami kompletnie głupia i nic dziwnego, że na świecie przegrywają oni wojnę informacyjną z Ukrainą. Jednak Moskwa kieruje swoje tezy głównie do samych Rosjan. W dodatku nawet w najgłupszych tezach bywa ziarnko prawdy. Ukraina rzeczywiście była przez lata ważnym krajem w propagowaniu tzw. surogacji. Ukrainki za pieniądze rodziły dzieci także parom homoseksualnym. Były także adopcje dla takich par. Rosjanie takie wiadomości wykorzystują.

Portal „Stolica -s” poszedł jednak „na całość” i pisze, że Ukraina stała się rajem dla zachodnich pedofilów, a np. atak na wojskowe lotnisko w Hostomelu pozwolił zlikwidować „pedofilskie centrum”, z którego posyłano „słowiańskie dzieci” na Zachód. Dzielna armia rosyjska zatrzymała też pociąg ewakuacyjny z dziećmi na trasie Kijów-Uzhorod, którym wywożono je w tym samym celu. Rosyjskie siły specjalne pod Kijowem „uratowały” podobno 1600 dzieci z pedofilskiego centrum, a już w trakcie walk pod Kijowem dobry Putin podpisał ustawę o „zaostrzeniu kar za pedofilię”. Takie pro-pedofilskie nastawienie na Ukrainie miało nastąpić według portalu zaraz po „Majdanie”. „Ukraina została włączona do międzynarodowej sieci sodomii, dostarczała słowiańskie dzieci na ‘rynek’ przyjemności seksualnych w haremach pedofilów na Zachodzie” – wyjaśnia ów rosyjski portal.

Czego jeszcze dowiedzą się Rosjanie? Np. tego, że w Charkowie, „pod kontrolą Stanów Zjednoczonych, badali zarażanie ludzi przez nietoperze”. Samo ministerstwo obrony Rosji podało, że „Stany Zjednoczone i państwa NATO prowadziły na Ukrainie tajny projekt badania przenoszenia chorób na ludzi przez nietoperze”. Podobno „eksportowano także dużej ilości biomateriałów ludzkich z Ukrainy do Wielkiej Brytanii i innych krajów europejskich”.

Troszczą się nawet o Polskę

Rosyjska propaganda wykorzystuje też pewne informacje do dzielenia Zachodu. Czasami sprytnie. RIA Nowosti pisze, że „Parlament Europejski przegłosował poddawanie Polski i Węgier sankcjom finansowym, ponieważ nie podobało im się LGBT. Można by pomyśleć, że skoro te dwa kraje przyjęły uchodźców z Ukrainy w większej ilości, niż inne, to należało im okazywać zachodnią solidarność, ale są rzeczy ważniejsze niż Ukraina. To właśnie ludzie LGBT”.

„Matura” rosyjskiej młodzieży

Ta sama RIA Nowosti poświęca dużo uwagi sankcjom. Stwierdza, że obecna sytuacja to „duża próba dla idealistycznej młodzieży rosyjskiej”, często zauroczonej Zachodem, bo „my, starsi ludzie, zawsze podejrzewaliśmy, że nie jesteśmy szczególnie lubiani w Europie Zachodniej”. „Od 1945 roku w wielu środowiskach narastała tam niechęć do Rosjan. Od upadku Związku Radzieckiego obficie się rozrosła, a dziś widzimy ją w całej okazałości, ale dla nowego pokolenia Rosjan to wszystko jest nowe” – dodaje agencja.

Okazuje się jednak, że to godzina próby i egzamin z „rosyjskości”. Po prostu „gdy tylko poziom życia w Starym Świecie się pogarsza, lokalne elity wkraczają, by nas obrabować. Wymyślają też przeróżne piękne uzasadnienia – są ‘Wieczna Rzesza’, ‘Wielka Francja’, ‘prawa człowieka’ czy ‘prawa Ukraińca’.  Ale jakkolwiek to nazwiesz, wszystko to jest tylko próbą obrabowania bogatego sąsiada…”. Tradycyjnie, judzą tu Amerykanie, „odcinając Europę od Rosji, Stany pilnie ją ‘weimaryzują’. Biednieje nie tylko klasa średnia, ale wszyscy, w tym ludność pracująca. Zimno i głód czekają jesienią na naszych europejskich sąsiadów. Rozumieją to dziś bardzo dobrze, patrząc na swoje rachunki za ‘wspólnotę’”.

Dalej Rosjanin dowie się, że musi tylko trochę pocierpieć i poczekać, a „Rosja ma wszelkie szanse, aby przejść przez ten kryzys przy minimalnych stratach, w ciepłych mieszkaniach i z niepoprawnym politycznie stekiem na talerzu”. Rosja podobno nawet zarobi na „nieubłaganie rosnących cenach gazu i pszenicy”, więc Rosjanie będą  „żyć lepiej niż żyją ich zachodni sąsiedzi”.

Rosja pozbywa się kompleksów

„Dziś cała ta Europa, wymyślona przez nas i niegdyś ukochana, znika na naszych oczach (…). Ze zdumieniem patrzymy na Stary Świat i widzimy, jak na naszych oczach zmienia się w Ukrainę (…) powstaje absurdalna nienawiść do Rosjan, małostkowość, chciwość, kradzież, głęboka, jakaś zakorzeniona bieda i zazdrość. I wewnętrzna niepewność, tragiczne poczucie własnej niemocy (…) Ludzie z Zachodu okradają nas teraz tak samo. (…) Po prostu przyszli rabować, tak jak przybyli w 1812 i 1941 roku. Cóż, jeśli będą mogli, zaczną nas zabijać. Jak dzisiaj wiemy, nie tylko amerykańskie, ale i niemieckie firmy aktywnie uczestniczyły w tworzeniu broni biologicznej na Ukrainie”.

Takie tezy materiału RIA wskazują, że Putinowi już nie zależy na tradycyjnie prorosyjskich środowiskach we Francji i Niemczech. Jego propaganda rzuca na szalę kampanię napoleońską i samego Hitlera. Skutek takich agresji ma być podobny, bo Rosja to „dwadzieścia dwa lata stałego rozwoju i kilka udanych operacji specjalnych – w Czeczenii, Gruzji, Syrii. Za każdym razem tym operacjom militarnym towarzyszyły ‘piekielne’ sankcje i za każdym razem kraj wychodził z tych kryzysów silniejszy i bogatszy”.

Rosyjska młodzież sprawdziła się, antywojenne wiece to margines i nie tylko „bohatersko walczy dziś z nazizmem na Ukrainie, ale także po prostu idzie do pracy, studiuje, robi swoje interesy, nie panikuje”. Na koniec podsumowanie – „dziś poznają na żywo prawdziwą Europę. I dostają doskonałą szczepionkę przeciwko tradycyjnej dolegliwości narodu rosyjskiego – kuleniu się przed Zachodem.” Okazuje się, że przy tej okazji załatwiają sobie nawet swoje kompleksy niższości.

Trzeba zacząć od dekomunizacji

Powyższe tezy to tylko fragment szerszej wizji rosyjskiego świata. Receptą na germański nazizm była powojenna denazyfikacja społeczeństwa. W Rosji komunizm upadł, ale nigdy do dekomunizacji nie doszło. Powstała za to wyjątkowo niebezpieczna mieszanka komunistycznego i wielkoruskiego imperializmu. Środowiska wspierające do tej pory Rosję na Zachodzie, powinny zrozumieć, że ten kraj nie jest ani obrońcą wiary, ani tradycji, ani wartości, ani patriotyzmu i nie jest też „trzecim Rzymem”. To tylko, i aż, wielkoruski szowinizm.

 

Bogdan Dobosz

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie