18 kwietnia 2024

Bogdan Dobosz: Islam obudził we Francji katolików?

(Pielgrzymka do Chartres 2023 Źródło: YouTube/ Notre-Dame de Chrétienté)

Od kilku lat pojawiają się we Francji symptomy ożywienia katolicyzmu. Zjawisko jest zauważalne i co ważne, przede wszystkim dotyczy ludzi młodych. Jeszcze w czasach pandemii Covid, młodzi świeccy otwarcie występowali przeciw zamykaniu im kościołów, często „wyprzedzając” kapłanów i hierarchów w działaniach przeciw profanacji świątyń i w dawaniu świadectwa wiary. Pojawiają się licznie na pielgrzymkach, które przeżywają swoje odrodzenie, są aktywni w mediach społecznościowych.

Do tej pory to katolickie ożywienie wśród młodych, kojarzono z nurtem „tradycji”, co pozwalało „etykietować” i marginalizować to przebudzenie jako ruch „skrajnej prawicy katolickiej”, niemal „ostatnie podrygi” wymierających francuskich elit katolickich z klasy średniej i wyższej. Kiedy jednak takie ożywienie pojawia się w tzw. „dzielnicach popularnych”, czyli blokowiskach migrantów, robi się ciekawie… Okazuje się przy tym, że zainteresowanie religią wywołał coraz mocniej obecny w takich dzielnicach przedmieść islam. Młodzi ludzie, stykający się z nim na co dzień w szkołach i na ulicach, odkrywają przez apologetykę własne dziedzictwo.

W tym roku we Francji odbyło się w Wielkanoc ponad 12 tys. chrztów osób dorosłych i młodzieży. Duża ilość katechumenów pojawiła się już w 2023 roku, ale wówczas tłumaczono to jeszcze opóźnieniami z przygotowaniem do sakramentu spowodowanym pandemią. Liczba katechumenów w 2023 wzrosła licząc rok do roku, o 28 proc. W 2024 już jednak aż o ponad 30 proc. Łącznie w tym roku w Wielkanoc ochrzczono 7 135 osób dorosłych i ponad 5 000 nastolatków (uczniów szkół średnich, bo uczniowie szkół podstawowych nie są uwzględniani w tej statystyce). Katechumeni są coraz młodsze osoby, a 36 proc. nowych katolików to osoby w wieku 18-25 lat, często studenci. W 2024 r. trzy diecezje, które odnotowały największy wzrost chrztów dorosłych (ponad 50 proc.) to Besançon, Dijon i Clermont. Diecezja Saint Claude (departament Jury) była tu liderem z ponad dwukrotnie większą liczbą katechumenów, niż w roku 2023. Warto jednak zwrócić uwagę, że są diecezje „wiejskie”.

Wesprzyj nas już teraz!

Znaczna większość dorosłych katechumenów pochodzi z rodzin o tradycji chrześcijańskiej. W tym przypadku jest to często „nadrabianie” spadku ilości chrztów dzieci, co jest zjawiskiem odczuwalnym od wielu lat. Nieochrzczeni Francuzi przyjmują więc sakrament dopiero w wieku dorosłym. Jednak odsetek takich osób ostatnio maleje. Jedna czwarta dorosłych katechumenów pochodzi z „rodzin bezwyznaniowych”, co wskazuje już na pewną atrakcyjność katolicyzmu. Jeden z ochrzczonych w tym roku młodych ludzi z diecezji w Wersalu, opisywał swoją „podróż katechumenalną” i złożył świadectwo, w którym opisywał, że ta decyzja była „wynikiem spotkań: księży, którzy słuchali, radosnej i dynamicznej wspólnoty parafialnej”.

W coraz bardziej zdechrystianizowanym społeczeństwie być może erozja Kościoła francuskiego zostanie zatrzymana. Niedawno historyk Kościoła Guillaume Cuchet, mówił o tym, że „cele duszpasterskie Soboru Watykańskiego II nie zostały osiągnięte” i twierdził, że była to „porażka”. W swoich badaniach zajmował się genezą upadku katolicyzmu we Francji. Jego zdaniem, załamanie rozpoczęło się w latach 60. i 70. XX wieku i trwa niemal nieprzerwanie od 50 lat. Ten „krwotok” wydawał się wykańczać pacjenta, a „dobiciem” i „eutanazją” miało być ujawnienie w ostatnich latach serii nadużyć pedofilskich i seksualnych w Kościele. Katolicyzm jednak przeżył, a nawet się odradza…

Ciekawym symptomem jest obecność i manifestacja chrześcijańskiej wiary na francuskich przedmieściach. Paradoksalnie to ożywienie wywołał islam. Zmusił francuskich sąsiadów do szukania swoich „korzeni”, zainspirował jednak przede wszystkim migrantów z krajów katolickich, wzorem muzułmanów, do dawania otwartego świadectwa swojej wiary przywiezionej z kraju rodziców i dziadków w laickiej Republice. W zdominowanych przez muzułmanów dzielnicach tworzą się nowe, ale dynamiczne wspólnoty, w dodatku bez „kompleksów postkolonialnych”, które mają niektórzy rodowici Francuzi. Są gotowi do obrony wiary i dyskusji z muzułmańskimi kolegami.

Reportaż o tym zjawisku zamieścił niedawno katolicki tygodnik Famille Chrétienne. W dodatku opisał to zjawisko na przykładzie podparyskiego zislamizowanego i znanego z niepokojów społecznych miasta Trappes. To z tego miasta ponad 60 młodych chciało się zaciągać w szeregi Państwa Islamskiego w Syrii. W 32-tysięcznymi miasteczku muzułmanie stanowią 70 proc. mieszkańców, powszechnie przestrzegany jest ramadan, dominują sklepy „halal”, miejscowy targ przypomina podobne miejsca w Afryce Północnej. Do tego dochodzi handel narkotykami i wysoki poziom przestępczości. Jest tu jednak i mniejszość katolicka, która mocno się ostatnio zdynamizowała. 

Przy parafii Saint-Georges, której kościół pochodzi z XI wieku, od kilku lat widać coraz więcej ludzi uczestniczących we Mszy św., a średnia ich wieku oscyluje około trzydziestki. Tutaj w Wielkanoc chrzest przyjęło dwunastu katechumenów. Członkowie wspólnoty katolickiej noszą przy sobie różańce, nie boją się założyć koszulki z napisem „Kocham Jezusa!”. Duszpasterstwo młodzieży prowadzi siostra Germaine, zakonnica pochodząca z Mali. Nie chodzi tu jednak o powrót do katolicyzmu rodowitych Francuzów, którzy jeśli się nie wyprowadzili to żyli przez lata wśród muzułmanów, często z partnerem wyznającym taką religię i zaakceptowali zasady islamu lub „nie chcieli się wychylać” z narzuconych zasad społecznych. Katolicyzm manifestują inni migranci, często z chrześcijańskich krajów Afryki i ich potomkowie.

W sumie to dość niezwykłe zjawisko. Po latach imigracji o profilu islamskim, w wielu miejscach katolicy-tubycly stali się mniejszością. Laicka republika z kolei często abdykowała z codziennego życia „przedmieść”, a pewien rodzaj „rekonkwisty” także odbywa się dzięki imigrantom, ale z krajów katolickich. Kapłani i wierni uczą się „jak być chrześcijaninem w środowisku muzułmańskim”, ale paradoksalnie są bardziej odważni w dawaniu świadectwa swojej wiary i jej pogłębianiu, niż w środowiskach, gdzie wpływy islamu jeszcze nie dotarły.  

Podobna sytuacja dotyczy także kilku innych zislamizowanych podparyskich miast i „wrażliwych dzielnic”. „Famille Chretienne” wymienia w swoim reportażu m.in. Bondy, La Courneuve, czy Sarcelles. Katolików łączy tam inicjatywa realizowana przez Misyjne Bractwo Miast. Warto tu przypomnieć ubiegłoroczną falę społecznych zamieszek, która przeszła przez banlieu. Zamieszki w końcu spacyfikowano, ale niepokój pozostał, a wielu mieszkańców szuka alternatywy dla przemocy, handlu narkotykami i ekscesów islamizmu. Propozycję spotkania z wartościami katolicyzmu propaguje na co dzień około pięćdziesięciu kapłanów Misyjnego Bractwa Miast. Czynią więcej dobra, niż miliardy euro wydawane przez Republikę na kolejne „rewitalizacje” blokowisk i jej „programy integracji społecznej”.

Ks. bp Luc Crépy, ordynariusz diecezji Wersalu, widzi w „parafiach przedmieść niezaprzeczalny znak żywotności Kościoła we Francji”. Widzi „rozbieżność pomiędzy złym wizerunkiem Trappes w mediach a dynamiką tamtejszej mniejszości katolickiej”. Jego zdaniem, „Trappes to miasto religijne” i dodaje, że chociaż „nie można być naiwnym, ale większość muzułmańska ma tę zaletę, że przywraca Boga do naszego krajobrazu”. Widać w tym pewien nurt poszukiwania nadziei dla Kościoła, ale w środowisku katolickim wyrastającym z osiedli imigranckich.

Drugi biegun katolicyzmu wyrasta z historycznej tradycji Francji i przekazu rodzinnego. Te dwa nurty raczej się nie spotykają, to dwa różne światy, chociaż w obydwu przypadkach widać dynamizm młodości i odwagę dawania świadectwa. Bp Crépy wskazuje, że młodzi chrześcijanie z przedmieść „stale mieszkają z młodymi muzułmanami, którzy są często ich kolegami” i widzi w tym szansę. To jednak pewien rodzaj kapitulacji i próby przystosowania się do nowej sytuacji społecznej Francji, w której dominuje już wielokulturowość. Jest to także pośrednie uznanie, że tradycyjny nurt katolicyzmu, dziecka „najstarszej córki Kościoła”, traci w takim środowisku swoje wpływy i możliwości integracji nowych przybyszy. Z drugiej strony, gdyby nie ów „tradycyjny Kościół”, ziarno chrześcijaństwa nie zostałoby zasiane np. Afryce, skąd obecnie przybywa wielu migrantów-katolików. Można zapytać, czy teraz spłacają swój dług? Pada tu także pytanie o przyszłość Kościoła francuskiego? „Nie możemy przenieść tego, co dzieje się w tych ludowych parafiach, gdzie indziej” – mówi bp Crépy, ale widzi w tego typu parafiach „znaki żywotności  Kościoła”.

W Trappes kościół Saint-Georges z 1003 roku przetrwał wieki i jak stwierdza „Famille Chretienne” „wydaje się, że nic, nawet dżihadyzm, nie jest w stanie go wykorzenić”. Jest tu „niewielu rdzennych Francuzów, za to wiele różnych narodowości”, których doliczono się w sumie 45. Upatrywanie odrodzenia i przyszłości lokalnego Kościoła w migracji będzie miało jednak większy sens tylko wtedy, kiedy dojdzie do spotkania z nurtem tradycyjnym i zacznie być odzyskiwana także historyczna tożsamość Francji. Może jest na to szansa…

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie