11 października 2023

Bogdan Dobosz: Kiedy bliskowschodnie wojny docierają do Europy

(Fot. EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON Dostawca: PAP/EPA.)

Obecna sytuacja w Izraelu doczekała się już nawet we Francji medialnej nazwy „wojny październikowej”. Kraj ten ma największą diasporę żydowską w Europie, a jednocześnie jedną z największych społeczności muzułmańskich, która nie kryje swoich pro-palestyńskich sympatii. Władze Republiki, po ataku Hamasu, jako jeden z pierwszych krajów wydały nakaz ochrony policyjnej wszystkich miejsc związanych z judaizmem, szkołami żydowskimi i Izraelitami. Groźba przeniesienia konfliktu tych dwóch społeczności do Europy jest najbardziej realna właśnie nad Sekwaną.

Dwuznaczne jest tu stanowisko lewicy francuskiej, która od wielu lat ulega urokowi tzw. islamo-goszyzmu, widząc w imigrantach pochodzenia arabskiego swoją nową „klasę robotniczą” i potencjalny elektorat. Jest też tradycyjne odniesienie się lewicowych intelektualistów do wspierania „trzeciego świata” i „walki z imperializmem”. „Sprawa palestyńska” na lewicy francuskiej zajmowała ważne miejsce.

Oficjalnie, we Francji klasa polityczna niemal jednomyślnie potępiła ataki na Izrael, ale i tu są wyjątki. Z tego frontu wyłamały się trockistowska Nowa Partia Antykapitalistyczna (NPA), Indigènes de la République (IR – „antyrasiści” i „dekolonialiści”) i wreszcie parlamentarna partia – LFI, czyli Zbuntowana Francja, obecnie największa partia lewicy i jej lider Jean-Luc Mélenchon. Partia ta wielokrotnie wspierała wcześniej „nieszczęśliwe ofiary” wojny w Gazie. CRIF, czyli Rada Reprezentacyjna Żydów we Francji, zarzucała Melenchenowi już wcześniej „nienawiść i delegitymizowanie państwa Izrael”, a także wspieranie „bojkotu Izraela”. Doszło nawet do tego, że kiedy w 2018 roku kilku deputowanych LFI i Melenchon wzięli udział w marszu pamięci Żydówki zamordowanej we Francji z powodów rasowych, ich grupa została zaatakowana przez członków Żydowskiej Ligi Obrony (LDJ), organizacji syjonistycznej, i musiała opuścić pochód.

Wesprzyj nas już teraz!

LFI od lat flirtuje z islamistami. Brali udział w „marszu przeciwko islamofobii” w listopadzie 2019 r., sprzeciwiali się przepisom o zakazie noszeniu w szkołach islamskich strojów, itp. Tłumaczy to trochę skład społeczny elektoratu tej partii, bo Francuzi wyznania muzułmańskiego, według IFOP, głosują w 69% na Mélenchona. Kiedy w sobotę 7 października terroryści Hamasu zaatakowali Izrael, LFI usprawiedliwiała atak palestyńskich terrorystów. Pierwszy komunikat prasowy tej partii mówił, że „palestyńska ofensywa zbrojna prowadzona przez Hamas ma miejsce w kontekście intensyfikacji izraelskiej polityki okupacyjnej w Gazie, na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie”. Od komunikatu odcięli się socjaliści, którzy z LFI tworzą koalicję Nupes.

Co ciekawe, w parlamencie to Marine Le Pen skrytykowała polityków, którzy „wykazują się relatywizmem”. Nie wymieniając nazwisk, mówiła o „ataku na wartości” i wyraziła „wsparcie dla narodu izraelskiego”. Mówiła też, że „należy pozwolić Izraelowi na likwidację Hamasu”. Nie przeszkadza to temu, że do tej pory to właśnie jej partia, Zjednoczenie Narodowe, była oskarża najmocniej o rzekomy antysemityzm. W parlamencie posłowie Zbuntowanej Partii i szefowa ich klubu Mathilde Panot wzywali do „zawieszenia broni”, ale odmawiali np. zakwalifikowania Hamasu jako ugrupowania terrorystycznego. Panot mówiła, że „żaden trwały pokój nie może ujrzeć światła dziennego bez poszanowania prawa międzynarodowego, a głos Francji może sprawić, że usłyszy się głos pokoju. Czy Francja odkryje na nowo język pokoju?” – pytała, a w czasie jej przemówienia deputowani centroprawicy opuścili salę. Później senator Republikanów Stéphane Le Rudelier w piśmie skierowanym do premiera zażądał rozwiązania La France Insoumise. Jak widać pomimo oficjalnego wsparcia Izraela, klasa polityczna nie jest tu jednomyślna.

W kraju dochodzi też do różnych incydentów, chociaż władze starają się dmuchać „na zimne”. I tak np. wykładowca na uniwersytecie Paris-Panthéon-Assas został zawieszony za „nieprzyzwoite komentarze” na temat konfliktu. Rozpoczęto też śledztwo przeciw lewicowemu związkowi studentów EHESS za ich oświadczenie ze sformułowaniem: „Potwierdzamy nasze niezachwiane poparcie dla walki ludu palestyńskiego wszystkimi sposobami i we wszystkich formach, łącznie z walką zbrojną”. Z powodu tego typu postaw studentów, Minister Szkolnictwa Wyższego Sylvie Retailleau wezwała rektorów do „podjęcia wszelkich niezbędnych działań”, aby „zapewnić przestrzeganie prawa i zasad republikańskich”.

Hamas ma jednak nad Sekwaną swoje lobby. Na przykład Stowarzyszenie Solidarności Francji i Palestyny ​​wezwało do zorganizowania w czwartek wiecu w Paryżu na Place de la République, „w celu wsparcia narodu palestyńskiego”. Są też pierwsze incydenty. W imigranckim departamencie Seine-Saint-Denis, pojawiły się groźby wobec żydowskiej jesziwy w Aubervilliers. Jej dyrektor otrzymał groźby. W Poissy aresztowano ucznia, który groził nauczycielowi słowami – „Na Allaha, rozwalę to”. W ciągu ostatnich dni odnotowano już dziesiątki „incydentów o charakterze antysemickim”. To jednak przecież dopiero zapewne początek…

Bogdan Dobosz

„Ekonomia szturchania”. Tak z ludzi robi się marionetki

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 371 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram