8 lipca 2021

Bogdan Dobosz: Niebywały atak polityczny i medialny na Węgry. Spór o prawdziwe wartości Europy

(Oprac. PCh24.pl)

Lobby LGBT przypuściło prawdziwy szturm medialny na Węgry za rzekomą „homofobię”. Wystarczyła ustawa stwierdzającą „oczywistą oczywistość”, która jeszcze nie tak dawno była niepodważalna, że rodzina to związek kobiety i mężczyzny. Węgrzy zapisali taką definicję w konstytucji, a dodatkowo zakazali wstępu „edukatorom LGBT” do szkół i propagowania „transseskualizmu”, który czyni spustoszenia wśród młodzieży, stał się rodzajem „genderowej mody” i jest przyczyną wielu tragedii. Nie o same zapisy tu jednak chodzi, ale o model Europy i wielką próbę falsyfikacji jej „wartości”. Działania premiera Orbana można traktować jako element polityki wewnętrznej, co sugeruje lewica, ale też niezależnie od jego intencji, jest to dyskusja o znaczeniu chrześcijaństwa i znaczeniu kultury, które wydane są na ataki bogatego, prężnego i zideologizowanego międzynarodowego establishmentu.

 

Atak polityków

Wesprzyj nas już teraz!

Kilka państw członkowskich Unii Europejskiej chce sankcji przeciwko Węgrom. Uznano, że zakaz homopropagandy wobec dzieci jest „sprzeczny z wartościami europejskimi”. Chodzi o wprowadzanie tej ideologii do szkół, podręczników, ale także oduraczania np. serialami telewizyjnymi dla młodzieży. „Najgłośniejsze” w tej sprawie kraje są m.in. kraje Beneluxu, czy Francja, gdzie prezydent Emmanuel Macron ocenił, że tekst ustawy nie wydają się mu się „zgodne z naszymi wartościami”, a jego sekretarz stanu ds. europejskich Clement Beaune, sam zadeklarowany aktywista gejowski, rzuca gromy na Budapeszt i Warszawę i straszy karami, w tym obcinaniem funduszy unijnych.

Uruchomiono Komisję Europejską, TSUE, ONZ, wreszcie media. Przeglądając tytuły prasowe nad Sekwaną, można stwierdzić, ze takiej hucpy dawno tu nie było. Ustawa węgierska, która właśnie wchodzi w życie, pokazał siłę lobby LGBTQI+ w krajach zachodnich. Od zasad tolerancji przeszli dyktatu „tęczowych postulatów”.

„Wszystkie środki są dobre”, czyli media w służbie „postępu”

Mały przegląd francuskich mediów doskonale to ilustruje. Tygodnik „Le Point” nie ukrywa, że „nasila się walka z prawami Orbana w temacie LGBT”. Jego zdaniem ustawy „naruszają prawa osób LGBTQI na Węgrzech”. Dowiadujemy się, że „Wszystkie środki są teraz dobre, aby zmusić rząd Viktora Orbana do wycofania się i pociągnięcia do odpowiedzialności”.  Jest też przypisywanie inspiracji Węgier „podobną ustawą uchwaloną w Rosji Putina w 2013 roku”.

Komunistyczny dziennik „L’Humanité” twierdzi, że „na Węgrzech Viktor Orban rozpętuje homofobię”. „Obrońcy praw człowieka obawiają się atmosfery nienawiści” – alarmuje gazeta i wymienia całą litanię „prześladowań”: „Po bezrobotnych Romach i syryjskich uchodźcach, ultrakonserwatywny rząd węgierski znalazł nowego kozła ofiarnego: homoseksualistów”. Dowiadujemy się, że „Viktor Orban zacieśnia nienawiść do osób LGBT”.

„Kraje wschodnie opowiadają się za powrotem do wartości rodzinnych”, co jest dla komunistów zdaje się „grzechem”. Dodają, że popularność Orbana spada, więc podjął tego typu tematy. Gazeta cytuje jeszcze opinię „obrońców praw LGBT”, zdaniem których „Osoby homoseksualne będą miały mniej informacji, co może powodować problemy ze zdrowiem psychicznym”. Pojawia się też cytowany za Amnesty International problem rzekomych samobójstw, „jeśli młodzi homoseksualiści nie znajdują się w bezpiecznym środowisku”.

Gej wyjechał z zacofanej Polski na Węgry i znowu ma problem

Publiczne France Info (radio i telewizja) zamieściło cały cykl publikacji o węgierskiej „homofobii”.   „Były liberał Viktor Orban stał się ultrakonserwatystą i od kilku miesięcy atakuje osoby LGBT przez politykę prorodzinną, która zamienia się w dyskryminację” – twierdzą. Były reportaże z „Budapest Pride”, niewielkich protestów „tęczowej” społeczności po parlamentem, oddawano mikrofony opozycji i gejom.

Znaleźli tam nawet Polaka. Niejaki Arkadiusz Karski mówił: „nie mam już 20 lat i nie chcę zaczynać życia od zera w innym kraju. Muszę tu zostać i walczyć”. „Wyjazd na wygnanie po to, by swobodnie przeżywać swoją seksualność, ale także wychowywać dziecko, to właśnie wybór, którego dokonał Arkadiusz Karski” – dodaje redakcja i znowu cytuje aktywistę: „W 2001 roku przyjechałem z Polski, z kraju zacofanego, aby osiedlić się w kraju 'zachodnim’, którym były wówczas Węgry. (…) Rząd Orbána może punktowo usunąć wszelkie postępy cywilizacyjne” – dodaje Karski, który „wyobraża sobie naprawdę okropne rzeczy w przyszłości”. Zdaje się, że ten pan ma jeszcze większą „wyobraźnię,” niż niejaki „Bart” Staszewski, od fałszywych tablic o „strefach wolnych od LGBT”, który zresztą na Węgry też się ostatnio wybrał.

Z France Info można się dowiedzieć, że „Węgry zdepenalizowały homoseksualizm w latach 60., 20 lat przed Francją”. A tu taki regres… Francuscy dziennikarze cytują też Arona Demetera, dyrektora programowego Amnesty International na Węgrzech, który twierdzi, że „rząd zamierza uciszyć osoby LGBT i zagrożenie jest bardzo realne”. „Chcą pozbyć się wszystkiego, co dotyczy osób LGBT, a nawet usunąć ich z mediów i szkół”. Demeter uważa, że „wysyła im się wiadomość: nie jesteś prawdziwym Węgrem, nie należysz do naszej społeczności, ponieważ jesteś zagrożeniem dla naszych dzieci. To straszne” – dodaje. Dalej starszy jeszcze – „już widzimy zastraszanie, napaści na ulicach i jestem przekonany, że będzie gorzej”.

Dokopali się „cenzury”, bo za ciche podsuwanie dzieciom „bajek LGBT” dystrybutor ma zapłacić grzywnę 700 euro.
Dziennik „Le Parsien” z kolei opisuje przypadek „cenzury”. Węgierska oficyna ma być prześladowana za książkę dla dzieci, w której występują „homoseksualni rodzice”. „Napięcie między Europą a Węgrami osiąga apogeum”- stwierdza pompatycznie dziennik i zauważa, że „w tym kontekście węgierska firma dystrybucyjna została ukarana w 7 lipca grzywną za brak ostrzeżenia w książce dla dzieci”.  Dodaj, że stało się to „na kilka godzin przed wejściem w życie ustawy antygejowskiej”. Chodzi o węgierskie tłumaczenie książki „Early One Morning” amerykańskiego autora Lawrence’a Schimela.  Jego książki dla dzieci dotyczą tematyki gejowskiej i lesbijskiej oraz tematyki żydowskiej. Inkryminowana pozycja została opublikowana przez „Rainbow Family Foundation”, organizację promującą ideologię LGBT. Grzywna za naruszenie „praktyk uczciwej konkurencji” wyniosła… 700 euro. Poszło o umieszczenie tej pozycji na liście dystrybucji w kategorii bajek bez żadnego wyjaśnienia, o jakie „bajki” tu chodzi. „Cenzura” to podobno niesłychana, a historia ma ilustrować fakt,  ze „prześladowania” rozpoczynają się już od pierwszego dnia obowiązywania nowej ustawy. 
Gra emocjami. Skargi pewnej trans-celebrytki, która musiała pójść do pracy

Francuska telewizja publiczna posłała do Budapesztu „specjalnego wysłannika”, który zebrał „świadectwa” gejów i lesbijek na temat zakazu propagandy LGBT wśród nieletnich. Jest tu np. zawiedziona celebrytka, która „w 2002 roku była trzecią kobietą na Węgrzech, która dokonała operacji korekty płci”. Stała się „sławna”, zapraszano ją do TV, do dyskusji, programów rozrywkowych, reality show, jej zdjęcia zdobiły okładki kolorowej prasy. „W ostatnich latach czuję, że moje możliwości stały się ograniczone. Ze względu na opinie głoszone przez rząd znalazłam się na czarnej liście” – skarży się zmiennopłciowiec.

Dalej jest jeszcze ciekawiej i przynajmniej wiadomo, dlaczego ograniczanie propagandy LGBT tej osobie od literki „T” podpadło: „Nie mogę dłużej żyć na mojej sławie. Dwa lata temu zostałam wizażystką i fryzjerką, chociaż od czasu do czasu jestem na pokazach. Zaczynam się nawet bać, że rząd odbierze mi kobiecy dowód osobisty. Jeśli tak, to wyjadę i zamieszkam za granicą, nawet jeśli tego nie chcę”. To rzeczywiście straszna rzeczywistość prześladowań, bo przyszło zabrać się za normalną pracę…  Rzecz ociera się o groteskę, kiedy „Andżelika” dodaje: „transfobiczny klimat wpłynął na moje życie osobiste. Jaki mężczyzna na Węgrzech będzie chciał się ze mną ożenić i zbudować ze mną rodzinę?”
Jest też „świadectwo” kolejnej celebrytki. Klara lat 63 lata to była deputowana. „W 2005 roku byłam pierwszym politykiem na Węgrzech, który ujawnił się jako lesbijka podczas programu telewizyjnego”. Mówi, że „dobrze znała Viktora Orbána, z którym współtworzyła Fidesz”. Nie sądzi, aby „był autentycznie homofobem”, ale „nie dba o osoby LGBT”. Premier szuka wroga – „dziś jest to LGBT, ale wcześniej byli to bezrobotni, bezdomni, migranci, Unia Europejska…”.

Niejaka Dora z kolei opowiada, że „na Węgrzech bycie samotną 40-letnią kobietą jest już niemile widziane, nawet jeśli nie jest się lesbijką”. Rozważa przeprowadzkę do Stanów Zjednoczonych twórczość często dotyczy tematyki gejowskiej i lesbijskiej oraz tematyki żydowskiej. . Homoseksualista Marton skarżył się, że „pary heteroseksualne” są preferowane przed związkami homo. Doświadczył tego, kiedy starał się z„mężem” o adopcję dziecka… Z kolei „trans” Ivett, lat 40 lat, inżynier komputerowy „musiała uciec z własnego kraju”. Miał problemy ze zmianami dokumentów, więc przeprowadził się z chłopakiem, „też trans” do Berlina. Twierdzi, że jest „uchodźcą”. Itd., itp. Łzawe historie ludzi, którzy stali się podobno „wrogami Orbana”.

Ideologia i polityka

O wpychaniu LGBT w „niewidzialność” donosi też „Le Monde”. Z kolei „Libearation” przypomina, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zagroziła Węgrom w środę 7 lipca wszczęciem postępowania. Dziennik dodaje, że chodzi o „jawnie homofobiczną ustawę”. Unia Europejska podnosi ton, ale dziennik martwi się, że nie ma „silnych narzędzi działania”.

Dopiero zagrożenia na poziomie finansowania spowodują osłabienie Viktora Orbana. Dostęp do subsydiów europejskich mógłby zostać ograniczony dla „państw chuligańskich”, co przewidują już unijne przepisy z 1 stycznia. Trzeba jeszcze tylko dopisać do nich „wytyczne” sugeruje gazeta. W podobnym stylu sprawę omawiają i inne media. Jest to przygotowywanie gruntu pod akcję polityczną. Chodzi tutaj nie tylko o siłę lobby LGTB, ale też o partykularne interesy Paryża. To „tęczowy” bat na europejskich tzw. „populistów”, którzy są wrogami prezydenta Emmanuela Macrona reprezentowanymi w jego kraju przez Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, kontrkandydatkę w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

Spór o wartości i rozpad Europy?

Znacznie ważniejszy jest jednak spór o prawdziwe wartości UE. Awansowanie do nich ideologii LGBT to wprowadzanie bocznymi drzwiami neomarksizmu kulturowego. Tu już nie chodzi o tzw. tolerancję osób z nienormatywnymi popędami i skłonnościami, ale o zagrożenie dla rodziny i przemodelowanie społeczeństwa. Dla krajów Zachodu to „społeczny postęp”, drugie płuco Europy, ciężko doświadczone latami okupacji „twardą” odmianą tzw. realnego socjalizmu, widzi w tym przejście z szaroburego marksizmu w… neomarksizm „tęczowy”. Jest może bardziej „kolorowo”, ale to pień podobnej ideologii. Powstaje też pytanie o wspólnotę cywilizacji europejskiej, która zaczyna się rozjeżdżać. Przypomnijmy, że nasz kontynent konstytuowały prawo rzymskie, filozofia grecka i chrześcijaństwo. Dla atakujących Węgry Francuzów to okolice 1789 roku i haseł ich rewolucji. Jednak kiedy zastępuje się klasyczne wartości hasłami „niedyskryminacji, tolerancji i praw mniejszości” brzmi to ubogo… Przypomnijmy, że krytycy ustawy twierdzą, że „Węgry cofnęły się do średniowiecza” (szef węgierskiego oddziału Amnesty International David Víg). Z tym, że akurat w wiekach średnich Europa była rzeczywistą wspólnotą i to opartą na prawdziwych wartościach.

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie