9 września 2025

Bogdan Dobosz: Upadek rządu Francji i co dalej?

(Fot. LUDOVIC MARIN / Reuters / Forum)

Kryzys polityczny Francji trwa już od dawna, a upadek kolejnego gabinetu był przewidywalny. „Tylko cud może teraz uratować premiera François Bayrou przed upadkiem” – pisały media przed debatą w parlamencie, ale cudu nie było. 9 września szef rządu złożył na ręce prezydenta Macrona rezygnację, po 269 dniach urzędowania.

 

Była to jedna z krótszych kadencji premierów Piątej Republiki. Krócej rządzili tylko: Michel Barnier – 91 dni, Bernard Cazeneuve – 161 dni oraz Gabriel Attal – 240 dni. Bayrou wyprzedził zaś pierwszą kobietę na tym stanowisku – niezbyt udaną polityk, socjalistkę Edytę Cresson (322 dni).

Wesprzyj nas już teraz!

Był to rząd mniejszościowy, który miał poparcie obozu prezydenckiego, części lewicy (socjalistów) i centrum, łącznie z Republikanami. Szansą jego przetrwania było lawirowanie pomiędzy lewicą a prawicą oraz wykorzystywanie w rządzeniu dzielących ich różnic. Przygotowany przez Bayrou plan budżetu zdenerwował jednak obydwie strony. Oszczędności m.in. miały dotknąć służbę zdrowia, emerytów, odebrać Francuzom dwa dni wolne od pracy (Poniedziałek Wielkanocny i 8 maja). W odpowiedzi powstał ruch społeczny „Zablokujmy wszystko”, który wsparła lewica i związki zawodowe. Protest odbędzie się już 10 września i przypomina trochę rozmach „żółtych kamizelek”. 18 września demonstracje zapowiadają dodatkowo związki zawodowe. Komplikuje się też sytuacja gospodarcza, a agencja Fitch może obniżyć rating francuskiego długu i wywołać tym samym turbulencje na rynkach finansowych.

Z tych powodów, uprzedzając wydarzenia, 8 września premier poprosił o wotum zaufania, ale go nie dostał. 364 deputowanych opowiedziało się przeciw rządowi, a tylko 194 za nim. Bayrou został zmuszony do złożenia dymisji po przegranym głosowaniu w Zgromadzeniu Narodowym, co jest pierwszym takim przypadkiem w historii Piątej Republiki. Niektórzy twierdzą nawet, że zgodził się z góry na przegraną, aby odejść honorowo i zyskać dodatkowo punkty jako kandydat w przyszłych wyborach prezydenckich.

Prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że „wyznaczy nowego premiera w ciągu najbliższych kilku dni”. Nie będzie to kolejny rząd mniejszościowy i raczej pogłębianie kryzysu, a nie jego rozwiązywanie. Do władzy rwą się teraz socjaliści, którzy uważają, że po Republikanach to im się należy kolejna szansa na rządzenie krajem. Alergicznie zareagował na taką perspektywę biznes. Macron szuka więc kolejnego „zderzaka” na najbliższe miesiące, ale społeczna niechęć kieruje się już bezpośrednio przeciw niemu. Nowe wybory, według sondaży przyniosłyby lekką poprawę notowań narodowej prawicy. Ta jednak nadal jeszcze nie uzyskałaby większości i polityczny pat trwałby nadal. Stąd głosy o przedterminowych wyborach, ale… prezydenckich.

Marine Le Pen w czasie debaty parlamentarnej nad wotum zaufania dla rządu krytykowała „smutny spektakl” zaprezentowany przez rząd Bayrou i wezwała do ustąpienia ze stanowiska bezpośrednio prezydenta Emmanuela Macrona, jako jedynego wyjścia z kryzysu politycznego. – Nie można płakać przed kamerami nad konsekwencjami popełnionych przez siebie błędów. To osobliwy sposób na zignorowanie zadłużenia, za które się odpowiada; deficytu, za który się odpowiada; kryzysu, za który się jest winnym – zauważyła. Le Pen zgłosiła też akces do utworzenia rządu „odnowy narodowej”, jeszcze przed ewentualnymi wyborami prezydenckimi. Na takie rozwiązanie zapewne Macron się nie zgodzi, ale szukanie kolejnego szefa mniejszościowego rządu nie przywróci prezydentowi społecznego zaufania.

Media oceniają sytuację krytycznie. Padają tytuły: „Paraliż”, „Polityczne harakiri”, „Chaos finansowy”… Trudna sytuacja w kraju osłabia też międzynarodową pozycję Macrona, który taką aktywnością rekompensował sobie niepopularne wydarzenia krajowe i kreował się na „przywódcę Europy”. Brytyjski, lewicowy „Guardian” napisał wprost, że „nowy kryzys jest kolejną przeszkodą dla prezydenta próbującego odegrać międzynarodową rolę w kwestiach Ukrainy i Strefy Gazy”.

Pat polityczny i rosnący dług to nie wszystko. Do tego dochodzi „wybuchowy kontekst społeczny” związany z zapowiadanymi protestami. Nowy premier podejmie tu niemal „misję samobójczą”, a Macronowi pozostaje tylko „trwanie”. Amerykańskie media sugerują, że nad Francją krąży „widmo Marine Le Pen”. Z pewnością jest to lepsze od… „widma komunizmu”, bo Francja potrzebuje zupełnie nowego impulsu politycznego. W tak podzielonym kraju wywołałoby to jednak szaleństwo lewicy, zapowiadając jeszcze głębsze podziały polityczne niż te obserwowane np. w Polsce. Desygnowanie nowego premiera przez prezydenta będzie trudnym zadaniem. Nie można tu wykluczyć jakiejś formy „rządu technicznego”, ale też nowych wyborów. Te raczej nie zmienią jednak patowej sytuacji i układu sił politycznych podzielonego na trzy niewspółpracujące ze sobą bloki.

Bogdan Dobosz

 

Dobre wieści znad Sekwany! Francja kończy ze Strefami Czystego Transportu

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie