Pomysły „laicyzacji” kalendarza pojawiają się już od lat i od lat też trwa wymyślanie w zamian różnych „postępowych świąt i dni” do obchodów, które mają zastąpić święta religijne i świętych patronów. Ostatnio taki postulat usunięcia z kalendarza jakichkolwiek konotacji religijnych zgłosił ważny polityk francuskiej partii Zielonych (EELV) Éric Piolle. To nie byle kto, bo mer dużego miasta Grenoble. W zamian chce pozostawić wyłącznie „święta” państwowe, w tym takie, które uczą „przywiązania do praw osób LGBT”. Piolle uważa, że dalsza dechrystianizacja i laicyzacja Francji wspaniale „pogodzi” ekscesy związane z islamem.
Wszystko zaczęło się od pytań dotyczących wysokiej absencji uczniów w szkołach w islamskie święto Eid-el-Fitr i podczas Ramadanu. 21 kwietnia, podczas obchodów Eid, wiele klas świeciło pustkami. Absencja była na tyle zauważalna i niepokojąca, że MSW zwróciło się do kilku kuratoriów szkolnych o „ocenę wskaźnika absencji zaobserwowanej podczas Id al-Fitr”. Ministerstwo zostało jednak natychmiast zaatakowane za tworzenie „rejestrów” muzułmanów.
Najgłośniej było o Tuluzie, gdzie 19 maja funkcjonariusze policji z departamentalnej dyrekcji bezpieczeństwa publicznego poprosili dyrektorów stu szkół pocztą elektroniczną o podanie liczby uczniów nieobecnych w Eid. Rozmaite antyrasistowskie stowarzyszenia zareagowały natychmiast i potępiły zbieranie takich danych. SOS Racisme określiła prośbę policji jako „szczególnie szokującą, ponieważ wiąże muzułmańskie praktyki religijne z kwestią bezpieczeństwa”. Związek nauczycieli SUD potępiał z kolei „islamofobiczne ekscesy” administracji.
Okazuje się jednak, że czasy się trochę zmieniły i takie próby naszkicowania wpływów islamu wśród młodzieży mają i swoich obrońców. 25 maja znany polityk partii Republikanie Eric Ciotti powiedział w telewizyjnym wywiadzie, że jest „raczej przychylny” ustanowieniu „etnicznego i religijnego” spisu uczniów. Wcześniej rzecz nie do pomyślenia, bo we Francji od lat istnieje zakaz sporządzania takich statystyk. Imigracja wywołała jednak takie zmiany społeczne, o których wcześniej nie śniło się francuskim ustawodawcom…
Wesprzyj nas już teraz!
I właśnie tutaj najciekawsza była reakcja mera Grenoble, który wymyślił sobie, że rozwiąże problem. Napisał: „usuńmy odniesienia do świąt religijnych z naszego republikańskiego kalendarza: Zastąpmy je świętami świeckimi, które pokazują nasze wspólne przywiązanie do Republiki, do rewolucji, do Komuny, do zniesienia niewolnictwa, do praw kobiet czy osób LGBT”. Zielona Komuna to jednak pogrobowcy Marksa, Lenina, czy Mao, a tylko przybrany przez nich kolor ma dać złudę świeżości politycznej.
Bogdan Dobosz