Dzisiaj

Bohater „elit” potrzebny od zaraz. „Gazeta Wyborcza” namaszcza… gen. Jaruzelskiego

(Nieznany autor, Domena publiczna, via Wikimedia Commons)

Teza postawiona kilka miesięcy temu na łamach PCh24.pl przez prof. Tomasza Panfila, że miejsce Żołnierzy Wyklętych w polityce historycznej nowej władzy zajmie towarzysz Jaruzelski, dziś okazuje się faktem! Wszystko to za sprawą „Gazety Wyborczej”, która postanowiła na nowo odczytać historię, rolę i zasługi generała w tworzeniu „wolnej Polski”. Przy okazji dostało się tym niedobrym katolikom i jeszcze gorszemu IPN-owi. No, ale czy czegóż innego można było spodziewać się po „Wybiórze”?

Jakiegoż to mieliśmy bohatera! – zdziwi się zapewne niejeden świadek stanu wojennego czy krwawych pacyfikacji, czytając tekst pt. „To był całkiem dobry generał. Dlaczego zapomnieliśmy o Jaruzelskim” Andrzeja Romanowskiego, opublikowany na łamach „Wolnej Soboty” „Gazety Wyborczej”. – Może i kazał bić, ale przecież kochał ten naród, ten kraj – doda inny, wspominając bolesne, ale słodkie przecież cięgi gumowej pały na plecach. – Tak, przynajmniej bił swój, a nie obcy. Obcy biłby przecież mocniej. A może i nawet ofiar byłoby więcej. I Polski by nie było – doda kolejny zapewniając, że w Polsce (o ile by w ogóle była), to i bieda byłaby większa bez generała.

Laurka jaką wysmarowała „GW” Jaruzelskiemu niewątpliwie zadziwia i oburza środowiska, które doświadczyły w praktyce „dobroci” generała. Jest ona niewątpliwie próbą napisania historii na nowo, a przynajmniej przestawienia jej akcentów tak, by bohaterem opowieści o Polsce tamtych czasów był towarzysz generał – wódź – jak się okazuje – śmiały, bystry, przenikliwy, ale i dobrotliwy…

Wesprzyj nas już teraz!

Nie dziwi zatem, że trzeba było rozprawić się z rysą na sumieniu potomka rodu herbu Ślepowron, a taką był niewątpliwie stan wojenny (za który Jaruzelski „przepraszał i odpowiedzialność brał na siebie”). Autor peanu na cześć generała ochoczo podrzuca więc narrację, w której Jaruzelski utrzymywał, że bez tego aktu gwałtu na polskim społeczeństwie, nie byłoby Okrągłego Stołu. A jak wiadomo wydarzenie to dało nam „wolność”, o którą oczywiście później dbał nie kto inny, jak sam generał Jaruzelski, jako światły prezydent RP.

Za tym musiała iść, rozbita już dawno – no, ale cóż z tego – narracja o zagrożeniu interwencją wojsk ze wschodu. Wiadomo, generał nie chciał, ale musiał wybrać mniejsze zło i rozegrać sprawy Polski na własnych, a nie narzuconych zasadach.

Szkoda, że autor tak minimalistycznie podszedł do tematu ofiar stanu wojennego, uznając odgórnie, że przecież gdyby historia potoczyła się inaczej mogło być o wiele gorzej. „Bo najgorsze, co w 1981 r. mogło nam się przydarzyć, to wypuszczenie polskiej sprawy z polskich rąk” – czytamy.

Ciekawe co na to poturbowani, pobici, aresztowani przez ludową władzę i eliminowani z rynku pracy? Co na to rodziny pozbawione środków do życia? Co na to zamordowani pod „Wujkiem” – Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Joachim Gnida, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński, Zbigniew Wilk, Zenon Zając?

To zapewne ta „większość społeczeństwa”, która „nie rozumiała. I w wielkiej swej części nie rozumie do dziś” generała?

Ach, ten biedny Jaruzelski. Bohater tragiczny swoich czasów. Dziś niedoceniony przez tak wielu… A on? Taki wielki! „Uczeń gimnazjum ojców marianów, katolik i harcerz, kultywujący legendę lwowskich Orląt. Oraz on 18-latek: zesłaniec i sybirak”…

I prezydent! A przecież „Te 17 miesięcy prezydentury były ukoronowaniem życia Jaruzelskiego. A jednak nastąpiły po niej 24 lata wypełnione potęgującymi się oskarżeniami prokuratorskimi i procesami sądowymi. Te lata na zawsze już pozostaną polską hańbą, tak jak świadectwem polskiego barbarzyństwa pozostaną praktyki lustratorsko-dekomunizatorsko-ipeenowskie, a także zwyczajne chuligańskie szczucie, przed którym nie cofnięto się nawet na pogrzebie generała” – pisze „GW”.

I dalej: „Jednak te poczynania polskich katolików uwidoczniły raz jeszcze te cechy Jaruzelskiego, które pokazała już jego prezydentura. Ale im większe były jego honor, godność i klasa, tym większa stawała się nienawiść. Ileż to razy chciano go zdegradować do stopnia szeregowca. Na szczęście cofnięto się przed tym. A honor Solidarności ratowała tylko garstka ludzi, wśród niej dawny więzień Jaruzelskiego, Adam Michnik”.

Wszak Jaruzelski to generał, który w roku 1989 wyszarpał dla nas wolność. Joanna Szczepkowska przed laty wypowiedziała formułę, która przeszła już na stałe do polskiej historii: „Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”. Czy dziś – czytając „GW” – można już uznać ostatecznie, że był to pierwszy, założycielki fake news? Czy też obowiązkowo będziemy musieli poddać się (z uśmiechem rzecz jasna) polityce nowych, niedocenionych i nierozumianych dotąd „bohaterów”?

Na koniec wróćmy to tezy prof. Tomasza Panfila. Zapytany przez PCh24.pl (publikacja z 1 marca 2024) o to jaka postać będzie wyznacznikiem nowej polityki historycznej rządu Donalda Tuska, słowem, kto będzie teraz „narodowym bohaterem” profesor odrzekł bez zastanowienia: Wojciech Jaruzelski.

Dopytywany o szczegóły tej tezy wyjaśnił: „Ponieważ całe podejście do historii najnowszej obecnego układu rządzącego można zobrazować zdaniem towarzysza generała. Jaruzelski, jak większość zapewne pamięta, powiedział: – Jeśli uznamy Kuklińskiego za bohatera, to znaczy że my wszyscy jesteśmy zdrajcami”.

Marcin Austyn

Cała rozmowa z prof. Panfilem dostępna jest tutaj:

Skończył się czas Żołnierzy Wyklętych. Teraz Jaruzelski!

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie