Serię aktów terroru przygotowywali mężczyźni związani Państwem Islamskim na terenie Rosji. W ich planach były ataki na środki transportu publicznego, centra handlowe i ważne punkty komunikacyjne Moskwy. Zatrzymani przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) zamachowcy mieli do dyspozycji także laboratorium, w którym produkowali ładunki wybuchowe.
Wesprzyj nas już teraz!
Grupę terrorystyczną tworzyli trzej obywatele państw Azji Centralnej i jeden obywatel Rosji. Jak podaje „Gazieta.ru”, ataki miały nastąpić w stolicy kraju, a zlikwidowane laboratorium produkcji materiałów wybuchowych (w tym także ze sterowanym zapłonem) znajdowało się w okręgu podmoskiewskim.
FSB skierowała wnioski o aresztowanie podejrzanych do sądu, a ten szybko na to przystał. Niedoszli zamachowcy będą sądzeni za złamanie przepisów kodeksu karnego, mówiących m.in. o posiadaniu i produkcji materiałów wybuchowych oraz podejrzeniu przygotowywania aktów agresji.
Według „Gazieta.ru”, w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku służby rosyjskie uniemożliwiły już przeprowadzenie ponad 10 ataków. Zamachowcom udało się natomiast w kwietniu doprowadzić do skutku samobójczy atak Akbardżona Dżaliłowa – bojownika pochodzącego z Kirgistanu. Wówczas to dokonał on zamachu w metrze Sankt Petersburga. Jego ofiarami padło 14 osób, dalszych 50 zostało rannych. Wybór miasta nie był przypadkowy – to druga co do wielkości metropolia Federacji Rosyjskiej, w dodatku położona w Europie, więc efekt medialny miał być większy niż w przypadku podobnego zdarzenia w azjatyckiej części kraju.
Z doniesień prasy rosyjskiej wynika, że koncentracja sił specjalnych w Moskwie spowodowała, iż w ciągu ostatnich dwóch lat podziemie islamistów rozwinęło się właśnie w Sankt Petersburgu. Z tegoż miasta oraz jego okolic we wspomnianym okresie siły wojowników Państwa Islamskiego wzmocniło około 50 mieszkańców.
Jak widać po poniedziałkowej akcji FSB, wojownicy ISIS ocenili swoje siły już jako wystarczające do zaatakowania stolicy.
Byłe republiki sowieckie w Azji stały się obszarem zainteresowania radykalnych ugrupowań islamskich ze względu na trudności ekonomiczne i popularyzację skrajnych poglądów poprzez niektóre szkoły religijne. Państwa te są także obszarem zainteresowania wahabickiego odłamu islamu, aktywnie wspierającego szkolnictwo religijne i popularyzującego pisma o radykalnych poglądach.
Część obywateli Azji Centralnej walczyła po stronie Daesh lub w Afganistanie. Po klęskach w Iraku, Syrii i Afganistanie podjęli oni decyzję o powrocie w rodzinne strony, gdzie propagują ekstremistyczne poglądy i konieczność walki o wprowadzenie przepisów szariatu na poziomie państwowym. Rosja stanowi więc dla nich naturalnego przeciwnika – poprzez swoje wpływy w postsowieckich republikach i walkę z ISIS w Syrii.
Werbunek potencjalnych bojowników i ich przenikanie na teren Rosji są o tyle łatwiejsze, że władze w Moskwie dość preferencyjnie traktują obywateli byłych republik azjatyckich Związku Sowieckiego, którzy stanowią ważny element rynku pracy – od Bałtyku po Daleki Wschód. Najwięcej imigrantów ekonomicznych pochodzi z Uzbekistanu (ok. 1,7 mln), ale obywatele Tadżykistanu czy Kirgistanu także liczeni są w Rosji w setkach tysięcy.
Kontrolowanie przepływu takich rzesz ludzi, w dodatku sprowadzających swoich bliskich i odwiedzających rodzinne strony, jest praktycznie niemożliwe. Ułatwia to infiltrację nowych środowisk, szczególnie borykających się z problemami ekonomicznymi i podatnych przez to na poglądy nawołujące do zmian na poziomie państwowym. Dostępność broni i materiałów wybuchowych zwiększa także nieszczelność granicy na froncie w Donbasie, skąd mogą płynąć niekontrolowane przez nikogo dostawy.
Jan Bereza