Cerkiew stanęła na działce 73-letniej mieszkanki wsi Konjević Polje kilkanaście lat temu, tuż po wojnie domowej, w byłej Jugosławii (1992-95). Muzułmanka, w obliczu krwawej wojny, zmuszona była uciekać. Gdy wróciła, zaczęła domagać się zburzenia cerkwi.
Muzułmanka kilkakrotnie domagała się, by miejscowy sąd zajął się tą – skandaliczną jej zdaniem – sprawą.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak się w końcu stało. W międzyczasie jednak, w roku 2010, w czasie wyborów samorządowych policji z trudem udało się zapobiec samosądom. Krewka muzułmanka napadła bowiem na prawosławnego duchownego, który chciał w cerkwi odprawić nabożeństwo.
Sąd Republiki Serbskiej, na terenie której znalazła się zbudowana kilka lat temu świątynia, orzekł, że cerkiew ma zostać rozebrana. Warunek – muzułmanka ma wskazać miejsce, gdzie ma stanąć nowa cerkiew. Nie jest to, jak widać, warunek trudny do spełnienia. Ale 73-letnia kobieta już teraz grozi, że jeśli władze natychmiast nie zburzą cerkwi, jej mieszkający w USA spadkobiercy (!) i tak zrobią wszystko, by nie został po niej nawet ślad.
– Niech Serbowie budują sobie cerkiew na swojej ziemi, a nie tutaj, na naszej, muzułmańskiej – uważa 73-letnia Fata Orlović.
Źródło: www.sedmitza.ru
ChS