Odnoszę ogólne wrażenie, że ogromna większość biskupów zareagowała pospiesznie i z paniką, zakazując sprawowania wszystkich Mszy Świętych publicznych oraz – co jest jeszcze bardziej niezrozumiałe – zamykając kościoły. – zauważa bp Athanasius Schneider w wywiadzie dla The Remnant.
Ekscelencjo, co Ksiądz Biskup sądzi o sposobie, w jaki Kościół radzi sobie z epidemią koronawirusa?
Wesprzyj nas już teraz!
Odnoszę ogólne wrażenie, że ogromna większość biskupów zareagowała pospiesznie i z paniką, zakazując sprawowania wszystkich Mszy Świętych publicznych oraz – co jest jeszcze bardziej niezrozumiałe – zamykając kościoły. Tacy biskupi zareagowali bardziej jak świeccy biurokraci niż jak pasterze. Skupiając się wyłącznie na wszelkich higienicznych środkach zabezpieczających, utracili nadprzyrodzoną wizję i zarzucili prymat wiecznego dobra dusz.
Diecezja rzymska szybko zawiesiła celebrację wszystkich publicznych Mszy Świętych, by dostosować się do wytycznych rządu. Biskupi na całym świecie podjęli podobne kroki. Jednakże polscy biskupi wezwali do odprawiania większej liczby Mszy Świętych, aby mogły w nich uczestniczyć mniejsze grupy wiernych. Co Ksiądz Biskup sądzi o decyzji o zawieszeniu celebracji Mszy Świętych publicznych, by zapobiegać szerzeniu się koronawirusa?
Dopóki supermarkety są otwarte i dostępne, dopóki ludzie mają dostęp do środków transportu, nie można dostrzec przekonującego powodu zakazywania ludziom udziału w Mszach Świętych w kościele. Można zapewnić w kościołach te same, a nawet lepsze higieniczne środki zabezpieczające.
Na przykład przed każdą Mszą Świętą można by dezynfekować ławki oraz drzwi, a każdy, kto wchodzi do kościoła, mógłby dezynfekować swe dłonie. Można by podjąć inne, podobne środki. Można by ograniczyć liczbę uczestników i zwiększyć częstotliwość celebracji Mszy Świętych. Inspirujący przykład nadprzyrodzonej wizji w czasach epidemii znajdujemy w osobie prezydenta Tanzanii, Johna Magufuli. Prezydent Magufuli, który jest praktykującym katolikiem, powiedział w niedzielę 22 marca 2020 r. (niedziela Laetare): „Nalegam na was, bracia chrześcijanie, a nawet muzułmanie, nie przestawajcie gromadzić się, by wysławiać i wychwalać Boga. To dlatego jako rząd nie zamknęliśmy kościołów ani meczetów. Przeciwnie. Zawsze powinny być one otwarte, aby ludzie uciekali się do Boga. Kościoły są miejscem, w którym ludzie mogą szukać prawdziwego uzdrowienia, ponieważ tam mieszka prawdziwy Bóg. Nie bójcie się wychwalać Boga i szukać Jego oblicza w kościele”.
Odnosząc się do Najświętszej Eucharystii, prezydent Magufuli wypowiedział ponadto następujące, pokrzepiające słowa: „Koronawirus nie może przetrwać w eucharystycznym ciele Chrystusa; szybko zostanie wypalony. Właśnie dlatego nie panikowałem przyjmując Komunię Świętą, ponieważ wiedziałem, że z Jezusem w Eucharystii jestem bezpieczny. Jest to czas budowania naszej wiary w Boga”. (Przemówienie prezydenta Magufuli w języku suahili można obejrzeć tutaj).
Czy Ksiądz Biskup uważa, że jest czymś odpowiedzialnym, jeśli kapłan sprawuje prywatną Mszę Świętą w obecności kilkorga wiernych, zachowując niezbędne środki ostrożności?
Odprawianie takiej Mszy Świętej jest odpowiedzialne, a również chwalebne i jest autentycznym czynem duszpasterskim, zakładając oczywiście, że kapłan zachowa niezbędne środki ostrożności.
Księża znajdują się obecnie w trudnej sytuacji. Niektórzy dobrzy kapłani są krytykowani za zachowywanie posłuszeństwa wytycznym swoich biskupów i za zawieszanie sprawowania publicznych Mszy Świętych (podczas gdy nadal celebrują Msze Święte prywatne). Inni szukają kreatywnych sposobów na słuchanie spowiedzi, starając się chronić zdrowie ludzi. Jakiej rady udzieliłby Ksiądz Biskup kapłanom przeżywającym swe powołanie w dzisiejszych czasach?
Kapłani muszą przypomnieć sobie, że przede wszystkim są pasterzami nieśmiertelnych dusz. Mają naśladować Chrystusa, który powiedział: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają” (J 10, 11-14). Jeśli kapłan w rozsądny sposób podejmuje wszelkie niezbędne środki ostrożności i zachowuje dyskrecję, nie musi być posłuszny wobec wytycznych swojego biskupa lub rządu, by zawieszać Mszę Świętą z udziałem wiernych. Takie wytyczne są prawem czysto ludzkim; jednakże najwyższym prawem w Kościele jest zbawienie dusz. Kapłani w takich sytuacjach muszą być wyjątkowo kreatywni, aby umożliwić wiernym, choćby ich małej grupie, uczestnictwo we Mszy Świętej i przyjęcie sakramentów. Takie było duszpasterskie zachowanie wszystkich kapłanów – męczenników i wyznawców – w czasach prześladowania.
Czy nieposłuszeństwo kapłanów wobec władz, w szczególności władz kościelnych, można w jakimkolwiek przypadku uznać za uzasadnione (np. jeśli księdzu nakazuje się nie odwiedzać chorych i umierających)?
Jeśli władze kościelne zakazują kapłanowi odwiedzania chorych i umierających, nie może okazać posłuszeństwa. Taki zakaz jest nadużyciem władzy. Chrystus nie dał biskupowi władzy zakazywania odwiedzin chorych i umierających. Prawdziwy kapłan zrobi wszystko, co w jego mocy, by odwiedzić umierającego człowieka. Wielu księży tak czyniło, nawet gdy było to tożsame z narażaniem własnego życia, zarówno w przypadku prześladowań, jak i w przypadku epidemii. Mamy mnóstwo przykładów takich kapłanów w historii Kościoła. Na przykład św. Karol Boromeusz własnoręcznie udzielał Komunii Świętej na język umierającym ludziom, którzy byli dotknięci zarazą. W naszych własnych czasach mamy poruszający i budujący przykład kapłanów, szczególnie z regionu Bergamo w północnych Włoszech, którzy zostali zarażeni i zmarli, ponieważ opiekowali się umierającymi pacjentami cierpiącymi z powodu koronawirusa. Kilka dni temu umarł we Włoszech 72-letni kapłan zarażony koronawirusem, po tym jak zrezygnował z respiratora, którego potrzebował do przeżycia, i pozwolił, by został on oddany młodszemu pacjentowi. Nieodwiedzanie chorych i umierających jest zachowaniem godnym raczej najemnika, a nie dobrego pasterza.
Ksiądz Biskup spędził pierwsze lata swojego życia w sowieckim Kościele podziemnym. Jaką refleksją lub perspektywą chciałby się Ksiądz Biskup podzielić z wiernymi świeckimi, którzy nie mogą uczestniczyć we Mszy Świętej, a w niektórych przypadkach nie mogą nawet spędzać czasu przed Najświętszym Sakramentem, ponieważ wszystkie kościoły w ich diecezji zostały zamknięte?
Chciałbym zachęcić wiernych do tego, by czynili częste akty komunii duchowej. Mogą czytać i kontemplować codzienne czytania Mszy Świętej oraz cały porządek Mszy. Mogą posłać swoich świętych Aniołów Stróżów, by w ich imieniu adorowali Jezusa Chrystusa w tabernakulum. Mogą jednoczyć się w sposób duchowy ze wszystkimi chrześcijanami, którzy znajdują się w więzieniu z powodu swojej wiary, ze wszystkimi chrześcijanami, którzy są chorzy i przykuci do łóżek, ze wszystkimi umierającymi chrześcijanami, którzy są pozbawieni sakramentów. Bóg wypełni ten czas tymczasowego braku Mszy Świętej i Najświętszego Sakramentu wieloma łaskami.
Watykan ogłosił niedawno, że wielkanocne obrzędy liturgiczne będą sprawowane bez udziału wiernych. Później doprecyzował, że analizuje „sposoby wdrożenia i udziału [wiernych], które uwzględniają środki ostrożności mające na celu zapobieganie szerzeniu się koronawirusa”. Co Ksiądz Biskup sądzi o tej decyzji?
Biorąc pod uwagę rygorystyczny zakaz zgromadzeń masowych wydanych przez włoskie władze rządowe, można zrozumieć, że papież nie może sprawować obrzędów liturgicznych Wielkiego Tygodnia przy udziale ogromnej liczby wiernych. Sądzę, że obrzędy Wielkiego Tygodnia mogłyby być sprawowane przez papieża z wszelkim dostojeństwem i bez okrojeń na przykład w Kaplicy Sykstyńskiej (co było zwyczajem papieży przed Soborem Watykańskim II), z udziałem kleru (kardynałów, kapłanów) oraz wybranej grupy wiernych, wobec których zastosowano uprzednio higieniczne środki zabezpieczające. Nie można dostrzec logiki w zakazywaniu palenia ognia, poświęcenia wody oraz udzielania chrztu w Wigilię Paschalną, jak gdyby te czynności roznosiły wirusa. Pseudopatologiczny strach wziął górę nad zdrowym rozsądkiem i nad nadprzyrodzoną wizją.
Ekscelencjo, co sposób, w jaki Kościół radzi sobie z epidemią koronawirusa, zdradza na temat kondycji Kościoła, a w szczególności kondycji hierarchii?
Sposób ów zdradza utratę nadprzyrodzonej wizji. W ostatnich dziesięcioleciach wielu członków hierarchii kościelnej nurzało się głównie w sprawach świeckich, światowych i doczesnych, przez co stali się ślepi na rzeczywistości nadprzyrodzone i wieczne. Ich oczy wypełniły się pyłem ziemskich spraw, jak powiedział kiedyś św. Grzegorz Wielki (por. Regula pastoralis II, 7). Ich reakcja na epidemię koronawirusa pokazała, że przykładają więcej wagi do śmiertelnego ludzkiego ciała niż do nieśmiertelnej duszy, zapominając o słowach naszego Pana: „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?” (Mk 8, 36). Ci sami biskupi, którzy obecnie próbują chronić (czasem przy pomocy nieproporcjonalnie wielkich środków) ciała wiernych przed zarażeniem materialnym wirusem, udzielili cichego przyzwolenia na to, by trujący wirus heretyckiej nauki i praktyki szerzył się wśród ich owczarni.
Kardynał Vincent Nichols powiedział niedawno, że po tym, jak epidemia koronawirusa przeminie, zaczniemy odczuwać nowy głód Eucharystii. Czy Ksiądz Biskup się z tym zgadza?
Mam nadzieję, że te słowa okażą się prawdziwe w przypadku wielu katolików. Jest wspólnym ludzkim doświadczeniem, że przedłużający się niedostatek pewnej istotnej rzeczywistości rozpala w ludzkich sercach tęsknotę za tą rzeczywistością. Oczywiście odnosi się to do osób, które naprawdę wierzą i miłują Eucharystię. Takie doświadczenie pomaga również w bardziej głębokim rozważaniu znaczenia i wartości Najświętszej Eucharystii. Być może ci katolicy, którzy byli tak bardzo przyzwyczajeni do Sanctissimum, że zaczęli je postrzegać jako coś zwyczajnego i powszechnego, doświadczą duchowego nawrócenia i zrozumieją oraz zaczną odtąd traktować Najświętszą Eucharystię jako coś nadzwyczajnego i wzniosłego.
W niedzielę 15 marca papież Franciszek udał się z modlitwą przed wizerunek Salus Populi Romani (Matki Bożej Śnieżnej, Ocalenia Ludu Rzymskiego) w bazylice Santa Maria Maggiore oraz przed cudowny Krucyfiks znajdujący się w kościele San Marcelo al Corso. Czy Ksiądz Biskup uważa za istotne, aby biskupi i kardynałowie podejmowali podobne akty publicznej modlitwy w intencji zakończenia epidemii koronawirusa?
Przykład papieża Franciszka może zachęcić wielu biskupów do podejmowania podobnych aktów publicznego świadectwa wiary i modlitwy oraz do konkretnych znaków pokuty, których celem jest przebłaganie Boga, by położył kres epidemii. Można zalecić, aby biskupi i kapłani regularnie przemierzali swoje miasta, miasteczka i wioski z Najświętszym Sakramentem w monstrancji, w towarzystwie małej liczby duchownych lub wiernych (jednego, dwóch lub trzech), zależnie od postanowień władz. Takie procesje z Eucharystycznym Panem przyniosą wiernym i obywatelom pocieszenie i radość płynące z faktu, że nie są oni sami w czasie utrapienia, że Pan prawdziwie jest z nimi, że Kościół jest matką, która ani nie zapomniała o swoich dzieciach, ani ich nie porzuciła. Można by zainicjować światowy łańcuch monstrancji unoszących Eucharystycznego Pana po ulicach tego świata. Takie miniprocesje eucharystyczne, nawet jeśli będą podejmowane jedynie przez biskupa lub kapłana, wybłagają łaski fizycznego i duchowego uzdrowienia oraz nawrócenia.
Epidemia koronawirusa wybuchła w Chinach niedługo po Synodzie Amazońskim. Niektóre media mocno wierzą, że jest to kara Boża za wydarzenia związane z Pachamamą w Watykanie. Inni sądzą, że jest to kara Boża za porozumienie Watykanu z Chinami. Czy Ksiądz Biskup uważa, że którakolwiek z tych opinii jest słuszna?
W moim przekonaniu epidemia koronawirusa jest bez wątpienia Boską interwencją mającą na celu ukaranie i oczyszczenie grzesznego świata oraz Kościoła. Nie powinniśmy zapominać, że nasz Pan Jezus Chrystus postrzegał fizyczne katastrofy w kategoriach kar Bożych. Czytamy na przykład: „W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».” (Łk 13, 1-5)
Mające znamiona kultu oddawanie czci pogańskiemu bożkowi Pachamamy w Watykanie, przy aprobacie Papieża, było bez wątpienia wielkim grzechem niewierności wobec Pierwszego Przykazania Dekalogu, było ohydą. Każda próba pomniejszania znaczenia tego aktu oddawania czci nie może oprzeć się lawinie oczywistych dowodów i rozumu. Sądzę, że te akty bałwochwalstwa były kulminacją ciągu innych aktów niewierności przeciw [obowiązkowi] zachowywania Boskiego depozytu wiary przez wielu wysokich rangą członków hierarchii kościelnej w ostatnich dziesięcioleciach. Nie mam absolutnej pewności, że wybuch epidemii koronawirusa jest karą Bożą za wydarzenia związane z Pachamamą w Watykanie, lecz dopuszczanie takiej możliwości nie byłoby czymś przesadzonym. Już w początkach Kościoła Chrystus zgromił biskupów („aniołów”) kościołów w Pergamonie i Tiatirze z powodu tolerowania przez nich bałwochwalstwa i cudzołóstwa. Postać „Jezabel”, która zwiodła kościół ku bałwochwalstwu i cudzołóstwu (por. Ap. 2, 20) również może być interpretowana jako symbol świata naszych czasów, z którym flirtuje wielu spośród tych, na których spoczywa odpowiedzialność w Kościele.
Następujące słowa Chrystusa zachowują ważność również w naszych czasach: „Oto rzucam ją na łoże boleści, a tych, co z nią cudzołożą – w wielkie utrapienie, jeśli od czynów jej się nie odwrócą; i dzieci jej porażę śmiercią. A wszystkie Kościoły poznają, że Ja jestem Ten, co przenika nerki i serca; i dam każdemu z was według waszych czynów” (Ap 2, 22-23). Chrystus zagroził karą i wezwał kościoły do pokuty: „Ale mam nieco przeciw tobie (…) przez spożycie ofiar składanych bożkom i uprawianie rozpusty (…) Nawróć się zatem! Jeśli zaś nie – przyjdę do ciebie niebawem i będę z nimi walczył mieczem moich ust” (Ap 2, 14-16). Jestem przekonany, że Chrystus wypowiedziałby te same słowa do papieża Franciszka i innych biskupów, którzy pozwolili na bałwochwalcze oddawanie czci Pachamamie i którzy w sposób domyślny zaakceptowali stosunki seksualne poza ważnie zawartym małżeństwem, pozwalając tak zwanym „rozwodnikom, którzy zawarli nowe związki” i którzy są aktywni seksualnie na przyjmowanie Komunii Świętej.
Ksiądz Biskup wskazał na słowa Ewangelii oraz na księgę Apokalipsy. Czy sposób, w jaki Bóg obchodził się ze swoim Narodem Wybranym w Starym Testamencie pozwala nam lepiej zrozumieć obecną sytuację?
Epidemia koronawirusa wywołała w Kościele sytuację, która według mojej wiedzy jest niespotykana; mam na myśli niemal ogólnoświatowy zakaz sprawowania wszystkich publicznych Mszy Świętych. Widać w tym częściową analogię z zakazem chrześcijańskiego kultu w niemal całym Cesarstwie Rzymskim w pierwszych trzech stuleciach po Chrystusie. Obecna sytuacja jest jednakże bezprecedensowa, ponieważ w naszym przypadku zakaz kultu publicznego został wydany przez biskupów katolickich, i to [w niektórych przypadkach] nawet przed opublikowaniem stosownych zaleceń rządowych.
W pewien sposób można porównać obecną sytuację do zaprzestania kultu ofiarnego w Świątyni Jerozolimskiej podczas niewoli babilońskiej Bożego Narodu Wybranego. W Biblii kara Boża postrzegana była jako łaska, np. „Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego. On zrani, On także uleczy, skaleczy – i ręką swą własną uzdrowi” (Hi 5, 17-18) oraz „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się!” (Ap 3, 19). Jedyną adekwatną reakcją na utrapienie, katastrofy, epidemie i inne podobne sytuacje, które wszystkie są narzędziami w dłoni Boga mającymi przebudzić ludzi ze snu grzechu i obojętności wobec Boskich przykazań i życia wiecznego, jest pokuta i szczere nawrócenie do Boga. W następującej modlitwie prorok Daniel daje wiernym wszystkich czasów przykład prawdziwej postawy, jaką powinni przyjąć, jak również sposobu, w jaki powinni się zachowywać oraz modlić w czasie utrapienia: „Cały Izrael przekroczył Twoje Prawo i pobłądził, nie słuchając Twego głosu (…) Nakłoń, mój Boże, swego ucha i wysłuchaj! Otwórz swe oczy i zobacz nasze spustoszenie i miasto, nad którym wzywano Twego imienia. Albowiem zanosimy swe modlitwy do Ciebie, opierając się nie na naszej sprawiedliwości, ale ufni w Twoje wielkie miłosierdzie. Usłysz, Panie! Odpuść, Panie! Panie, miej na uwadze i działaj niezwłocznie, przez wzgląd na siebie samego, mój Boże! Bo Twojego imienia wzywano nad Twym miastem i nad Twym narodem” (Dn 9, 11, 18-19).
Św. Robert Bellarmin napisał: “Niezawodne znaki wskazujące na przyjście Antychrysta…największe i ostatnie prześladowanie, a publiczna ofiara (Mszy Świętej) kompletnie ustanie” („Proroctwo Daniela”). Czy Ekscelencja sądzi, że odnosi się on do tego, czego jesteśmy obecnie świadkami? Czy jest to początek wielkiej kary wyprorokowanej w księdze Apokalipsy?
Obecna sytuacja dostarcza wystarczających, racjonalnych powodów, by sądzić, że znajdujemy się na początku czasów apokaliptycznych, w których przewidziane są kary Boże. Nasz Pan odniósł się do proroctwa Daniela: „Gdy więc ujrzycie „ohydę spustoszenia”, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte – kto czyta, niech rozumie” (Mt 24, 15). Księga Apokalipsy mówi, że Kościół będzie musiał zbiec na jakiś czas na pustynię (por. Ap 12, 14). Niemal powszechne zaprzestanie publicznego składania Ofiary Mszy Świętej można zinterpretować jako ucieczkę na duchową pustynię.
Tym, co jest godne pożałowania w naszej sytuacji, jest fakt, że wielu członków hierarchii kościelnej nie postrzega tej sytuacji jako utrapienia, jako kary Bożej, to znaczy jako „Boskiego nawiedzenia” w sensie biblijnym. Następujące słowa naszego Pana odnoszą się również do wielu członków kleru w czasach obecnej fizycznej oraz duchowej epidemii: „[N]ie rozpoznał[eś] czasu twojego nawiedzenia” (Łk 19, 44). Aktualna sytuacja tej „ognistej męki” (por. 1 P 4, 12) musi zostać potraktowana z powagą przez papieża i biskupów, aby prowadzić do głębokiego nawrócenia całego Kościoła. Jeśli to się nie stanie, wówczas następujące opowiadanie Sorena Kierkegaarda będzie odnosić się również do naszej obecnej sytuacji: „Za kulisami teatru wybuchł pożar. Klaun wyszedł, aby ostrzec publiczność; pomyśleli, że to żart i bili mu brawo. Powtórzył swe słowa i zdobył jeszcze większe oklaski. Sądzę, że w ten sposób nastąpi koniec świata – przy powszechnym aplauzie kpiarzy, którzy będą myśleli, że to żart”.
Ekscelencjo, jaki jest głębszy sens całej tej sytuacji?
Sytuacja publicznego zaprzestania publicznego sprawowania Mszy Świętej oraz udzielania sakramentalnej Komunii Świętej jest tak niespotykana i poważna, że można w niej odkryć o wiele głębszy sens. Te wydarzenia mają miejsce prawie dokładnie pięćdziesiąt lat po wprowadzeniu Komunii Świętej na rękę (w 1969 r.) oraz po wdrożeniu radykalnej reformy rytu Mszy Świętej (w latach 1969/1970) wraz z jej protestantyzującymi składnikami (modlitwy offertorium) oraz jej horyzontalnym i instruktażowym stylem celebracji (chwile improwizacji, celebracja w zamkniętym okręgu i w kierunku ludzi). Praktyka Komunii Świętej na rękę doprowadziła w ostatnim pięćdziesięcioleciu do niezamierzonej i zamierzonej profanacji Eucharystycznego Ciała Chrystusa w bezprecedensowej skali. Przez ponad pięćdziesiąt lat Ciało Chrystusa było (głównie w sposób niezamierzony) deptane przez stopy duchownych i świeckich w kościołach katolickich na całym świecie. Zjawisko kradzieży konsekrowanych hostii również rośnie w alarmującym tempie.
Praktyka przyjmowania Komunii Świętej przy pomocy własnej dłoni i palców coraz bardziej przypomina gest spożywania zwykłego pokarmu. Praktyka przyjmowania Komunii Świętej na rękę osłabiła wśród wielu katolików wiarę w Rzeczywistą Obecność, w Przeistoczenie oraz w Boską i wzniosłą naturę konsekrowanej Hostii. Eucharystyczna Obecność Chrystusa w sposób nieuświadomiony przekształciła się w rozumieniu tych wiernych w rodzaj świętego chleba lub symbolu. Teraz Pan zaingerował i pozbawił niemal wszystkich wiernych udziału we Mszy Świętej oraz możliwości sakramentalnego przyjmowania Komunii Świętej.
Ludzie niewinni i winni wspólnie znoszą tę udrękę, ponieważ w tajemnicy Kościoła wszyscy są ze sobą zjednoczeni jako jego członkowie: „Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12, 26). Obecne zaprzestanie publicznego sprawowania Mszy Świętej i udzielania Komunii Świętej mogłoby być zrozumiane przez papieża i biskupów jako Boża reprymenda za ostatnie pięćdziesiąt lat eucharystycznych profanacji i banalizacji oraz, jednocześnie, jako miłosierny apel o autentyczne nawrócenie eucharystyczne całego Kościoła. Niech Duch Święty dotknie serca papieża i biskupów, skłaniając ich do wydania konkretnych norm liturgicznych, aby kult eucharystyczny całego Kościoła mógł zostać oczyszczony i na nowo skierowany ku Panu.
Można by zasugerować, aby papież, wraz z kardynałami i biskupami dokonał w Rzymie publicznego aktu wynagrodzenia za grzechy przeciw Najświętszej Eucharystii i za grzech aktów religijnego oddawania czci figurkom Pachamamy. Gdy obecne utrapienie dobiegnie końca, papież powinien wydać konkretne normy liturgiczne, w których zaprosi cały Kościół do zwrócenia się ku Panu w sposobie celebracji, tzn. celebrans i wierni powinni być zwróceni w tym samym kierunku podczas Modlitwy Eucharystycznej. Papież powinien również zakazać praktyki udzielania Komunii Świętej na rękę, ponieważ Kościół nie może nadal bezkarnie traktować Sanctissimum w małej konsekrowanej hostii w tak minimalistyczny i ryzykowny sposób.
Następująca modlitwa Azariasza [odmówiona] w środku ognia, którą każdy kapłan odmawia podczas obrzędu Offertorium we Mszy Świętej, mogłaby zainspirować papieża i biskupów do podjęcia konkretnych aktów wynagrodzenia i przywrócenia chwały Ofierze Eucharystycznej i Eucharystycznemu Ciału Chrystusa: „Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie (…) niech będzie dziś nasza ofiara przed Tobą i niech Ci się podoba! Ponieważ ci, co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu. Teraz zaś postępujemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławne, Panie!” (Dn 3, 39-43, Septuaginta)
Wywiad przeprowadziła Diane Montagna dla The Remnant Newspaper.
Tłum. Izabella Parowicz
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.