Chrześcijanie są wezwani przez Chrystusa do tego, by żyć w świecie i głosić Ewangelię nawet zepsutemu społeczeństwu. Muszą przy tym własne życie układać po katolicku. Wiąże się to z ochroną dzieci przed niemoralnością, a także z właściwym porządkiem w małżeństwie. Mówił o tym bp Athanasius Schneider.
Bp Schneider udzielił wywiadu Julianowi Kwasniewskiemu z „One Peter Five”; został zapytany, czy wobec wielkiego zepsucia w świecie i szerzącej się niemoralności chrześcijanie mogą wycofywać się z życia, uciekając na wieś, odcinając się od społeczeństwa po to, by chronić własną wiarę i obyczaje. Jak wskazał, byłaby to postawa głęboko fałszywa.
„Nasz Pan posłał Apostołów z misją pójścia do wszystkich narodów i głoszenia Ewangelii. W tamtych czasach większość narodów była zanurzona w pogańskich i często niemoralnym życiu publicznym. Św. Paweł upominał chrześcijan, by nie wycofywali się na wieś, ale dawali świadectwo w środku zepsutego świata: «abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego» (Flp 2, 15). Misja Kościoła i chrześcijaństwa opiera się na słowach naszego Pana o byciu «światłem świata» i «miastem położonym na górze», którego nie da się ukryć (Mt 5, 15). Misja Kościoła polega na zdobyciu całego świata dla Chrystusa i ustanowieniu Jego społecznego królowania, bez obaw o rozpowszechnienie moralnego zepsucia konkretnego społeczeństwa” – powiedział biskup.
Wesprzyj nas już teraz!
Zacytował następnie słowa z Listu do Diogneta datowanego na koniec II wieku:
„Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. […] Mieszkają w miastach helleńskich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosując się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą…”
„W istocie katolicyzm nigdy nie wybierał swoistej «metody Amiszów», zgodnie z którą chrześcijanie-amisze starają się zachować pewien stopień separacji od nie-amiskiego świata” – dodał.
Pytany o to, jak poradzić sobie z wychowaniem dzieci w sytuacji, w której w społeczeństwie jest mnóstwo zła, a dzieci atakuje między innymi ideologia gender, odparł:
„Katoliccy rodzice muszą bronić swoich dzieci przed moralnym zepsuciem, które w naszych czasach przeniknęło niemal do wszystkich publicznych i rządowych szkół w świecie Zachodu. Rozwiązaniem nie jest całkowite odcięcie się od społeczeństwa, ale stworzenie własnych «bezpiecznych przestrzeni», na przykład domowego nauczania, katolickich szkół prywatnych, stowarzyszeń młodzieży, systematycznego treningu i kursów formacyjnych albo spotkań dla młodzieży i dorosłych, publicznych marszów i pielgrzymek”.
Bp Schneider mówił też o patriarchacie i jego właściwym rozumieniu, o relacjach między mężem a żoną w małżeństwie.
„Prawdziwa koncepcja patriarchatu jest katolicka, a nie pogańska czy światowa. Przywództwo mężczyzny w małżeństwie i rodzinie bazuje na porządku stworzenia. Poprzez grzech pierworodny porządek stworzenia został głęboko zraniony i dotyczy to również przywództwa mężczyzny w małżeństwie i rodzinie, zainfekowanego egocentryzmem i dumną przywarą pożądania władzy. Poprzez łaski odkupienia, a zwłaszcza poprzez sakrament małżeństwa, Chrystus leczy tę ranę w duszy mężczyzny i jego przywództwo w małżeństwie i rodzinie może stać się jak ojcostwo Boże i odkupieńcza miłość Chrystusa Zbawcy” – podkreślił.
„Nauczanie św. Pawła jest w tej kwestii znakomitym światłem i stałym apelem do każdego męża i ojca: «Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół» (Ef 5, 28-29). Żona, którą mąż szczerze kocha i szanuje, nigdy nie będzie czuć się umniejszona przez przywództwo męża. On jest głową, ale ona jest sercem. Jedno zależy komplementarnie od drugiego. Pozbawiona serca siła głowy rodzi tyranię i duchowe zimno. Z kolei sama irracjonalna siła serca powoduje nieporządek i duchową niepewność” – dodał hierarcha.
Biskup został też zapytany o działania papieża Franciszka wymierzone w Mszę trydencką oraz w promocję nietradycyjnej teologii małżeństwa i seksualności. Według bp. Schneidera jest to niezwykle poważny problem. „Po pierwsze, jest to atak na zasadę tradycji – świętej tradycji. Za tym atakiem kryje się po prostu odrzucenie zasady niezmienności porządku naturalnego i prawd objawionych przez Boga. Jako że stara Msza reprezentuje i wspaniale ogłasza zasadę niezmienności, stała się przedmiotem nienawiści i prześladowania, bo jest żywym wyrazem sprzeciwu wobec tych w Kościele, którzy promują nietradycyjną teologię i moralność” – wskazał.
Następnie mówił o harmonii, które buduje celebracja tradycyjnej Mszy, także w zakresie relacji między kapłanem a świeckimi. Msza tradycyjna sprawia, że kapłan nie może być showmanem, ale uwidacznia jego rolę jako sługi Chrystusa. Również świeccy mają swoje właściwe miejsce podczas Mszy, podążając w swoich sercach za zewnętrznymi rytuałami, które dokonują się za sprawą Chrystusa poprzez Jego sługi. „To odzwierciedla bardzo pięknie harmonię Mistycznego Ciała Chrystusa, którą charakteryzują hierarchia, porządek i pokój, jak mówi św. Paweł: «Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju» (1 Kor 14, 33).
Źródło: onepeterfive.com
Pach